wtorek, 18 września 2012

Taki sobie mały projekcik... / Just a little project

...Sto lat temu zamieściłam na tymże blogu post niezwykle straszliwy i wymagający od czytelnika nie tylko umiejętności czytania, ale również bardzo mocnych nerwów. Post ów traktował o mojej niezwykle urodziwej kuchni. Dla tych co nie pamiętają i nie chcą wracać do postu sprzed stu lat, przypominam, że kuchnia owa posiadała niezwykle ciekawą wizualnie podłogę, interesujące mebelki i wyjątkowej urody ściany. Zamieściłam wówczas kilka fotek tego szczególnego miejsca... kilka, bo nie chciałam przyprawiać moich czytelników o zapaść. W sumie jednak żaluję, że było ich tylko kilka, tym bardziej, że wszystkie pozostałe zarchiwizowane fotografie owego niezwykle charakternego miejsca zginęły nieodwracalnie wraz ze śmiercią poprzedniego twardego dysku. Przypominam, że kuchnia moja wyglądała wówczas tak:

* * *

... About a hundred years ago I wrote on this blog a post, a very scary post. One that would require from the reader not only the ability to read, but also strong courage. The said post was showing my kitchen - it was a very special place, with  "lovely" flooring, "fabulous" cabinets, and "extremely beautiful" walls. I also included a few pics of this amazingly fantastic place... only a few, because I didn't intend to be responsible for my readers' visit to an Intensive Care Unit. However, today I do regret I hadn't posted more, especially since all the other photographs of this full of character place vanished for eternity with the death of my old hard drive. So just as a reminder - a hundred years ago my kitchen used to look like this:




Klejnocik, nieprawdaż??? Czy ktoś się zatem dziwi, że kuchnia w stanie jak wyżej doprowadzała mnie do łez co rano, południe, i wieczór??? Na szczęście pewna moja bardzo sprytna blogowa koleżanka w swojej niezwykłej mądrości i dobroci zaproponowała mi pewne rozwiązanie. Rozwiązanie na tyle fantastyczne, że po zgromadzeniu odpowiednich materiałów (takich jak zlewozmywak, kran, nowa podłoga...) dokonałam przy pomocy mojego nieocenionego vonZeala zmian. Po tychże zmianach kuchnia prezentowała się znacznie lepiej....

* * *

A jewel, isn't it? So can anyone be surprised that this kitchen in the state shown above made me cry every morning, every noon, and every evening???? Fortunately, one of my very smart blogging friends, suggested a solution. Her plan was so great, that soon, after gathering some essential materials (new sink, and tap, and new flooring....) my lovely vonZeal and I made some changes. After these our kitchen looked a touch better....




Może zmiany nie są spektakularne, ale dla mnie moi mili ta kuchnia (po doświadczeniach z tym co było wcześniej) okazała się być najcudowniejszą kuchnią na świecie, nawet z brakującymi szufladami :)
I tak sobie używałam mojej najcudowniejszej na świecie kuchni przez jakieś pięćdziesiąt lat, po czym doszłam do wniosku, że nie mogę juz dłużej zdzierżyć tych drewnopodobnych frontów. I..... po jakichś kolejnych dwudziestu latach podjęłam męską decyzję - maluję:) 

* * *

Of course, I understand some will say the change is not spectacular at all, but believe me, after what I was forced to cook in, this kitchen was like a dream come true... even with some missing drawers, hahaha.
So I was happily using my new, lovely, and eventually practical kitchen for another fifty years or so, until I decided I just can't cope anymore with these awful wanna-be-wood cabinets. And.... I decided to paint:)



 


No i teraz jest tak:

* * *

And now it looks like this:





Zdecydowałam, że na szafkę z psim i kocim jedzonkiem nie będę zakładać drzwi (i tak brakowało do niej szuflady) - Dionizy bowiem od czas do czasu, jak to mądry pies, łapą opazurzoną domaga się karmienia. Drzwi zatem podrapane by były co nieco niemal natychmiast. Ale że dobrze wychowanym psem Dionizy jest i jak DyziowaMamanie da to sam nie weźmie, postanowiła że wystarczającym zakrywaczem psich ciasteczek okaże się kurtynka:) I właśnie kurtynka jest w planie na najbliższe dni:)
Chciałam jeszcze powiedzieć, że kuchnia moja nowa, najpiekniejsza i najurokliwsza pojawi się jak mniemam jeszcze nie raz, bo już zorientowałam się, że bez wartwy lakieru ochronnego jednak się nie obejdzie. Tym samym czeka mnie jeszcze raz ściąganie drzwiczek i maźnięcie ich lakierem:) Pokażę jak zrobię (może to jednak troche potrwać, bo muszę czekać na słoneczny i bezwietrzny dzień, co - jak stali bywalcy mojego bloga wiedzą - jest tutaj rzadkością). No i kurtynka się musi zrobić - pokażę jak będzie:) No i jeszcze lampki podszafkowe.....I jeszcze bym chciała wiszące półki na tej łysej ścianie na talerze na przykład (bo mi miejsca w szafkach brakuje), i.... Oj, duzo jeszcze roboty przede mną....

