Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deZeal w kuchni. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deZeal w kuchni. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lipca 2013

Zupa / Soup

Przez ostatnie kilka dni w krainie deszczowców panowała aura deszczowo - mżawkowo - mglista. Taka, nazwijmy to, pogoda wczesnolistopadowa:) Idealny czas na przygotowanie zupy z pietruszki:) Zupę ową ugotowała po raz pierwszy deZealowa mama w trakcie niedawnego pobytu w Moorlandowie i muszę zdecydowanie powiedzieć, że będzie ona gościć częściej i w jednym i drugim domu. A przekonana jestem, że kiedy wypróbujecie, będzie ona częstym gościem i na waszych stołach (deZealowa mama mówi, że w upał też można jeść ;).
W celu jej przygotowania należy zaopatrzyć się w:
  • 4 dość duże pietruszki.
  • 1 marchewkę,
  • troszkę selera,
  • 2 duże cebule,
  • 2 -3 ziemniaki,
  • 2 kostki rosołowe,
  • 1 łyżeczkę kurkumy,
  • 1 łyżeczkę przyprawy curry,
  • 2 łyżki masła,
  • sól, pieprz, chili
* * *

Last couple of days in here were a bit rainy / drizzly / foggy. Let's call it totally perfect early November weather - ideal time for a parsnip soup. My mum cooked this soup for the first time during her last visit at my place and we all fell head over heels in love with it. I must say it is going to be served quite often both in mine and in my mum's houses, and I bet that as soon as you try it, you will agree with me on that one:)
To make this unresistable parsnip soup you will need:

  • 4 large parsnips,
  • 1 carrot,
  • a small piece of celeriac,
  • 2 large onions,
  • 2 - 3 potatoes,
  • 2 stock cubes,
  • 1 tsp tumeric,
  • 1 tsp curry powder,
  • 2 tbsp butter
  • salt, pepper, chilli



Warzywa należy umyć, obrać, pokroić w kostkę. Na dużej patelni roztopić masło, zeszklić na nim cebulkę i dodać pietruszkę. Podsmażyć. Dodać przyprawy.

* * *

Wash your vegetables, peel and dice them. Melt the butter in a large frying pan and fry onion until translucent. Add the parsnips. Fry for about 5 minutes, then add the spices.



Do garnka włożyć pokrojone w kostkę ziemniaki, marchewkę i seler, zalać wodą i podgotować. Dodać kostkę /kostki rosołowe. Przerzucić pietruszkę i cebule z patelni do garnka, gotować do miękkości (ok.20 minut). Zmiksować magiczną pałeczką zwana blenderem.
Podawać z grzankami:)

PYCHA!!!!!

* * *

Put diced potatoes, carrot and celeriac into a pan, cover with water and boil until slightly tender. Then add the sotck cubes, and parnips with onions. Boil until all soft (about 20 minutes). Blend it with your blender untill creamy. Best served with croutons:)

Yummy!!!! Enjoy:)

sobota, 1 czerwca 2013

Miodzio / Lazy breakfast

Czasem należy powrócić do dzieciństwa. Takie nostalgiczne powroty są o wiele łatwiejsze, kiedy po pierwsze w powietrzu już czuje się wakacje, za oknem pięknie świeci słońce i jest Dzień Dziecka. Wtedy należy pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i baaaardzo leniwe śniadanko w towarzystwie kwitnącego bzu i kefiru.... najlepiej na świeżym powietrzu, choć nie jest to absolutnie konieczne do szczęścia:)

* * *

Sometimes it is very important to return to our childhood:) These nostalgic returns are so much easier when you can literally smell the summer holiday aproaching, the weather outside is gorgeous and invites you to lay down on a freshly mowed grass and.... it is the Childrens Day .
On days like this, one needs to allow oneself a bit of relax and a very lazy brakfast in a company of - amongs others - beautifully smelly lilac...


Dzisiejsze leniwe śniadanko sponsorował on!

* * *

Todays lazy breakfast has been served thanks to:


Popularnie, aczkolwiek niepoprawnie zwany mleczem - mniszek lekarski (Taraxacum officinale), zakała wielu ogrodników i wielki przysmak królików:) Mądre zwierzątka - wiedzą co dobre; mniszek bowiem ma wiele właściwości leczniczych. Wg Wikipedii: odwar z korzeni lub nalewka pomagają w schorzeniach dróg żółciowych i kamicy żółciowej oraz przy wszystkich problemach wątrobowych; pomaga przy kłopotach trawiennych. Dzięki interferonowi podnosi odporność organizmu, powinni więc go spożywać anemicy. Obniża poziom cholesterolu, pomaga w leczeniu miażdżycy, początków cukrzycy, otyłości, reumatyzmu i gośćca. Zalecany jest również przy chorobach skóry. Podnosi sprawność seksualną kobiet i mężczyzn - ha! Samo zdrowie, jak widać:)

* * *

Dandelion (Taraxacum officinale) - a tiring weed for many gardeners and a great delicacy for rabbits:) They are very smart creatures, these rabbits; they know what is good for them... Dandelion root is a registered drug in Canada, sold principally as a diuretic. A hepatoprotective effect in mice of chemicals extracted from dandelion root has been reported. Dandelion is used in herbal medicine as a mild laxative, for increasing appetite, and for improving digestion. The milky latex has been used as a mosquito repellent and as a folk remedy to treat warts (Wikipedia). Also, apparently it is a good remedy to increase males and females sexual potency... get it??? Rabbits eat a lot of it :)


W tym roku po raz pierwszy przygotowałam tak zwany Miodek Majowy, czyli syrop z kwiatów mniszka:) Przepis odgapiłam od Kasi. Należy zebrać 500 kwiatów mniszka (same główki) i pozostawić na godzinkę rozłożone aby wszelkie żyjątka, których w syropie nie chcemy, mogły opuścić kwiaty. Następnie wkładamy główki do około litra wody i wraz z jedną cytryną pokrojoną w plastry gotujemy przez około 20 minut. Odstawiamy na 24 godziny. Następnego dnia przecieramy przez sito, dodajemy nieco mniej niż kilogram cukru (ja dałam około 85 - 90 dag) i gotujemy przez 1,5 do 2 godzin. Odstawiamy do następnego dnia. Trzeciego dnia gotujemy przez chwilę, po czym przelewamy do wyparzonych słoiczków. Te zakręcamy mocno i odwracamy do góry dnem do wystygnięcia zawartości:) Pycha! My używamy syropu do słodzenia herbaty (to vonZealówna, bo my starszeństwo nie słodzimy!!! :-P), do posmarowania chlebusia, do wypieku chleba zamiast cukru...
Nie wiem jak u was, ale tu jest jeszcze cała masa tego kwiecia - być może zrobię jeszcze Miodek Czerwcowy???

* * *

In many parts of Poland and world, dandelion flowers are used to make a honey substitute syrup with added lemon (so-called May-honey). This "honey" is believed to have a medicinal value, in particular against liver problems. I made mine for the very first time this year - it is suprisingly simple: pick up 500 dandelions (heads only) and leave them on a flat surface, so all the little creatures can leave the flowers. Then put the heads into a pan with 1 litre of water and 1 sliced lemon; boil for about 20 minutes, then set aside for 24 hours. Next day pass the flowery mixture through a sieve and then add just under 1 kg of suger and boil for 1.5 to 2 hours. Set aside till next day. On the third day, boil the "honey" for a little while and then pour into sterilised jars. Close the jars and turn them upside down until the inside cools down. It is really yummy - we use our syrup to sweeten the tea, on slices of bread and even substitue suger with it to make bread dough.
Still a lot off dandelions in this area; who knows, maybe I will make another batch of "June honey"???

 
Smacznego i miłego Dnia Dziecka:)
 
* * *
 
Bon appetit and enjoy the Children's Day:)

wtorek, 12 marca 2013

Już prawie jest!! / Almost here!!

Już ją czuję w powietrzu... I nie tylko ja - ptaki od samego świtu śpiewają jak szalone. I choć dzisiaj jest u nas zimno, bardzo zimno nawet, to wiem, że to tylko Pani Zima swoimi lodowatymi paluchami trzyma jeszcze resztkami sił furtkę, którą lada dzień wkroczy do nas Pani Wiosna:) Na tę okoliczność zapraszam was dzisiaj na wiosenną zupę:) Jest gęsta i pożywna - w sam raz na taki mroźny dzień jak dziś, a jednocześnie wiosenna - optymistycznie zielona:) Wiosno, przyjdź i rozgość się!!

* * *

I can feel it:) And not only me - birds have been singing like crazy since very early morning:) It is terribly cold here today, but I know that it is only old Mrs Winter holding on with her icy cold fingers to the gate, which soon Miss Spring will open wide. Winter is getting weak though, and won't hold on much longer, and Spring is waiting just round the corner:) To hurry her up a bit, I prepared a very special soup today:) It is rather thick and creamy - perfect for a cold day like today, but at the same time is optimisticaly green:) Hey, Spring, come in and make yourself at home:)



Przygotowanie wiosennej zupy jest banalnie proste - potrzebujemy:
1 cebulę,
2 ziemniaki,
1 ząbek czosnku,
1 marchewkę,
1 piertruszkę,
2 cukinie,
sól, pieprz, oregano, wegetę - jeśli ktoś lubi, i kostke rosołową - jeśli chcecie:)
a ponadto:
garnek, wodę, blender i grzanki

Do garnka wlewamy wodę, stawiamy na piecu, dodajemy pokrojoną dość grubo cebulę (żadne tam drobniutkie szatkowanie - trzeba się oszczędzać:), ziemniaki - również pokrojone w dośc sporą kostkę - byle jak, marchewkę i pietruszkę (oczywiście też w kostkę). No i ząbek czosnku. Pogotować jakieś 15 minut, po czym wrzucić do tego... zgadnijcie?... pokrojone w kostkę cukinie:). Przyprawiamy solą/wegetą, pieprzem i ziołami (ja w tym miejscu dodaję też kostkę rosołową). Gotujemy do miękkości, po czym "magiczną pałeczką" blendujemy na gładką zupę - krem. I tyle. Podajemy z grzankami. Mmmmmmniam:) Dzięki, Mamo, za przepis:)

* * *

To prepare the "spring soup" we will need:
1 onion,
2 potatoes,
1 garlic clove,
1 carrot,
1 parsnip,
2 courgettes
salt, black pepper, oregano (and if you like, use stock cube as well)
plus a pan, water, blender and crutons.

Pour water into the pan and put it on the heat. Add roughly chopped onion, potatoes, carrot, parsnip and garlic. Boil it for about 15 minutes and then add chopped courgettes. Add salt, pepper and herbs (I add the cube at this moment as well). Boil until everything is soft, blend nicely into a creamy consistency and serve with crutons. Voila:)
Thank you, Mum, for this wonderfully yummy recipe:)


A na koniec dowód, że wcale nie cyganię z tą wiosną - u mnie na parapecie już rosną maleństwa:) To zdjęcie jest już stare, teraz moje siewki są już dużo większe:)

* * *

Here we have the evidence that I am not telling any porkies about the spring coming - my window-sill has turned into a nursery:) It is a few days old photo though and the seedlings are much bigger now:)  


No i oczywiście rośnie las rzeżuchy:)  Może jutro mnie czeka śniadanie na zielono???

* * *

And - of course - a whole forest of cress:) Will it be a green breakfast tomorrow????


niedziela, 10 marca 2013

Debiut / Debut

Naładowawszy delikatnie akumulatorki dzięki piątkowej pięknej pogodzie nabrałam ochoty (!!!) na zmierzenie się z demonami:) Tak sobie pomyślałam, że w pewnym wieku strach przez niektórymi rzeczami to po prostu wstyd. Dlatego też postawnowiłam do osobistej listy moich niebywałych osiągnięć dopisać coś, co bardzo lubię konsumować, nie mniej jednak do zrobienia czego podchodziłam od wielu, wielu lat jak do jeża. No bałam się i tyle:) A mowa moi drodzy o pierogach! Tak tak, w wieku bądź co bądź już nieco dojrzałym zdecydowałam się przygotować je sama samiutka:) Veni, vidi, vici, moi mili! PIEROGI zostały zdobyte:)

* * *

Having charged my batteries a little bit thanks to the gorgeous weather on Friday, I decided I want (yes, I actually wanted to do something, haha) to fight my demons. I think when we reach a certain age , being scared of particular things is simply shameful. So I finally decided to put something I was frightened of doing, on a very personal list of my amazing achievements... We are talking about PIEROGI here, my dear - a Polish dish, that I adore, but up till now was too scared to make them myself, and had to rely on shop bought ones (which although sometimes really good, rarely are as good as those made by my grandma:) So, dear friends: VENI, VIDI, VICI - the PIEROGI peak has been finally taken!


Na pierwszy rzut poszły ruskie. Był ku temu powód; mianowicie kilka tygodni temu w Exeter znalazłam Polski Sklep! Ale to nie jest taki tam sklep... To jest zjawisko! Weszłam i poczułam się jak w Polsce - kochani, tam nawet radio po polsku gra!! Zaopatrzenie genialne, obsługa niezwykle miła i uprzejma. Jedynym wyznacznikiem tego, że jednak nie jesteśmy w Polsce są ceny - te podane są oczywiście w funtach :) Ale do rzeczy - w ofercie tego skleu jest wszystko to, czego nam emigrantom brakuje za granicami naszego pięknego kraju: możemy kupić Michałki, czekolade Wedla, herbatki Herbapolu i inne Sagi, Kubusie i Horteksy, Majonez Dekoracyjny, i musztardy Kamisa. Możemy kupić pasztet i... konserwy turystyczne! I kiełbasę śląską i polędwicę sopocką, a nawet.... kaszankę:) (nie wiem czy dobra, jeszcze nie zakupiłam do spróbowania). Kisiele, budynie, ciasta i pączki. Wreszcie możemy kupić, śmietany przeróżne, maślanki i KEFIR!!! (mniam, mniam) i.... twaróg:) Ba... możemy nawet zkupic prasę:)
A skoro można zakupić twaróg, to postanowiłam zakupić i zrobić farsz do leniwych. A skoro już zdecydowałam zrobić farsz, to musiałam ten farsz do czegoś wsadzić. No i ostatecznie drżącymi łapami wyrobiłam ciasto na pierogi, wykroiłam kółeczka, nawaliłam farszu i... ulepiłam.

* * *

My first ever pierogi were stuffed with mashed potato/minced cottage cheese/fried onion filling. In Poland we call this type "ruskie pierogi". There was a reason, why I decided to go for this type of filling first. Well... couple of weeks ago, we descovered a Polish Shop in Exeter! But it is not just a shop - this is a real experience!  I went in, and I felt like I was in Poland - honestly - even the radio station that was on, was a Polish one! The stock in the shop is totally outstanding, the service very good, and the only thing that will make you realise you are not actually in Poland are prices - no, not high, they are just in pounds obviously:) Anyway, one of the things that are not really ready available in shops around here was my beloved kefir and minced cottage cheese (called "twaróg" in Polish - this is the type of cheese that you use for those heavy, Polish type of cheesecake). So since, I descovered a place where a proper Polish white cheese is available, I decided to make "ruskie pierogi" filling. And when I did, I realised I have to put this filling into something, and that way I finally fought my demons and made the whole thing!



Muszę bardzo nieskromnie przyznać, że pierogi wyszły genialne. Były niezwykle smaczne, farsz pikantny, ciasto świetnie się wyrabiało i bardzo łatwo kleiło - no super. Na 100% powtórzę ten pierogowy eksperyment (może tym razem z kapustą i grzybami???). Jedyny mankament tego przedsięwzięcia to fakt, że pierogi są takie praco- i czasochłonne. Zdecydowanie lepiej zrobić ich masę i zamrozić dużo na kolejnych kilka obiadków. Bo tyle pracy na tylko jedno posiedzenie, zdecydowanie się nie kalkuluje.

* * *

I have to say with no false modesty here, that pierogi were delicious! I will 100% repeat the whole process again, who knows, maybe I'll even venture different types of filling??? The only vice of the making process is time - it does take a lot of it to make pierogi, so it is much better to make lots and lots, and freeze some. Making enough just for one dinner is a bit pointless.


Moje pierogi powstały według przepisu, który znalazłam na Wielkim Żarciu. Przepis jest genialny, tylko z proporcjami mi coś nie po drodze.... Ilość farszu, którą przygotowałam wg przepisu spokojnie wystarczyłaby na składniki na ciasto razy 3.  W konsekwencji robiłam ciasto dwa razy, a farsz i tak został:) Ale się nie zmarnował, bo usmożone z niego zostały leniwe placuszki:) Bardzo interesujące, musze powiedzieć:)

* * *

The recipe I used was found on a popular Polish food forum, and I have to admit it really is a good one.


Z podwójnej ilości ciasta (zużyłam kilogram mąki) ulepiłam około 110 pierogów - tak mi sie wydaje, bo szczerze powiedziawszy straciłam rachubę w pewnym momencie:) Po prostu odechciało mi się liczyć:) Myslę, że powinno być ich więcej z takiej ilości mąki, ale ja pewnie - jako nowicjusz kompletny - nie rozwałkowałam ciasta wystarczająco cieniutko:)

* * *

Using 1 kg of flour I managed to make circa 110 pierogi. I think (as to be completely honest I lost count at some point). I do think I should manage more, but possibly I didn't roll the pasta out thinly enough.


A oto przepis:

Na farsz:
1 kilogram ziemniaków,
0,5 kilograma białego sera,
2 średnie cebule
sól, pieprz i czosnek

Ziemniaki ugotować i jeszcze ciepłe zgnieść wraz z serem na papkę. Wmieszać drobno posiekaną, podsmażoną cebulę i przyprawić do smaku - według mnie farsz powinien być dość pikantny:)
Jak napisałam powyżej z takiej ilości składników, farszu jest bardzo dużo, i spokojnie można przygotować więcej ciasta. Ja robiłam dwa razy, a więc podaje składniki już podwojone:)

Na ciasto:

1 kg mąki pszennej,
1 łyżka soli,
2 żółtka
2 łyżki masła
2 łyżki oleju (ciasto jest ponoć bardziej sprężyste, kiedy doda się do niego oleju)
460 ml ciepłej wody

Do miski wsypać mąkę, sól, żóltka, masło i olej. Rozmieszać. Dodawać powoli wodę wyrabiając w tym samym czasie ciasto. Ja zaczełam od wyrabiania widelcem, a po dodaniu całej wody wyrabiałam ręcznie:) A potem to już wiadomo... rozwałkować ciasto, wyciąć kólka szklanka albo innym narzędziem :), ciepnąć na środek farszu i sklejać:)
Tak przygotowane pierogi wrzucamy na osolony wrzątek, gotujemy do wypłynięcia plus około 3 minuty i jemy:) oczywiście można polać masełkiem z cebulką, albo jakimś innym wynalazkiem:) 
Pierogi, które planowałam zamrozić, układałam natomiast na tacce styropianowej, przykryłam folią spożywczą i włożyłam do zamrażarki. Po około godzinie zmrożone pierogi poporcjowałam do woreczków i włożyłam z powrotem do zamrażarki:) Dzięki temu zabiegowi pierogi nie będą sklejone, a ja będę miała szybki obiad w najbliższej przyszłości:)
Smaczego!!

* * *

And here is the recipe:

Filling:
1 kg potatoes
0,5 kg minced cottage cheese (find a proper Polish one - it does make a difference in my opinion)
2 medium onions
salt, peper, garlic

Boil the potatoes, then mashe them with the chees when still warm Mix in the onion (which you dice thinly first and fry gently). Spice it up - in my opinion the filling is the best when quite peppery.

Pierogi pasta:
1 kg plain flour
1 tbsp salt
2 yolks
2 tbsp of butter
2 tbsp oil
460 ml warm water

Put flour, salt, yolks, butter (not melted) and oil into a bowl and mix together. Then gradually add water while working on the dough. Istarted doing it with a fork, and then when used up all the water I worked on the dough by hand. Then the pasta dough is ready (should be elastic and not sticky) roll it out thinly. Cut out circles using a juice type of glass or a cookie cutter. Put a bit of filling onto each circle and using your fingers stick the edges together (you can use "pinching" method, as that gives you lovely frilly edges).
When that is done, put pierogi into a pan with salty boiling water, mix gently and boil for approxiamtely 3 minutes from the moment they start floating on the surface. And voila nad bon appetite:)

I decided to make more of pierogi to save them for quick dinners in near future. To do so, put them onto some sort of tray, making sure they do not touch each other, cover with cling film and put them in your freezer. After about an hour, when they are already slighly frozen, you can put them into zip bags and back in freezer - this way you will make sure you still have your pierogi individual rather than stuck together into one blob:)
Enjoy:)

środa, 26 grudnia 2012

W kwestii ciasta.... / Let's talk about cake

No i jak tak kochani moi??? Brzuszki zaokrąglone ładnie po świętach??? U nas tak, oj tak.... (chyba będę musiała reaktywować Poniedziałkowy Klub Motywacyjny, hehehehe)... Spacerki odbyte w celu pozbycia sie niewielkiego nadmiaru kalorii??? U nas nie.... pogoda nie sprzyja wychylania nosa za drzwi - leje jak zwykle:) I właściwie przez całe święta tak było. W związku z powyższym, musielismy się jakoś pocieszać, tak??? Więc siedząc przy kominku w którym radośnie tańczyły płomienie, raczylismy się naszym nietradycyjnym Christmas Cake. Po wielokrotnym dokarmieniu ciasta, a także po jego ubraniu w warstwę marcepanu i icingu, moje ciasto wyglądało tak:

* * *

Hello dear friends? How are you doing after Christmas??? Did your tummies become slightly rounder? Ours did, unfortunately (I think I might have to reactivate my Motivational Monday, hehehe). Have you done your constitutional walks to get rid off the excess calories? We have not.... the weather outside is not inviting enough to stick a nose past the doorway - it is raining; again... as it was for most of this Christmas:( So, what can we do? We sit in front of the fire and eat our slightly non-traditional Christmas cake. After much feeding and after dressing the cake in a layer of marzipan and white icing, the cake looked like this:



Jak już wspomniałam TU ciacho po upieczeniu zawijamy szczelnie w folię aluminiowa i zamykamy w pojemniku. Co tydzień należy ciacho odpakować i nakarmić (w tym celu robimy dziurki w cieście i  polewamy wierzch alkoholem). W dzień przed wigilią po raz ostatni wyciągamy ciasto z folii. Smarujemy ciasto cieńką warstwą dżemu (ja użyłam truskawkowego, bo akurat taki miałam pod ręką), po czym przykrywamy warstwą rozwałkowanego marcepanu (użyłam gotowego marcepanu Dr Oetker). Wygładzamy i odstawiamy na 24 godziny. Następnego dnia delikatnie zwilżamy marcepan wodą po czym przykrywamy ciasto rozwałkowana warstą icingu, czyli lukru plastycznego (uzyłam royal icing Dr Oetker) i ozdabiamy według uznania. 

* * *

As I mentioned HERE the cake after being made has to be wrapped tightly in kitchen foil and put into an airtight container. Every week it needs to be taken out of the container and unwrapped and then fed. To do so, we need to make several holes with a kebab skewer and pour a bit of alcohol over the top of the cake. A day before Christmas Eve unwrap the cake for the very last time. Spread a thin layer of any jam on the top and sides (I used a strawberry jam) and then cover it with a layer of freshly rolled marzipan (I used Dr Oetker). Smooth it out and leave for 24 hours. The next day wet the marzipan layer slightly and then put a layer of freshly rolled icing on top of the cake (I used Dr Oetker Ready to roll Royal Icing), smooth and decorate as you wish:)  



No i teraz powiem Wam to na co niektórzy czekają - kochani; w życiu nie jadlam tak cudownie dobrego Christmas Cake. Jest wspaniałe, mocno owocowe, wilgotne, CUDOWNE!!!!! Zdecydowanie do powtórzenia za rok. Naprawdę polecam!

* * *

To finish the post off I need to tell you that I have never ever had such a wonderful Christmas Cake before. It's  gorgoeus, fruity and moist. LOVELY!!!!! Absolutely to be made again next year. Highly recommended:)


niedziela, 16 grudnia 2012

Wielkie pieczenie i moda świąteczna:) / Great Christmas bake-off and Christmas fashion

Już tylko tydzień do świąt. Z tej okazji w Moorlandowej Krainie wczoraj odbyło sie doroczne Wielkie Pieczenie. Z vonZealem w roli głównej oczywiście. Na pierwszy rzut poszły tradycyjne 'mince pies', czyli babeczki z nadzieniem 'mincemeat', które notabene z mięsem nie ma absolutenie nic wspólnego. Mincemeat to bowiem mieszanka jabłka, suszonych owoców, nandyzowanych skórek i przypraw.... Mniam:)

* * *

Woohooo!!! Only one week left till Christmas:) Having that in mind, yesterday we had a huge traditional Christmas Bake-off in our Moorland Home. With my beloved vonZeal playing the main part of the chef of course:) The first were mince pies.... Yummmmmmmmy:)



Z mięsem natomiast wiele wspólnego mają 'sausage rolls'. To takie, hmmm..., paszteciki - również mniam:)

* * *

The second were sausage rolls:) Equally yummmmmmmmmy:)


A produktem ubocznym wczorajszego Wielkiego Dorocznego Pieczenia został nasz obiad - quiche. vonZealowi zostało bowiem co nieco ciasta (swoją droga jest to niezwykle pyszne ciasto, ale bardzo bardzo "niegrzeczne", zawiera ono tyle tłuszczu, że aż tyłek rośnie od samej myśli, ale smakuje niebiańsko:) - jeśli ktoś jest zainteresowany przepisem to niech da znać:), więc po szybkiej burzy mózgów, na obiad przygotował takie cudeńko... Nie muszę chyba nikomu mówic, że bylo... MNIAM:)?!  

* * *

There was also a side product of the bake off - the quiche, our dinner:) vonZeal knocked it up quickly having been left with some extra pastry (btw, the pastry is AMAZING but very naugty, really, it has so much fat in it that your bum will grow just thinking about it:) But it's taste is to die for) Please let me know if you are willing to try it - I will give you the recipe). Do I really have to mention that the quiche was.... yummmmmmy?!?!?


W czasie kiedy mój osobisty piekarz i cukiernik wyżywał się kulinarnie, ja mogę spokojnie przygotować się do kolejnej świątecznej imprezy branżowej. Jak wiadomo okres świąteczny to wzmożony czas tego typu imprez, szczególnie jak ktoś - tak jak wasza deZeal - jest zawziętym chórzystą:) To wtedy już naprawdę koncert za koncertem, imprezka za imprezką, hahaha....
No ale do rzeczy; jak mawiał mój matematyk: 'diabełek drzemie w szczególikach'. Dlaczegóż by zatem nie zacząć od drobnego szczegółu jakim są nasze paznokcie?? Paznokcie, jak chyba wszystkie wiemy, mają to do siebie, że lubią się łamać wtedy kiedy nie powinny. I mnie się własnie wczoraj złamały dwa:( Nie pozostało mi nic innego jak je elegancko przyciąć i przejechać bezbarwnym lakierem. Ale żeby nie było zbyt nudno, na jednym z nich wymodziłam czapkę:) Proste jak drut: malujemy końcówkę paznokcia na biało, ponizej również białym lakierem robimy kropę; kiedy biała warstwa wyschnie, malujemy resztę czerwonym lakierem - jak poniżej:) Efekt - bomba!

* * *

When my lovely personal chef was doing his magic in the kitchen, I was able to prepare myself for a Christmas party. As you know Christmas time is the time of more intense partying activity, and if by any chance you are a devoted chorister, then these parties are even more intense - we all like a bit of carolling, don't we?
Anyway - as my math teacher would say "the devil snoozes in a detail". So why not start with your nails? We all know that our nails like to break exactly when they should not. Mine also broke just yestarday, so I had no other choice, but to trim them significantly and cover with colourless polish. But to make them less boring I painted a little Santa's hat on one of them (idea PINspired;). Simple and very efective!


Kolejny szczególik to odpowiednie ubranie folderu z muzyką. Tym razem opakowałam mój folder w świąteczny papier i przewiązałam okładkę czerwoną wstążką:) Efekt - również kapitalny według mnie. Jeśli ktoś z czytających jest chórzystą, zachęcam do opakowania folderów na wasze koncerty kolęd:)

* * *

Another detail I was quite pleased with was dressing up my music folder:) I covered it with a christmas wrapping paper and glued a red bow to it. I think it looked great!



Wreszcie w naszej imprezowej modzie świątecznej nie może zabraknąć czapki mikołaki oraz bożonarodzeniowych świecidełek i dekoracji, na przyklad lamety:)

* * *

Finally our christmas fashion is not going to be complete without Santa's hat and tinsel:)


No i juz można świętować śpiwająco:)

* * *

Geared like that we can start partying!!!!


A na zakończenie ostrzeżenie: uwaga z przebraniem a'la Rudolf - czewononosy renifer! Nos skutecznie powstrzyma was od spożywania czegokolwiek plynnego, o ile to coś plynne nie jest w misce:) Ściskam i zyczę milego tygodnia!!

* * *

And to finish off, just one word of warning. If you decide to dress as Rudolf the red nose reindeer, please remember that the glowing nose will very succesfully prevent you from consuming anything liquid as long as the liquid is not served to you in a bowl:(
Have a lovely week:)

czwartek, 6 grudnia 2012

Książka / A book

Ho Ho Ho, moi mili, czyli mam nadzieję, że wszyscy byli grzeczni przez cały rok i do wszystkich kolega Mikołaj bladym świtem zawitał:) Ja dziś ubierając się ciepło przed wyjściem z Dionizym na spacerek zauważyłam cosik leżacego pod moim butem... Już chciałam wrzasnąć gromkim krzykiem, że kto mi tu bajzel w chałupie robi, i książki jakieś, czy co to takiego po podłodze zostawia i jeszcze butami przykrywa, żeby nie było widać! Na szczęście w porę ugryzłam się w jęzor bo okazało się, że tym razem właśnie nikt inny tylko brodaty jegomość zostawił pod moim butem niespodziankę; czekoladę..... waniliową..... Mniam:)
Ale o czym ja to miałam... Ach tak; otóż, moi kochani, będąc kilka dni temu w bibliotece moje ślepie wypatrzyło na półeczce książkę o jakże intrygującym tytule "Christmas Crafts; Inspired by the tradition of Scandinavia"... No więc pomalutku, pocichutku, ja tę książkę drap pod pzauchę, coby mi nikt inny nie gwizdnął z przed nosa. Truchtem delikatnym jak baletnica dobiegłam do maszyny samoobsługującej, zeskanowałam kodzik paskowy i jest moja.... no dobrze, prawie moja, na całe trzy tygodnie:) Chociaż w sumie to właściwie juz mogłabym oddać, bo przeczytałam:) A tam masa inspiracji.... na wieńce adwentowe, na przystrajanie stołu, na pakowanie prezentów, na ubieranie choinki, a nawet na piekne podanie ptasiego jedzonka:) Plus na jedzonko dla ludziów:) No i tak się zaispirowałam nieziemsko, że dzisiaj właśnie po raz pierwszy w życiu mym bądź co bądź dość długim upiekłam pierniczki wg przepisu z tejże książki....

* * *

A few days ago while visiting our local librery, I spotted a book "Christmas Crafts. Inspired by the tradition of Scandinavia"... Not surpirsingly at all, I grabbed it quickly so nobody else borrowed it before me and gallopped gracioulsy like a ballerina to the scanning machine. I scanned quickly the bar code and... the book is mine:) For whole 3 weeks! Although I could actually return it today since I read it through already:) The book is rather inspiring I must say: you will find advent wreaths, ideas for a centrepiece, tree decorations and even how to serve bird food beautifully and festively:) Plus something for our human tummies. So I became so inspired reading the book and watching the lovely photographs in it that today, for the very first time in my life (and not a short one that is) I baked SPICED PEPPER COOKIES!!! The recipe comes from this very book.



Przepis jest niezykle prosty i z pewnością jeszcze do niego wrócę. Z tej prostej przyczyny, że do świąt z pewnością nic już nie pozostanie z partii którą upiekłam dzisiaj, jak również w części ciasta, które zostało zawinięte w folię kuchenna i włożone do zamrażarki celem sprawdzenia, czy ciasto takie można mrozić:)

* * *

The recipe is super easy and I will totally come back to it. Mainly because the cookies are irresistable. So irrisistable in fact that I am under no illusion what-so-ever that there will be any left from the batch I baked today (as well as from the ball of dough I wrapped in a clingfilm and put in the frezer to check if the dough is freezable). I will surely need more of them before Christmas!


Do zrobienia pierniczków potrzebujemy:
  • 100 g cukru (ja dałam 50 g białego i 50 g brązowego)
  • 100 ml golden syrop
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  • 1,5 łyżeczki mielonego imbiru
  • 1 łyżeczkę mielonych goździków
  • 1 łyżeczkę sody do pieczenia
  • 100 g miasła
  • 1 jajko
  • 400 g mąki
* * *

To make the cookies we will need:
  • 100g sugar (I used 50g of white sugar and 50g of dark brown sugar)
  • 100ml golden syrup
  • 1,5 teaspoon ground cinnamon
  • 1,5 teaspoon ground ginger
  • 1 teaspoon ground cloves
  • 1 teaspoon soda bicarbonate
  • 100g butter
  • 1 egg
  • 400g flour


Do garnka wsypujemy cukier i przyprawy (goździki, imbir i cynamon) oraz golden syrop. Mieszając doprowadzamy do wrzenia, po czym zdejmujemy z ognia i dodajemy sodę. Mieszamy i wylewamy tę gorącą masę na masło. Mieszamy i mieszamy, aż masa zrobi się zimna (masa chłodzi sie błyskawicznie). Następnie dodajemy jajko i mąkę i zagniatamy ciasto. Gotowe ciasto rozwałkujemy na grubość około 3 milimetrów i wycinamy pierniczki....

* * *

Bring the sugar, syrup and spices to the boil. Stir in the soda and pour the mixture over the butter. Stir until the mixture is cold (it doesn't take long at all). Add the egg and flour and knead into a smooth dough. Roll the dough out thinly (about 3 mm thick) and cut the cookies out.


Pieczemy w temeraturze 200 stopni przez około 7-9 minut (ja piekłam przez 7 minut w piekarniku z termoobiegiem). Pierniczki są miękkie po wyjęciu z piekarnika, twardnieją w trakcie studzenia.

* * *

Bake at 200 degrees Celsius (400 F) for 7 - 9 minutes.




A jak już wytargałam te foremki do wycinania ciasteczek to postanowiłam zrobić jeszcze kilka ozdób na choinkę:) Proszę bardzo: glinka plastyczna, modelina co tam bądź:) foremki, wałek do ciasta, koronka i farba w sprayu:)

* * *

And since I already got out my cookie cutters, I decided to make some tree decorations as well. Here we go: clay, cookie cutters, rolling pin, lace and spray paint:)


Całkiem fajne zawieszki świąteczne wyszły muszę powiedzieć....

* * *

Quite sweet festive decorations I have to say:)



A teraz już sobie idę powcinać jeszcze kilka pierniczków. Wszak muszę mieć pretekst do wykonania ich po raz kolejny:)

* * *

And now I am going away.... to munch a bit more on those lush cookies:) I need some pretext to make another batch, don't I?

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Nieco nietradycyjny Christmas Cake:) / Slightly non-traditional Christmas Cake

Słowo się rzekło, kobyłka u płota. A raczej ciasto w piekarniku. No już naprawde na ostatni moment, rzutem na taśmę wymodziłam Christmas Cake. Bo w Anglii musi byc Christmas cake (no i indyk oczywiście), tak jak w Polsce musi byc karp. A że ja karpia nie jadam, to Christmas cake postanowiłam zrobić:) W tym roku wybór padł na przepis podany przez Nigellę w książce "Christmas". Z tym że nie byłabym sobą, gdyby nie było modyfikacji, hehe... A modyfikacja owa została zaproponowana przez innego kulinarnego guru - Jamiego Oliviera - i tu jest właśnie ta niewielka nietradycyjność. Ale o tym za chwilę:)
Dla osób, które nie spotkały się z tradycyjnym anglosaskim Christmas Cake, słowo wyjasnienia - jest to obrzydliwie ciężkie ciasto składające się w głównej mierze z bakalii, w sensie ciasta tam jest tyle co kot napłakał, za to rodzynki, kurantki i inne takie w ilości ogromnej!! Do tego ciacho jest przykryte masą marcepanową i icingiem, czyli masą cukrową....Ale to, co jest najlepsze w tym wynalazklu to to, że jest to ciasto pijane:) Tradycyjny Christmas cake wygląda tak:

* * *

I managed.... at the very last moment I have made a Christmas Cake. It is such a must in English tradition (just like turkey) as carp (!!!) on Christmas Eve is in Poland. But since I don't like carp, and therefore don't eat it, I decided to replace one tradition with another:) This year I chose a Christmas Cake according to Nigella Lawson. Yet, I would not be called deZeal, if I followed the recipe 100%. This time I modified it with a Jamie Oliver idea, which made the cake slightly non-traditional. But I will tell you about that in a minute.
For those of you that are not familiar with traditional English Christmas Cake, just a word of explanation; it is a very, very, very heavy cake consisting mostly of dried fruit. The cake is covered with marzipan and sugar icing. But what is best about the Christmas cake is, that it is more than a bit tipsy:). A traditional Chrsitmas cake looks like this: 


Ciacho to, jak widać (i jak napisałam juz wcześniej) głównie suszone owoce, to żółte to masa marcepanowa, a to białe to masa cukrowa. Wiele osób nie je mas, które faktycznie są bardzo słodkie. Nie mniej jednak masy owe, poza tym, że nadają ciastu tradycyjny wygląd, pelnią jeszcze inną funkcję - chronią ciasto przed wysychaniem. A że ciasta, jak się zapewne domyślacie, nie da się zjeść na tak zwane jedno posiedzenie, funkcja ta jest niezmiernie istotna:)
Ale do rzeczy. Do wykonania tradyjnego Christmas Cake będziemy potrzzebować:

  • głęboką  (około 10 cm) formę z wyjmowanym dnem o średnicy 18 cm
  • papier do pieczenia / pergamin
  • garnek,
  • drewniana łyżka
  • miska
  • piekarnik
  • kuchenka gazowa, tudzież elektryczna
  • waga
oraz
  • 350 g rodzynek
  • 150 g koryntek (albo po prostu suszonych porzeczek)
  • 50 g kandyzowanych czereśni
  • 75 g pokrojonych orzechów włosk,ich lub pecan
  • 200 ml alkoholu (i tu właśnie modyfikacja nietradycyjna nastąpiła: otóż wg tradycji, alkoholem powinno być brandy, Nigella zaproponowała burbona, a ja... za J. Olivierem wykorzystałam Tia Marię.... mniam)
  • 150 g masła
  • 90 g brązowego cukru
  • 1 łyżeczka startej skórki z cytryny
  • 2 duże jaja
  • 1 łyżka melasy
  • 0.5 łyżeczki esencji migdałowej
  • 150 g mąki
  • 75 g zmielonych migdałów
  • 0,25 łyżeczki mielonych goździków
  • 0,5 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 0,25 łyżeczki mielonego imbiru
* * *

So, as you see, the cake is mostly fruit. The yellow layer is marzipan, and the white is icing. Many people don't eat the marzipan and icing layers - they are really really sweeet. However they are pretty important, as not only do they make the cake look proper and traditional, but also prevent it from drying out.
To make the Christmas Cake we will need:
  • a deep round cake tin (diameter 18 cm)
  • greaseproof paper
  • wooden spoon
  • a pan
  • a bowl
  • an oven
  • and a cooker
  • scales
as well as:

  • 350g raisins
  • 150g currants
  • 50g glace cherries
  • 75g chopped pecans
  • 200ml of alcohol (now, this is when the modification takes place; a traditional cake has brandy in it, Nigella suggests bourbon, but I followed Jamie Oliver's idea and used Tia Maria:)
  • 150g butter
  • 90g dark brown sugar
  • 1 tsp grated lemon zest
  • 2 large eggs
  • 1 tbs black treacle
  • 0,5 teaspoon almond essence
  • 150g plain flour
  • 75g ground almonds
  • 0,25 teaspoon ground cloves
  • 0,5 teaspoon ground cinnamon 
  • 0,25 teaspoon ground ginger


Christmas cake jest ciastem wieloetapowym. Na pierwszy etap składa się namoczenie owoców w alkoholu:) W tym celu należy zaopatrzyć sie w garnek do którego wrzucimy nasze rodzynki i kurantki i czeresienki kandyzowane. Może się wydawać, że to niemożliwe żeby aż tyle tego bylo na jedno małe ciacho.... to złudzenie (patrz zdjęcie numer 1), hahaha:) Ma byc dokładnie tyle. Nastepnie zalewamy to alkoholem, mieszamy, stawiamy na gaz i doprawadzamy do wrzenia. Po czym zdejmujemy z ognia i czekamy aż ostygnie. W miedzyczasie tak zwanym możemy sie elegancko delektować zapachem:) Albo zapodać sobie kielonek, hehehe. Kiedy zawartość garnuszka ostygnie, przykrywamy i odstawiamy na noc:) Nie wolno również zapomnieć o wyjęciu z lodówki jajek i masła - te, koniecznie w temperaturze pokojowej, będą nam potrzebne następnego dnia.

* * *

Now, Christmas Cake is a multi-stage cake. The first stage requires soaking the fruit in the alcohol. To do so we need to put all the fruit (raisins, currants and glace cherries) in a saucepan and pour in the alcohol. Next we put it on the cooker, bring to boil, then take it off the heat and cool. Once cooled, cover and leave overnight:) It is also very important to remember to take your eggs and butter out of the fridge for use the next day.



Kolejny etap odbywa się dnia następnego i polega na pieczeniu ciasta:) W tym celu należy zaopatrzyć się w dużą miskę i drewnianą łyżkę oraz łyżeczkę i łyżkę plus wagę. Można zaopatrzyc sie również w mikser typu food processor, ale prawidziwy - tradycyjny - Christmas Cake powinien doprawdy być zrobiony "tymi ręcyma". Do miski wrzucamy masło w temperaturze pokojowej oraz nasz ciemny brązowy cukier i ucieramy i ucieramy i... ucieramy. Jak wspomniałam powyżej najlepiej ręcznie. Ja w tym celu użyłam vonZeala, bo jemu sie robota w rękach pali:) No tak zasuwa, że aż zdjęcia nie mogłam zrobić..... no wszystko poruszone wychodziło:)

* * *

The second stage happens on the next day and is called preparing the mixture and baking the cake. To proceed with this stage we need a big bowl and a wooden spoon, a teaspoon and tablespoon and scales. We might also prepare a food processor, however a real - traditional - Christmas cake should be made by hand:) So, put the butter (at room temperature) and the dark brown sugar into the bowl and cream together vigorously. As I said before you can use a food processor, but I - being faithful to tradition - used my beloved vonZeal who can cream the butter so well and so fast, that every single picture I tried to take came out totally blurry....


Następnie do ubitego masła z cukrem dodajemy startą skórkę cytrynową i mieszamy, po czym wrzucamy pojedynczo jajka, po każdym jajku nadal ubijamy. Kiedy jajka się pieknie połączą, dodajemy esencję migdałową oraz melasę.
Do tak przygotowanmej masy dodajemy przesiane suche składniki (mąkę, zmielone migdały, oraz zmielone goździki, cynamon i imbir) na przemian z nasączonymi alkoholem owocami. Dodajemy posiekane orzechy i mieszamy do połączenia...

* * *

To the creamed butter and sugar add the lemon zest and mix together. Then beat in the eggs, one at a time, and then beat in the black treacle and almond essence. Finally sift the dry ingredients together (the flour, ground almonds and ground cloves, cinnamon and ginger), and add them to the mixture alternately with the soaked in alcohol fruit. Combine well and fold in chopped peacans


Zanim przełożymy masę do formy, należy włączyć piekarnik (piekarnik nagrzewamy do 150 stopni) i przygotowujemy formę. W tym celu wycinamy z papieru do pieczenia/pergaminu dwa koła odpowiadające wielkością spodowi formy oraz dwa długie prostokąty około 5-7 cm szersze od wysokości formy. Na dno formy wykładamy pierwsze koło, następnie wkładamy prostokąty (tak jak na zdjęciu) po czym układamy drugie koło:

* * *

Before we put our batter into the tin, we need to turn the oven on (warm it up up to 150 degrees Celsius), and prepare the tin. To do so, you need to cut out of the greasproof paper two circles and two long rectangles. Put the first circle on the bottom of the tin, then the rectangles and then put the second circle on the top (see the pictures below)

 

Wreszcie przekładamy ciasto do formy i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 1 i 3/4 godziny do 2 i1/4 godziny (należy wykonywać test patyczka:). Moje piekło się dokładnie godzine i 45 minut w piekarniku z termoobiegiem.

* * *

 Finally we can put the cake mixture into the tin and transfer it into the oven. We bake it for 1 and 3/4 to 2 and 1/4 hour (or until a skewer inserted into the cake comes out clean).


W czasie kiedy ciasto sie piecze, możemy zająć się sprzątaniem, i "myciem" miski:) Diesel byl zainteresowany jak nigdy - widac spodobał mu się zapach alkoholu, hahaha....

* * *

While the cake is baking we can get busy cleaning... the bowl:)


Po upieczeniu ciasta i jego wyjęciu z piekarnika, nasączamy wierzch jeszcze kilkoma łyżkami alkoholu (nie jest to jednak konieczne, choc dość pożądane:) po czym szybciutko zawijamy ciasto w podwójną wartwę folii aluminiowej i zostawiamy tak do calkowitego wystygnięcia. Kiedy ciasto będzie wystudzone, odwijamy, wyjmujemy z formy, po czym ponownie zawijamy w folię. tak przygotowane ciasto umieszczamy w szczelnym pojemniku i przechowujemy minimum 3 tygodnie:)
Ostatni etap to dekorowanie ciasta, ale o tym napisze dopiero tuż przed świętami, bo dekorowanie własnie wtedy sie odbywa:) No i co, czy jest ktoś odważny kto będzie próbował nieco nietradycyjnego Christmas Cake??? 

