Nie będąc obojętną na obowiązujący w 2010 roku trend "dziecięctwa" i ja przedstawić pragnę ów okres mojego życia.
Otóż drodzy Panie i Panowie, dawno, dawno temu w baaaaardzo zamierzchłej przeszłości, kiedy to na jedną rodzinę przypadał mniej niż jeden samochód, i to wyjącznie marki Fiat 126 p (ewentualnie Fiat 125p, Trabant, Wartburg, tudzież Syrenka), na świat pewnego czerwcowego dnia przyszedł mały Krasnal. Krasnal ów narodził się w sobotę, i mimo że w czasach tych pradawnych wszystkie (?) soboty były pracujące, to jednak nieszczęśliwie dzięcię owo na świat przyszło już po tak zwanym fajrancie. Dziwić się zatem nie należy, że Krasnal specjalną pracowitością nie grzeszy do dzisiaj. Ale aż tak źle nie jest :)
A oto bohater(ka) dzisiejszej historii, jako bardzo młody Krasnal:
A oto bohater(ka) dzisiejszej historii, jako bardzo młody Krasnal:
Dzień mijał za dniem, miesiąc za miesiącem, a nasz Krasnal dorastał sobie powolutku, otoczony miłością Rodziców, Dziadków w dwóch zestawach, wianuszkiem Ciotek i Wujków oraz Kuzynostwa (przynajmniej taką do dziś ma nadzieję:))
Wakacje Krasnal corocznie spędzał nad pięknym polskim morzem, gdyż będąc tak zwanym "Nizinnym Góralem Podbeskidzkim", szczęście dziecko miało niewątpliwe posiadać Chrzestną zamieszkujacą nadmorską miejscowość. Niezwykle Krasnal lubił przebywać nad Bałtykiem; plaża i kąpiele w morzu były niezwykle interesującą rozrywką (tu Krasnala ulubionym zajęciem było wyłapywanie biedronek [był taki rok, kiedy biedronki były nad Bałtykiem prawdziwą plagą], a następnie więzienie ich w domku z klocków LEGO zbudowanym i z zadowoloną miną i błyskiem zdobywcy w błękitnym oku zdawanie relacji Mamie :"Mamo, mam już chyba ze pięćdziesiąt biedronek!!!!").
W czasie tych błogich wakacyjnych chwil, Krasnal zapoznawał się ze zwierzętami, które to po dziś dzień nie są dla niego obojętne. Oj, kocha Krasnal zwierzynę wszelaką, a zwłaszcza futrzatą, kocha bardzo....
Poniżej jeszcze kilka fotek z życia Krasnala wyjętych:
A teraz drogie Panie i drodzy Panowie zagadka. Co jest w siatce, że się Krasnalowi tak japa cieszy???
Istotny dzień w życiorysie naszego Krasnala miał miejsce pewnej majowej niedzieli. Przy pięknej słonecznej pogodzie Krasnal przystąpił do Pierwszej Komuni:
I tak sobie moi mili, wciąż otoczony miłością, Krasnal rósł i rósł...
i dorastał...
...aż wreszcie Krasnal osiągnął pełnoletność. Taką prawdziwą, nie że jakieś tam mało istotne 18, tylko takie prawdziwie dorosłe 21 lat. To bardzo ważne dla wszystkich Krasnali :) Poniżej pełnoletnie zdjęcie Krasnala w pełnym mundurze galowym:
I na tym właśnie drodzy Państwo - póki co przynajmniej - poprzestańmy....:)
Miłego dnia :)
O moj B...!!!!!!!!! Jakie to urocze zdjecia .Bylas Jestes niesamowicie "PRZECUDNA "
OdpowiedzUsuńlezki kreca sie ....
A w tej torbie to chyba Cola albo pepsi i kielbaski czy cos w tym kierunku. Zdradzaj
Sciskam wyjatkowo!!!!!!
Anusia
Słodziak z Ciebie ! A w siatce coca cola ! hej
OdpowiedzUsuńhaha:)Chyba wszystkie mamy takie zdjęcie na kucuku!I "kucyki"z czerwonymi kokardami też mi coś przypominają:)
OdpowiedzUsuńUściski dla Krasnala:)
Krasnalu,uśmiech nie schodzi Ci z twarzy przez całe życie.Na wszystkich zdjęciach śliczna,uśmiechnięta.
OdpowiedzUsuńPrzecudne zdjęcia!!!!
A w torbie cola i parówy..Tak mi sie wydaje..
Pozdrawiam,buziaki
Fajne te nasze wspominki z dzieciństwa, jednak ma ono magiczy i niepowtarzalny wpływ na resztę życia. Bardzo fajnym krasnalem byłaś, szczególnie podoba mi sie to zdjęcie w chabrowej sukience i drewniakach, jest takie retro :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie z Ojcem Świętym, bezcenna pamiątka!
Ściskam i dziecięctwa w sercu życzę :)
He ,he, ale zagadka, dziewczyny chyba rację mają jak nic cola., bo krasnal chyba taki uradowany by nie był z powodu papieru toaletowego:)
OdpowiedzUsuńZdjęcie też mam, ale obok kucyka...w życiu nie dałam się posadzić, bo przecież zwierzątka szkoda, juz tak od urodzenia miałam:)
No ladnie to, to zrobilas, przesylam usciski, do zobaczenia...
OdpowiedzUsuńmamuska
Nieźle Krasnalu. Przemiło się czytało Twoją historię. I zdjęcia urocze. Miło wracać do czasów dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Pięknie zaserwowałaś nam swoje wspomnienia z dzieciństwa. Z uśmiechem oglądałam te urocze zdjęcia, trącące już z lekka myszką. A teks nie gorszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Witaj Krasnalko :)
OdpowiedzUsuńCudowna historyjka, czytałam z uśmiechem na ustach :)
A i Tobie na wszystkich fotkach uśmiech nie schodził z twarzy :)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i moc uścisków przesyłam :)
Uwaga, uwaga, rozwiązanie zagadki! W siatce Cola, Dropsy (!) i ..... parówy! Cieniutkikie paróweczki, mojeu kochane, pomimo tego, że jak twierdziła moja Mama i Babcia smakują jak papier toaletowy (tak, tak Elisse, hehe) i niezdrowe, i bez wartości jakichkolwiek, bo to najgorsze paskudztwo (coś o zmielonych wymionach kiedyś słyszałam).... Ja zdecydowanie wolałam te od parów grubych, które to z kolei wolała dla mnie nabywać Babcia. I proszę, Tatuś zabrał dziecko do sklepu, dziecko prosiło o cieńkie parówy, to Tatuś kupił. To i dziecku się japa cieszy :) Kochanego mam Tatusia!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich odwiedzających i dziekuję za Wasze miłe słowa :)