wtorek, 19 lutego 2013

A czasem świeci słońce... /And sometimes the sun shines...

... a kiedy już się taki cud wydarzy, to można wyjść i pooddychać świeżym, choć wciąż dość mroźnym powietrzem. Zwłaszcza, że wczoraj rozpoczęły sie u nas tygodniowe ferie zimowe (choć jaka u nas zima, każdy widzi:)

* * *

... so when something as unusual as that happens every now and then, one can happily go out and breathe some fresh, although still quite frosty air. Especially, since yesterday we started half term...


a potem można podzielić się na blogu kilkoma fotkami okoliczności natury..

* * *

and then one can share a few photos with you :)


Tutaj na przykład możecie zobaczyć hasające Młode Pokolenie, oraz deZeal z Dionizym w kamiennym kręgu:) To Nine Maidens, czyli to samo miejsce w którym deZeal wraz z grupą podobnie nawiedzonych dam z Cogs and Wheels Ladies Morris, co roku wita wiosnę 1 maja o świcie!! O ŚWICIE!!! Co oznacza, że deZeal 1 maja musi wstawać o 4 rano - a osoby, które deZeal znają doskonale wiedzą, że to nie jest byle jakie poświęcenie z jej strony:) To jest akt heroizmu! Jeśli uda mi się zwlec z wyra w tym roku, niewątpliwie nie omieszkam złożyć relacji z pląsów o wschodzie słońca.
Mam nadzieję, że ten mój wielki zad na poniższym zdjęciu, to jest jednak tylko kwestia perspektywy i zniekształcenia spowodowanego przez obiektyw ;), a nie folgowania sobie w kwestii czekoladek i innych smakołyków:)

* * *

Here you can see Young Generation and deZeal with Diesel in a stone circle. It's Nine Maidens, the same place where deZeal, together with the rest of equally mad ladies from Cogs and Wheels, dances on 1st of May at dawn to welcome spring. AT DAWN!!!! It means - of course - that on 1st of May deZeal has to wake herself up at 4 am, and those of you who know deZeal, will realise that it is not a small effort on her side... I'd say it is more like a heroic achievement:) If I manage to raise myself on time this year, I will surely write about dancing at dawn:)
On another note, I hope that huge bottom of mine in the photo below, is only the matter of perspective and lence distortion, and not the result of indulging in chocolate and other delicacies...


 


I jeszcze kila fotek stałych bywalców tych rejonów:) Właśnie rozpoczyna się sezon na maleństwa :)

* * *

And few more photos of the Moors' regulars:) Lambing season is starting soon....





Miło, jak czasem wyjdzie słońce:)

* * *

It is so nice when sun shines:)

sobota, 16 lutego 2013

W oczekiwaniu na wiosnę / Waiting for spring....

W oczekiwaniu na wiosnę należałoby udać się do Moorlandowego ogrodu i przygotować go na przyjęcie nowych zielonych mieszkańców.... Pokopać co nieco, grządki przygotować na nową partyjkę sałat i buraków (w zeszłym roku zbiory były kompletnie nieudane - ulewne deszcze wypłukały doszczętnie wszystkie wyrośnięte już z lekka siewki:( ) Ale wyczytałam, że ziemi przewracać nie wolno kiedy mokra jest, bo jeszcze bardziej sie zbija. A jako że ziemia u nas po co najmniej 8 miesiącach niemal nieprzerwanych deszczy co nieco namokła, znaczy się przewrotu nie będzie... Jedynie vonZealowi udało sie dzisiaj skosić trawę... Ehhhh.....
W związku z powyższym, nie mogąc zaszaleć z łopatą i kopaczką, zatapiamy się w marzeniach o wiośnie, lecie, słońcu, ciepełku i ogrodzie....

* * *

While waiting for the arrival of the spring, we really should start preparing our garden for new green inhabitants; we should turn the ground to make it ready for a new set of lettuces and beets, and other veggies (last year we didn't have ANY crop at all - all our little green babies were immaculately washed away by torrential rains that started in April). But I have read that the ground is not to be turned if it is wet, because it makes it even more clumpy. Having in mind that after 8 months of more or less constant rain, the soil is, how shall we call it?, a little bit moist:), there is not going to be any turning for now.... But at least vonZeal managed to cut the grass....
So for the time being, as not able to get busy with a spade and other tools, we indulge ourselves in dreams about srping, summer, warm, sun and garden....




