niedziela, 10 stycznia 2010

In Memorandum

Dzisiaj będzie o mojej małej dziewczynce. Mojej kochanej Bipuni, Bipexie, moim biało-burym Futerku... Choć nie ma jej z nami już od dwóch miesięcy, nie mogło jej tu zabraknąć.
Adoptowana od znajomej, która przeprowadzając się nie mogła jej zabrać ze sobą, była z nami prawie przez cztery lata. Niezwykle spokojna, mądra, przyjazna, kochana po prostu, skradła nasze serca w mgnieniu oka. Nie była typem kota "kolanowego", zdecydowanie wolała wylegiwać się obok nas, przytulona do uda... Nie była włóczykijem, nigdy nawet nie wyszła poza ogród, w którym lubiła zażywać kąpieli słonecznych. Chyba pokochała ten "dom spokojnej starości", który jej daliśmy... Dostojna i mądra, miała w nosie wszelkie podejmowane przez nas próby zabawy z kawałkiem papieru na sznurku (przynajmniej na początku staraliśmy się ją tak zabawiać - potem daliśmy sobie spokój widząc, że patrzy na nas jak na wariatów) - w końcu kiedy do nas trafiła, była już dojrzałą damą...



Kiedy w domu pojawił się Dyziek, Bips nie była zbyt szczęśliwa; "co się mi tu jakiś smarkacz będzie pałętał?" - zdawała się mówić, czy raczej prychać. Wyniosła się nawet na jakiś czas do sypialni i odmawiała wystawiania stamtąd nosa. Po pewnym czasie zaakceptowała go jednak, zaprzyjaźniła się nawet. Do tego stopnia, że pozwalała mu jeść z jej miski (podczas gdy ona posilała się z jego psiej michy).



Miała 16 lat, kiedy nadszedł jej czas. Smutno bez mojej małej dziewczynki...




Gdy na niebie pojawia się tęcza (co zdarza się całkiem często), uśmiecham się. Lubię myśleć, że to Bipex wychodzi na ten tęczowy most sprawdzić jak sobie radzimy i pomachać nam łapką. Lubię myśleć, że któregoś dnia wróci do nas. Kto wie, może jako dziewczynka, może jako chłopczyk, może w innym futerku... Ale wróci do nas. Bo dom bez kota to dom pusty, a rodzina bez kota niekompletna...

11 komentarzy:

  1. O ,tak ,swięte słowa-bez kota to wielu rzeczy jakoś pół,albo nawet mniej...piękna to była koteczka,faktycznie dostojna i jakas taka dumna...i wierzę ,że Wam jej brakuje.Niech wraca zatem jak najszybciej, nawet w innym futerku.Jako dojrzała kobieta zdecydowałam się na kota i ciągle nie mogę się nadziwic dlaczego straciłam niepotrzebnie tyle lat bez kota.To niezwykłe doznanie obcowac z takim niezależnym futrzakiem ...karmie go ,opiekuję się nim ,pielegnuje ale tak na prawdę go nie mam bo czy można miec kogoś tak niezależnego i odrębnego w swoim bycie?MIŁOŚC do kota to miłośc na jego warunkach.iI realizacji tej miłości życzę Ci jak najszybciej.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezbrzeżny smutek,gdy tracimu przyjaciela ! My 5 m-cy temu straciliśmy Gapę, 14letniego jamnika. Do dziś nikt nie może wypełnić tej pustki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisałaś...
    Nigdy nie miałam kotka, choć w moim małym "m" zawsze było po kilka zwierząt. Strasznie żałuję, i wiem, że kiedyś też jakiś kociaczek u mnie znajdzie swoje miejsce, swój dom.
    Twoja "dziewczynka" miała piękne oczęta...
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia w sypialni i na schodach są rozczulające...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem co to znaczy.
    Zakręciła mi się łezka w oku.

    Kochamy je i gdy odchodzą boli bardzo.
    Jak pięknie napisałaś o tęczowym moście który wyłaniając się przypomina Ci Twoją Małą Dziewczynkę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. oj ładnie to napisałaś
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne słowa! współczuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Te nasze futrzaki, kiedy odchodzą , zabierają ze sobą część naszego serca.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. miała piękne oczy, od razu widać, że była mądrą kotką

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyobrażam sobie, jak przeżywasz odejście Bipuni. Wzruszające wspomnienie o niej zamieściłaś.

    Kiedy najgorszy smutek minie, na pewno jakiś maluch rozkoszny to materialne miejsce po niej zajmie. Bo w sercu ukochane stworzenia już na zawsze z nami zostają.

    Szczęście Bips miała, że spokojnie dożyć u Was, w miłości, swoich lat mogła.
    Ale straszny żal musiała mieć do poprzedniej opiekunki. Że ją oddała, opuściła. Tego nie mogę zrozumieć. Przecież kot także ma uczucia.Musimy je szanować.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń