Przeglądając dzisiejsze posty niektórych moich blogowych koleżanek (i co poniektóre komentarze pod nimi) stwierdzam, że okres poświąteczny ma zgubny wpływ na naszą psychikę. Nie ma za bardzo na co czekać, dekoracje świąteczno-noworoczne poszły do kartonów i pudeł, a za wcześnie jeszcze żeby przystrając dom wiosennie, jest zimno, szaro, buro i nijako. Pół biedy jak u kogoś spadł śnieg i ma ładnie i bialutko..... W takiej atmosferze nic dziwnego, że się nam nie chce. Niby są pomysły i chęci, a nie widać rezultatów:( Szaro.... i buro.... i ciemno przez większą część dnia, bo w sumie jeszcze nie zauważyłam, żeby dni były cokolwiek dłuższe... Eh....
* * *
Having read today's post by some of my blogging friends (and some of the comments beneath said posts) I realised that the post Christmas period has a very depressive influence on our psyche. There is not much more to wait for, pretty Christmas decorations have been put away already and there is still a lot of time before starting to decorate house for spring.... It is cold, grey and unpleasant. Not too bad if somebody has nice, fresh snow that covers all that ugliness.... No wonder that in this atmosphere we are not really in the right mood for anything. We might have ideas and needs, but for some reson not many results are seen. Grey.... and cold... and dark for most of the day - I haven't noticed the longer days yet, have you??
W związku z powyższym, jak również z panującym tu i ówdzie niechciejstwem i - o matko - zaczynającym się bólem gardła (nie cierpie bolącego gardła!!!!!) postawiam zasiąść w szlafroczku przy kominku i oddać się lekturze. Taki oto zestawik na styczniową niemoc przytachałam dzisiaj z biblioteki:)
Niech moc będzie z Wami:) Byle do dłuższych dni....
* * *
Having that in mind, as well as feeling the first symptoms of both "don't-really-want-to-do-anythingitis" and a sore throat I decided to snuggle in a warm robe and read... here is the little set to fight my January power-cut which I brought home from the library today.
Stay optymistic:)
A ponadto oddam się realizacji planu ambitnego niezwykle, to jest zaplanowania rzeczy do zrobienia jutro, pojutrze i w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy..... Ciekawe ile mi z tego planowania wyjdzie ;)
Zapraszam na Kalinki- u mnie zawsze jest lato (jak sama nazwa bloga wskazuje:))
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Kochana, toć ja u Ciebie jestem tak często jak się tylko da, a czasem i częściej..... Ale dzisiaj jeszcze nie byłam, to fakt, a ładny kolorek widziałam na zdjęciu:) Ściskam!!!
UsuńWłaśnie czytam sagę Millenium Stiega Larssona. Czytałaś może? Kominek w domku Henrika Vangera, gdzie mieszkał Mikael Blomkvist, w mojej wyobraźni wyglądał dokładnie tak jak Twój ;)))) mam nadzieję, że sąsiadów masz normalniejszych..niż ci z książki Larssona ;)
OdpowiedzUsuńA co do planowania robotnych działań ....to właśnie machnęłam na ten temat post ;)
Aaaa... bym zapomniała! Jakie ładne zdjęcie profilowe! Nonono :)
UsuńWłaśnie nie czytałam. Miałam, zabrałam sie, ale wydać byłam w nieodpowiednim nastroju na Larssona bo porzuciłam:) Ale wrócę napewno. Sąsiadów mam odpukac w porzadku, nawet bardzo w porzadku. A zdjęcie, to takie wiesz, przerobione w PhotoShopie na maksa... wcale tak cudnie nie wyglądam, ale zawsze dobrze mieć takie katalogowe zdjęcie, żeby sobie porawić humor, nie? :):):) Pozdrawiam mocno i ściskam!!
Usuńno, widzę, że nie tylko ja mam ochotę zapaść w zimowy sen :) od razu lepiej :)) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, to właśnie Twój post i Iki zainspirował mnie do moich filozoficznych przemyśleń, hahaha:) Pozdrawiam!
UsuńJak to nie ma na co czekać?Ja na wiosnę czekam juuuuż ! A co! ;) W domu gałązki forsycji w wodzie stoją i mam nadzieję, ze pączkują ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w tej styczniowej niemocy! ;)
A - u nas dni już dłuższe - widać gołym okiem! Przyjeżdżamy z pracy zawsze o tej samej porze i od kilku dni nie spowija nas głęboki zmrok :)
Pozdrawiam !!!
No tak, ale jak do wiosny jest jeszcze tak daleko to ciężko sie tak ekscytować.... Chociaż u mnie w ogrodzie zaobserwowalam dzisiaj lekkie ożywienie. Może wiosna przyjdzie szybciej niż się spodziewam.... :) Pozdrawiam!!
UsuńA ja czkam na wiosnę, chociaż dzisiaj gołoledź na drodze. Pada i mrozi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
No właśnie... to PADA ma na mnie taki destrukcyjny wpływ.. Ściskam:)
Usuńja w planowaniu jestem dobra, nawet za dobra... lista dluga, gorzej z realizacją planów... mnóstwo rzeczy czeka na zrobienie. Jeden pokój wypełniony rzeczami, które proszą się o nowe życie a ja chodzę obok nich i jakoś tak nie mogę się zebrać ... książka dobra na wszystko - przy kominku z herbatką ....
OdpowiedzUsuńu mnie śniegu brak i jakoś tak szaro, buro.
trzymaj się kochana :)
pozdrawiam
Dokładnie to samo u mnie. Lista czeka, a ja chodze koło niej:) I... dalej chodzę:) Pozdrawiam mocno!
UsuńJa z bólem gardła,w szlafroku siedzę nie przy kominku a przy komputerze.I mam podobne odczucia-szaro,buro,ponuro.I nawet wiosny nie wypatruję bo to jeszcze czas.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle marudy jesteśmy, hihihi:)
UsuńUwielbiam wnętrza z kominkami.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńkaszel zaczął mnie męczyć....książkowy stosik męczy...może czas za niego się zabrać:))piękny ten twój kominek:)))
OdpowiedzUsuńKuruj się kurko:) Ściskam!!
UsuńA u mnie biało i zimno i fajnie jest!!! Głowa do góry, byle do wiosny:)))
OdpowiedzUsuńA kominek masz cudowny...zazdroszczę:( No ale nie można mieć wszystkiego...niestety...
Fajnie masz, u mnie nie jst bialo, niestety. Gdyby było to bym tak nie marudziła (hehehe, pewnie marudziłabym bardziej:) Ściskam!!!
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńtak ten czas poświąteczny jest dość zgubny ,m bo brak najbliższego dłuższego wolnego troszkę przytłacza, ale książki są lekarstwem na wszystko! też tak uważam:))) pozdrawiam cieplutko i powodzenia w planowaniu:)
Fajnie, że mnie rozumiesz:) Pozdrawiam mocno!!!
UsuńdeZeal, lektury i kominek - jasne, że wzajemnie się potrzebują :) Do tego niegłupio mieć obok tak z pół butelki białego, nawet jeśli jest jeszcze grubo przed jedenastą :)
OdpowiedzUsuńTak tak, święte słowa. Chociaż ja osobiście to wolę Irish Cream dolac do kawusi.... Mniam:) Pozdrawiam mocno!!
UsuńU nas w Warszawce też szaro-buro. Tak jak Ty, wolałabym zimę ze śniegiem i lekkim mrozem. Ale książka dobra na wszystko, tylko, że ja czytam swoją w komunikacji miejskiej, zamiast przy kominku. Ach, ależ Ci zadroszcze:) Ale zima przecież zaraz minie, nawet nadłuższa żmija się gdzieś kończy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
P.s. zdrówka:)
I tym mnie najbardziej pocieszyłaś:) Tą żmiją!!! Buziaki wielkie:)
UsuńMasz rację, ja też taka chodzę zdołowana i nic mi się nie chce:( Byle do wiosny, pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńTrochę człowiekowi lżej na duszy, jak się okazuje że nie jest sam ze swoją niemoca:) Pozdrawiam mocno!
UsuńPożycz trochę kominka :) Szkoda, że ja nie mam takiego w domku od razu zrobiłoby się cieplej i przyjemniej. Całe szczęście, że w Szulinkowie spadł śnieg i nie jest szaro-buro :) Dziś też maszeruję do biblioteki i księgarni. Nie wiem, czy masz coś takiego - ale ja wolę czytać moje własne ksiązki.. tylko gdzie je wszystkie pomieścić :)
OdpowiedzUsuńWpadnij:) Lubię czytac ogólnie, nie specjalnie ma dla mnie znaczenie czy moja czy z biblioteki. Ale wole czytać książki nowe, to fakt, takie co to jeszcze pachną farbą drukarską, najlepiej nówki nieśmigane:) Więć coś w tym jest:) Pozdrawiam mocno!!
UsuńChoinka u mnie jeszcze stoi i i sypie igłami bez umiaru. Ale ni mom chęci do roboty! Tak samo jak na Ciebie, tak i na mnie wpływa ta pora roku :-/
OdpowiedzUsuńMy naszą rozebraliśmy w sobotę, bo jak sucharek się zrobiła:0 Ale bohatersko żadnej igiełki nie zgubiła - jakaś taka heroiczna odmiana czy ki pieron? A teraz... byle do wiosny i przypływu chęci. Buźki śle!
Usuń