Czyż nie byłoby cudownie móc zjeść śniadanko w takich okolicznościach?

* * *

Wouldn't it be lovely to be able to eat your breakfast like this?


Albo zrelaksować się po ciężkiej pracy...

* * *

Or relax here after hard work...




Cudowne....

* * *

Simply gorgeous...






Wszystkie zdjęcia w tym poście, oprócz ostatniego, pochodzą z mojej ogrodowej tablicy na PINTEREST. Zajrzyjcie, jesli macie ochotę, a znajdziecie jeszcze więcej ogrodowych cudów:)

* * *

All photos in this post (exept for the last one) are taken from may Garden Board on Pinterest. Please check it out and you might find even more tasty garden inspirations:)

wtorek, 12 lutego 2013

Skarb / Treasure

Jest taki festiwal jazzowy w naszym kraju, co się zowie Bielska Zadymka Jazzowa. Festiwal ten jest zresztą bezapelacyjnie najlepszy w Polsce - i to nie jest moje prywatne zdanie urodzonej bielszczanki, ale czytelników JAZZ FORUM, którzy Bielską Zadymkę umieścili na pierwszym miejscu JAZZ TOP 2012 w kategorii Festiwal Roku). I ja, moi mili, podczas mojej krótkiej wizyty w ukochanym Bielsku, miałam przyjemność niemałą zobaczyć jeden z ostatnich koncertów tegorocznego festiwalu - koncert Beaty Przybytek. Beata wydała całkiem niedawno płytę "I'm Gonna Rock You", która sporo namieszała na polskiej scenie jazzowej - znalazła się ona na podium w kategorii album roku wspomnianego powyżej plebiscytu JAZZ TOP 2012, a sama Beata została wyróżniona drugim miejscem w kategorii Nadzieja Roku. I nie ma w tym absolutnie żadnej przesady!

* * *


There is a jazz festival in Poland, going by the name of Bielska Zadymka Jazzowa (in free translation it would be Bielsko's Jazz Blizzard). It is undoubtedly the best jazz festival in Poland and it is not my personal opinion based on the fact that is happens in my beloved hometown, but that of the readers of Jazz Forum, who voted it the best festival in JAZZ TOP 2012. I had the amazing pleasure to go to one of the last concerts of this year fastival, during my last visit in Bielsko - the concert of Beata Przybytek. Beata put a record together last year "I'm Gonna Rock You", which turned out to be one of the best albums of 2012, and Beata herself was voted in said JAZZ TOP 2012 second in the category Hope of the Year! And believe me, there is no exeggeration here:)


Cudowny głos, wspaniałe brzmienia, doskonałe aranżacje.... O klasie Beaty świadczy fakt, że pracuje ona obecnie z jednymi z najlepszych muzyków jazzowych w Polsce. A to słychać:) Słychać na płycie i było słychać na koncercie. Energia była tak niesamowita, że zespół grał, a Beata śpiewała dłużej niż planowano, do tego jeszcze bisik i... gdyby nie fakt, że pod klubem czekały autokary mające zabrać co poniektórych fanów jazzu na ostatni koncert Zadymki odbywający się tradycyjnie w schronisku na Szyndzielni (!!!), to tych bisów byłoby z pewnością o wiele więcej:)


* * *


Fabulous voice, great sound, fantastic arrangements.... Beata is one of the very best and the fact that she works currently with top jazz musisians in Poland confirms it greatly. And it is soooo audiable. You can hear it on the album, and the lucky ones, amongst which was I, could hear it at the concert as well. The energy was so amazing, that Beata was singing (and the musicians were playing of course) longer than it was intended to, and if not for the fact, that some coaches were waiting for people to take them to the last concert of the festival that traditionally takes place on Szyndzielnia Mountain, it would last much longer...:)







Dzień później, siedząc nad talerzem najlepszej z najlepszych kaszanki (!) zapytałam Beatę o jej ulubioną piosenkę z jej płyty. "Nie mam takiej" - odpowiedziała, a ja pomysłam, że "no, huncwot jeden,  cygani jak z nut:))))))". No przecież nie może być tak, że nie ma sie ulubionego utworu na płycie. I wiecie co?? Przesłuchałam płytę "I'm Gonna Rock You" wiele, wiele razy i.... nie potrafię wskazać mojej ulubionej piosenki (najmniej ulubionej też nie potrafię, haha). Cała płyta jest jednolicie fantastyczna! I dlatego piosenki do dzisiejszego posta wybierałam na "chybił trafił":)
Poniżej całkowicie autorska piosenka Beaty zainspirowana słowami Woody'ego Allena "Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, zdradź mu swoje plany" :)