* * *

When the cake is baked, take it out of the oven and brush the top with couple more spoons of alcohol. Then quickly wrap it in a double layer of kitchen foil and let cool. When completey cold, unwrap, take the cake out of the tin, then rewrap in the foil and store in an airtight container for at least 3 weeks...
And the last, third stage is the cake decorating, but I will blog about it just before Christmas:)

środa, 17 października 2012

Piekarnik poskromiony:) / Man v food (stains) :)

Nie jest dobrze, kochani. Podekscytowana sukcesami z zeszłego miesiąca, kiedy to dzięki sporządzeniu listy pt. "do zrobienia" udało mi się odmienić mebelki w kuchni, sporządziłam podobná listę na miesiąc październik. I tak co kilka dni na nia spoglądam, i na tym sie kończy. ZONK jednym sowem. Jakoś nie mogę się zebrać, żeby cokolwiek zrobić:) A trzeba Wam wiedzieć, że na liście nie ma puktów typu: dobudować garaż, zaadaptować strych, wykopać dziurę na basen.... Są tam natomiast punkty bardzo proste, jednym z nich jest wyczyszczenie piekarnika. Nie wiem jak Wy, ale ja za szorowaniem piekarnika specjalnie nie przepadam, nie mniej jednak czasem trzeba to zrobić... Generalnie staram sie piekarnik doprowadzić do stanu używalności co 3-4 miesiące, a ponieważ w Moorlandowej Chałupie piekarnik wykorzystywany jest na porzadku codziennym, po trzech miesiącach od czyszczenia wyglada on, hmmmm, tak sobie ;-/ No więc w końcu, w połowie miesiąca, postanowiłam napocząć moją październiową listę i wyszorować rzeczony piekarnik. Korzystałam z metody, którą z pewnością i tak wszyscy już dawno znacie, nie mniej jednak, na wypadek gdyby znalazła się jakaś zagubiona duszyczka, która nie zna, jak również dla pożytku własnego (bo pamięć ma z wiekiem dziurawa jak sito się robi i nie jest wykluczone, że mogłabym zapomnieć jak się piekarnik szoruje) napiszę:) Otóż do tego czarodziejskiego procederu będziemy potrzebować:

1. miseczkę,
2. pędzel, tudzież łyżkę
3 wodę,
4. ręcznik,
5. gąbkę do mycia naczyć z powierzhnią szorującą,
6. rolke papierowych ręczników
7. i magiczny składnik: sode oczyszczoną

PS. Przydadzą sie również rękawiczki w celu ochrony naszych łapek - ja jakoś zawsze zapominam i potem nam wrażenie że skórę na dłoniach mam o dwa rozmiary za małą:)

* * *

Things are not going well, my dear friends... Excited about my September success, when thanks to my to do list I managed to revamp the kitchen, I thought I would make similar list for October. So I did. I look at it every couple of days. And that is where it ends, hehehe.  For some reason, I just can't get myself  started... And what you need to know is that my list doesn't contain super tough tasks like building a garage, or digging a deep hole for a pool:) It contains easy tasks, like scrubbing the oven. I don't particularily like it, but I do try to scrub it every 3-4 months, since it is literally used every day in our house (so you can imagine how it looks after 3 months)
So, after a non productive first half of the month, I finally decided to get on with cleaning my beloved oven:) I used a method that most of you already are probably familiar with, however, if somewhere in the blogosphere there is some lost soul, who isn't, and also for my personal advantage (getting older means my memory is becoming somewhat of a sieve, and I might forget the method myself) here it is:
We will need:
1. Bicarbonate soda (or baking soda)
2. a bowl,
3 a brush (or any other tool to apply the paste)
4. hot water
5. scourer sponge
6. towel
7 kitchen paper towels

PS. You might also want to use gloves to protect your paws. I usually forget about it, and then I feel like the skin on my hands is two sizes too small:)


A teraz uwaga, proszę odłożyć wszelkie przekąski jakimi sobie obecnie dogadzacie i wstrzymac oddech, bo pokaże Wam teraz jaka ze mnie fleja, hahaha. Oto drodzy czytacze moi, jest mój piekarnik po 4 (slownie: czterech) miesiącach użytowania:

* * *

And now attention please, do put away any snacks you might be munching on right now, because I am going to show you my oven after 4 months of usage:)



Bleeeeee......
Ale jest na to rada, bocian powiada, jak mawiał mój kolega z klasy. Otóż otwieramy piekarnik i wyciągamy szybke do czyszczenia (o ile jest taka możliwość). I kładziemy ją w bezpiecznym miejscu, na stole na ten przykład. Następnie wsypujemy odpowiednią ilośc sody do mieczki, dolewamy ciepłej wody i mieszamy do konsystencji pasty. Pastę nakładamy pędzlem, bądź jakimkolwiek innym narzędziem na szybkę. Dodatkowo dla pewności posypujemy jeszcze warstewką sody...

* * *

Yuk....
So, into action. First we need to get the oven door glass out (if the oven build lets you do that) and put it on a safe surface (table is a good bet). Mix the soda with some water to the consistency of a quite thick paste and spread it on the glass. To be extra sure it will work scatter a bit more of soda all over the glass...



... po czym przykrywamy nasze dzieło ścierką, lub ręcznikiem namoczonym w dość gorącej wodzie i zostawiamy na około 20 - 30 minut. (uwaga, kota można próbować zrzucić ze stołu, zwykle jednak kot z naszych zabiegów nic sobie nie robi i... jak to kot, siedzi tam gdzie akurat ma ochotę... i już:)

* * *

...Then cover the glass with a towel soaked in rather hot water and leave for about 20 - 30 minutes. (Note, you can try to scare The Cat off the table, usually however, The Cat has a mind of its own, and sits where The Cat wants to sit, nevertheless) 



Kochani, to nie jest żadna magiczna sztuczka w stylu Davida Copperfielda. To obrzydliwstwo, które odkładało sie na naszym piekarniku przez parę miesięcy nie zniknie po przejechaniu ściereczką, jak to bywa w reklamach telewizyjnych niektórych środkow czyszczących. Trzeba tu jednak zastosować siłę mięśni i deczko poszorować. Nie mniej jednak, osobiście uważam, że metoda sodowa jest najlepsza z próbowanych przeze mnie. Jak dotąd ma się rozumieć. Więc bierzemy gąbeczke do mycia naczyń i ruchami kolistymi delikatnie (a w co poniektórych miejscach nieco mocniej) czyścimy szybkę:) Po czym zbieramy ręcznikiem papierowym naszą sodową masę zmieszaną z obrzydliwym brudem i... wycieramy do sucha. I......
tadaaaaaam!!!

* * *

Now, dear friends, I need to point out that it is not all magic. The grub that is accumulating in our ovens for months is not going to disapear after whiping it with a cloth (like some of the adverts show). We do need to apply some "elbow grease" and do a bit of scrubbing. So, take your scourer and gently (and sometimes a bit harder) scrub the grub, then wipe off what is on the glass, and dry with a paper kitchen towel, and....

Cieszymy oczy prawie nowym piekarnikiem:)
A wiecie, że w czystym piekarniku to nawet jedzonko bardziej apetycznie wygląda???

* * *

Now our eyes can enjoy looking at the like-new oven:)
And have you ever noticed that in a clean oven food looks more appetizing???