...oczywiście oprócz tego co puka w rytmie cza cza i czasem z młodej (hmmm...) piersi się wyrywa :) A wygląda ono tak:
Stare miałam dżinsy, starą koszulę (o dziurawych kamaszach tym razem nie wspomnę :)), to i postanowiłam je zrecyklingować. Dżinsy juz wcześniej zostały przerobione na "kwiotecki pikne", co to się nimi chwaliłam parę postów temu. Dzisiaj zużyłam kolejną ich część, a że jeszcze trochę zostało, to kto wie, może więcej serc powstanie...
A ponieważ tak się sercowo zrobiło, a wczoraj świętowali zakochani, przeczytajcie sobie balladę, którą znalazłam przypadkiem w sieci, a która z pewnego powodu troszkę mnie zaskoczyła.....
Ballada o małej księżniczce
Lat temu trzysta na pewno
Byłabyś dumną królewną,
Dumną infantką z Kastylii
O dłoniach bielszych od lilii.
Jaśniałaby twa uroda
W pałacach albo w ogrodach,
I oczy barwy metalu
Siałyby lęk w Escorialu.
O twoją chłodną grandezzę,
O twoje wdzięki kobiece,
Kruszono by stal co ranka
a mauretańskich krużgankach.
Żebrzący o twoją łaskę
Malowałby cię Velazquez,
I swoim pędzlem, księżniczko,
Uwieczniłby twoje liczko.
Pierwszy poeta Madrytu
Zabawiałby cię do świtu
Niepokojącą historią
O Don Juanie Tenorio.
A ja - twój przyszły małżonek,
W kryzach z barbanckich koronek
Przez wąskie, tajemne drzwiczki
Szedłbym do mojej księżniczki,
I niósłbym ci w podarunku
Prócz serca i pocałunku
Szkatułę rzezaną w kości
Na dowód mojej miłości.
A w tej szkatule pierścienie,
Klejnoty o wielkiej cenie
I dwieście naramienników
Od genueńskich złotników.
Lecz dziś żyjemy w epoce,
Gdy dni są smutne i noce,
I życie coraz to pustsze,
Jak lustro odbite w lustrze.
Nie jestem grandem hiszpańskim,
Tylko poetą bezpańskim,
Który nieśmiało na randkę
Zaprasza swoją infantkę.
Przychodzi moja królewna
W trepkach z prostego drewna,
I po kawiarniach z nią błądzę
Za pożyczone pieniądze.
Tulisz się do mnie łaskawie,
Stajesz przy każdej wystawie,
Gdzie leżą rzeczy niedrogie,
Których ci kupić nie mogę.
I tylko miłość jest tania
Pachnąca smutkiem rozstania,
Więc rzucam ci ją pod nogi,
Choć jestem taki ubogi,
I ślę ci na znak tęsknoty
Fiołki za jeden złoty,
I moje serce uparte
Jednego grosza nie warte.
I tak sobie przeczytałam powyższą balladę i pomyślałam, że piękna to walentynka. I się zamyśliłam... A wiecie kto jest jej autorem? I to jest właśnie owo zaskoczenie (przynajmniej dla mnie): Jan Brzechwa...
Pozdrawiam...
Za Brzechwę duuuuuuuża bużka:-)
OdpowiedzUsuńPS Chyba za dużo to z tych dżinsów już nie wyjdzie,bo coś mi się wydaje ,że to skromniutki rozmiar:)były kwiaciory,serducha świetne!...ale nigdy nie zapomnę tych pokrowców na rękawice kuchenne:-)P.
Your heart is beautiful. What a clever girl you are, making that out of your old jeans and clothes!
OdpowiedzUsuńThank you for inspiring me!
Have a great start of your week!
Hugs/
Luiza
Piękna ballada i dała mi do myślenia, zwłaszcza ten zwrot o życiu pustym niczym lustro w lustrze odbite, widocznie nasi przodkowie także mieli takie dylematy, hmmm...
OdpowiedzUsuńno ale tymi krokusikami wychodzącymi z ziemi to już przegięłaś ;)
Biźki
Moje krokusy na parapecie bo za oknem na całej połaci śnieg...
OdpowiedzUsuń...a mimo wszystko miłość pozostaje wciąż ta sama... choć zmieniają się dzieje, okoliczności, gesty, mody...
OdpowiedzUsuńCóż, Brzechwa wciąż nie do końca odkryty ;)
hihihi :)))
OdpowiedzUsuńodwiedzałyśmy siebie nawzajem i pisałyśmy komentarze w tym samym momencie !
Jak ja lubię takie zbiegi okolicznośći :)))
Pozdrowionka!
Serducho super a krokusów w ogródku zazdroszczę strasznie!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Nigdy nie czytałam tego wiersza, ale faktycznie bardzo mi się spodobał. Autor... pełne zaskoczenie! Nadal zachwyca i zadziwia :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie radzisz z szyciem. Serduszko śliczne. Piękne są wytworki powstające na bazie dżinsu.
Moc pozdrowionek :)
Witaj miło:) Cóż, tym razem jednak otrę się o banał pisząc, że totalnie mnie zaskoczyłaś....do dziś pewna byłam, że Brzechwa tajemnicą dla mnie nie jest...dowiodłaś, że byłam w błędzie. Dziękuje Ci również, że mnie odwiedziłaś:) I za to jeszcze, że miły dla ucha ślad po sobie pozostawiłaś... ( oj...zrymowało się niechcąco, to też Twoja zasługa:))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:))))
Mnie też zaskoczyłaś:-) Fajne serducho wyczarowałaś.
OdpowiedzUsuńPS.Wyjaśnienia dot.lampy posłałam mailem.
Pozdrawiam.
Serducho Twoje - sliczne, nie wiedziałam, że takie wielgachne, i dobrze, krokusiki tez pikne.
OdpowiedzUsuńU nas już wiosenkę widać, cieplusieńko się robi, że aż miło.
Uściski. Pozdrawiam, Mamuśka.
serducho jak dla mnie bomba :):):) ale moje serce, duszę cała porwały te krokusiki:) jak ja już tęsknię do wiosny buziaki
OdpowiedzUsuńŚliczniuuusio u Ciebie i tak wiosennie ahhh :) Dziękuję za wizytę u mnie i ciepłe słowa. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńEfekty recyklingu wyszły przednio:)))
OdpowiedzUsuńA czy u Ciebie to już naprawdę krokusy kwitną????!!!!Takie prawdziwe? na prawdziwej trawie?Czy to może jakieś archiwalne zdjęcia?
Stare jeansy i koszula stara a serduch zupełnie nowe :)
OdpowiedzUsuń