* * *


Sitting at the table and gobbling some fantastic black pudding (the best in Bielsko:) I asked Beata which is her most favourite song from "I'm Gonna Rock You". "I don't have one", she said and I immediately thought that she was saying porkies:) There is no way one has NO favorite song on an album. And you know what? I listened to this album many, many times now, and I simply can't tell one song I like most (I can't tell one I like least either). The whole album is equally great! And that is why it was sort of a 'lucky dip' choice of songs for today's post - I couldn't decide so I chosed with closed eyes:) 
Below, another song to which Beata wrote not only the music but also lyrics, inspired by famous Woody Allen's quote: 'If you want to make God laugh, tell him about your plans' :)



I tyle. Nie będę już więcej pisać, poza tym, że możecie posłychać nieco więcej na SoundCloud Beaty. A najlepiej zakupcie sobie płytkę (Walentynki juz za dwa dni!!!!!) Tak, tak, konieczcie zażyczcie sobie płytkę - naprawdę warto. A skoro już mowa o Waletynkach to jeszcze jeden kawałek :

* * *

And that is it for now. I won't write more except for the fact, that you can listen to some more on Beata's SoundCloud:). And even better - treat yourself to the album, so you can listen to it anytime (or ask somebody special to treat you to it - Valentine's Day in two days;) - it really is worth it! And since I mentioned Valentine's Day - one more piece:



Życzę wam razem z Beatą Przybytek miłego słychania:) A ja zmykam do kuchni smażyc naleśniki - u nas dzisiaj Pancake Day:)

* * *

Beata and myself wish you a happy listening:) And I am disappearing now to the kitchen to make pancakes:)


piątek, 8 lutego 2013

Relacja / Coverage

Minął tydzień, a ja dopiero teraz ochłonęłam z emocji na tyle, żeby opisać moje wrażenia:) Otóż moi drodzy, właściwie jedyne co mogę Wam powiedzieć, to tyle, że finisaż wystawy mojego Dziadka okazał się być wspaniałym, cudownym i niezwykłym wydarzeniem. Było po prostu wyjątkowo.
Finisaż odbył się 1 lutego o godzinie 16.00 w Bielskim BWA. Przybyło dobrze ponad 200 osób (co nie zdarza się często)! A witał ich taki widok:

* * *

A week has passed and I have just now managed to emotionally calm down well enough to write about the exhibition:) Well, my dear, to be completely honest the only thing I can write to you is, that the finissage of my Grandad's exhibition turned out to be an absolutely wonderful event. It was simply exceptional.
The finissage took place on the 1st of February at 16.00 in Bielska Galeria BWA, and it was attended by more than 200 people, who - upon their arrival - were greeted by such a view:



I choć artysty z oczywistych względów nie było z nami, to każdy czuł jego duchową obecność.

* * *

And although the artist was not with us (Grandad died in 1998), everybody could feel his spiritual presence.



Po krótkich przemówieniach Pani Agaty Smalcerz - dyrektor Galerii, Pani komisarz wystawy Teresy Dudek - Bujarek (i jednocześnie autorki monografii Dziadka, którą właśnie miałam przyjemność tłumaczyć), Pana Jacka Krywulta - prezydenta Miasta Bielska-Białej oraz po prezentacji wspomnianej powyżej monografii, udzieleniu kilku wywiadów, ale przede wszystkim po obejrzeniu i komplementacji wystawionych obrazów, grafik, monotypii, rzeźb i pamiątek po artyście, wszyscy goście zostali zaproszeni piętro wyżej, gdzie odbyła się część nieformalna, nazwijmy ją artystczno-pogadankową. Aktorka Teatru Polskiego w Bielsku - Pani Jadwiga Grygierczyk wyrecytowała dwa wiersze poświęcone Janowi Grabowskiemu - pierwszy napisany przez Tomka Piórskiego (wnuka artysty, a mojego kuzyna), drugi przez Maję Piórska (córkę Jana Grabowskiego, mamę wspomnianego powyżej Tomka, a moją ciocię), Kasia Kwaśny zaśpiewała dwie piosenki: 'La Boheme' oraz 'Radość o poranku', po czym głos zabrała rodzina i przyjaciele, którzy w zupełnie nieoficjalny sposób wspominali artystę, opowiadali anegdotki z nim związane... W sąsiedniej sali kawiarni zgromadzeni mogli obejrzeć jeszcze kilka prac artysty i film o Janie Grabowskim, a także posilić się ciasteczkami i sernikiem, i ugasić pragnienie sokiem, winem, ewentualnie kawą, czy herbatą:)
Muszę powiedzieć to jeszcze raz: było to cudowne, magicznie niemal przeżycie.

* * *

After the official part of the finissage including speeches by local authorities, the director of the gallery and the exhibition curator (who is also the author of the monograph of the artist), and after presentation of said monograph, as well as after admiring paintings, monotypes, graphics and sculptures, all guests were invited upstairs were they could become the part of an unofficial part of the finissage. An actress of the Polish Theatre in Bielsko-Biała said two poems dedicated to the artist - first written by Tomasz Piórski, the artist's grandson (and my cousin) the second by Maja Piórska (Tomasz's mother and the artist's doughter, and my aunt!). Kasia Kwaśny sung two songs, and after that the family and friends shared their memories about the artist. In next door gallery cafe all guests could see few more paintings by Jan Grabowski, watch a film about him and regain their energy helping themselves to cheescake and biscuits and have a glass of wine, juice, or simply a cup of tea of coffee:)
I have to say it was a very magical evening!


A dla wszystkich, którzy nie mogli przybyć na finisaż i dla tych którzy nie mieli możliwości obejrzenia wystawy (choć przypominam że jest ona otwarta do 3 marca - więc jeszcze jest okazja:), krótki filmik, który zmontowałam kilka dni temu:

* * *

For all of you that couldn't come to the finissage here's a little film I made a couple of days ago:




A w sobotę, moi mili, udałam sie na koncert wspaniałej polskiej aktorki Stanisławy Celińskiej (jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć ten recital, to naprawde polecam!!), po którym odbyło sie otwarcie kolejnej wystawy. Tym razem była to wystawa malarstwa zatytułowana "Korzenie" i przedstawiała prace 10 artystów związanych z Bielskiem. Wśród nich znalazło się 8 prac mojego Dziadka. A tu ja, na tle dwóch z nich:

* * *

On Saturday (2nd February) I attended another exhibition entitled "ROOTS" - this time it was the exhibition by 10 local artists, and it included 8 paintings by my Grandad. Here is me with two of them:)



To był dla mnie bardzo ukulturalniający weekend:) W niedzielę miałam przyjemność uczestniczyć w jeszcze jednym wydarzeniu, o którym napiszę w kolejnym poście, a dzisiaj już zmykam i idę pozaglądać na zaprzyjaźnione blogi, bo dawno mnie nie widzieliście:)

* * *

It was a very cultural weekend for me, I must say:) On Sunday I had a great pleasure to take part in another event, about which I will blog next time, for today I must go and visit my favourite blogs:)

sobota, 2 lutego 2013

Wyniki / Results

Dzisiaj krótko będzie, moi mili, ponieważ po wczorajszych wydarzeniach, z których relację oczywiście wkrótce zamieszczę, zmęczona ci jam okrutnie:) Zmęczenie owo jednak nie spowodowało u mnie opóźnień w obowiazkach blogowych, czyli w przeprowadzeniu losowania mojej walentynkowej rozdawajki:) Losy zostały przygotowane, pieczołowicie złożone i umieszczone w specjalnie do tego celu przygotowanym naczyniu.

* * *

Today I am going to be short and sweet, as after yesterday's events (which I am going to blog about for you  really soon) I am still terribly tired, and emotional. However, the tiredness has not caused any delays in my duties, that is in drawing one lucky winner of my valentines giveaway. I prepered the tickets, and placed them in a special dish:) 


Maszyna losująca w osobie mej własnej dłoń swą powabną do naczynia owego włożyła, zamieszała zamaszyście i jeden szczęśliwy los wyjęła. A na losie tym imię spisano następujące:

 * * *

Then, my "tombola" hand drew one lucky ticket, which belonged to:


Niezapominatko kochana, skrobnij adresik do wysyłki:)

* * *

Congrats!:)