* * *

I decided not to put doors on the "dog and cat food cabinet" (it was missing the drawer anyway). Diesel the Dog, being a very wise dog, tends sometimes to show when he is hungry and needs a biscuit:) So the door would be slightly (!!) scratched in no time. However, as he is a very well behaved dog, he will not take food out of the cupboard on his own, which made me conclude, that a simple hessian curtain will be just enough! So the curtain is my DIY plan for next few days:)
I also wanted to say, that my new, the most lovely kitchen will appear here more than once, as I have already realised that a layer of laquer will be essential... So I will have to take the doors off again and put on a layer of  laquer - I will show when I finish (you might have to wait a bit though, because I will need to do it on a sunny and windless day, which is pretty rare occurance here). And I have to make that curtain - I will show when I make it:) And some lighting... Oh, and some shelves on that aubergine wall I would like to put some plates on, as I don't have enough space in the cupboards:), and..... Oh, dear, no mercy for the wicked...:)


24 komentarze:

  1. No o niebo lepiej Żelku :)
    i jaki miałaś specjalistyczny sprzęt do tego malowania, toż to się samo malowało! ;)
    właśnie chciałam pisać byś firankę powiesiła, ale już sama na to wpadłaś :)
    Będzie cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepiej do malowania używać takiego primera, podkładu na powierzchnie gładkie, wówczas zewnętrzna farba lepiej się trzyma.
    Lubię białe meble, zaczątek masz świetny, trochę jeszcze dopracujesz i będzie super. Zasłonka świetny pomysł (też przeuwielbiam).

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ikuniu, kochana:) Już jest cudnie, że tak skromnie powiem haha... Nawet sobie nie wyobrażasz jak sobie sama w brode pluję, że tak do tego malowania podchodziłam jak do jeża:) Dopiero, jak sobie na spóźniony urodzinowy prezent kolege Boscha zakupiłam to się zmogłam i jestem zachwycona:) Ale muszę Ci powiedzieć, że przy pierwszych drzwiach to nogi mi sie trzęsły, oj trzęsły:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, coś czuję, że jeszcze kolejne sto latek i Twoja kuchnia zagości w magazynach wnętrzarskich:))

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, jestem pod wrażeniem. Już pierwsza zmiana nadała kuchni charakteru, a teraz.. fiu, fiu...
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń
  6. No Kochana!!!!!!!!!!!
    Bezapelacyjnie o niebo lepiej!!!!!!
    Wiesz co sobie pomyslalam?????? Na chusteczke Ci szuflady?! tam, gdzie mialyby byc zamontowalabym z szarego, recznie tkanego lnu (macie tam gieldy staroci, ze ho ho! Wiem to, bo mam dobra Kumpelke w Lancashire) cos a´la zaslonke, ktora dodalaby szlifu kuchni! Na te zaslonke jakis ciekawy nadruk e voila´:-)))
    ...to tylko sugestia...
    Kochana buziaki sle i kuchni gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Alizee, ja nie dałam primera, bo pomyślałam że jak zmatowie dobrze to wystarczy. Ale jednak byłoby lepiej z primerem ale juz za póxno więc pewnie
    polece z lakierem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bello - dziekuję Ci kochana, ale sto to może jednak za krótko :)
    Oh my home - bardzo dziękuję:)
    Margott - no mam wlasnie taki planik, żeby płócienną kotarke z nadrukiem strzelić... zobaczymy co z tego wyjdzie:)
    Pozdrawiam Was babeczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. o kurczę, ale metamorfoza i pomyśleć, że trochę farby może tyle zdziałać -kuchnia zdecydowanie nabrała lekkości, bardzo mi się podoba - jestem pełna podziwu, że taka samosia z Ciebie:)
    pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem w pzrededniu podobnej akcji a szfki prawie bliżniacze więc ratujcie : co to jest primer? i jakimż to urządzeniem akcja została wykonana?

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubie drewniane meble ale te białe wyglądają bardziej świeżo:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudna przemiana. Kuchnia wygląda o niebo lepiej.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  13. efekt bardzo zaskakujacy.piekna masz teraz kuchnie.pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Meis ideis - i to dosownie "troche" farby bo na wszystko zeszło mi mniej niż litr. Pozdrawiam mocno!

    Evuniu - primer to farba bazowa, czyli inaczej podkład po prostu. Ja malowałam pisoletem natryskowym Bosch - jest to pewien wydatek, ale uwierz mi wart każdego grosza - ja jestem zachwycona i nie oddam go nikomu:) Pozdrawiam

    Nivejko - ja tez lubie drewniane, ale białe lubie jeszcze bardziej:) A poza tym te to wcale drewniane nie były, tylko takie udawały:)

    Mario - dzieki Ci dobra kobieto. Taka pochwała z Twoich ust to prawdziwy zaszczyt! Buziolki!!!

    Attane - dziekuję Ci bardzo. Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. O kurcze ale zmiana, ja tez sie nosze z zamiarem przemalowania mojej kuchni bialo. ale u mnie jest laminat i nie wiem jak to wyjdzie....

    A teraz troche prywaty;) prosimy o wsparcie dla naszego kotka w konkursie na najdziwniejsza kocia poza. Albercik startuje z numerem 3. Link jest nastepujacy;
    http://klubkotajasna8.blogspot.nl/2012/09/konkurs-wrzesien-2012-gosujemy-gosujemy.html

    Ślicznie dziekujemy!!! i pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla mnie super!!!Pięknie teraz mebelki wygladają.Uwielbiam białe kuchnie!!
    Rewelacyjne to Twoje zdjęcie z pistolecikiem!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Monique - moje mebelki to też jakies takie laminowane drewnopodbnym badziewiem cholerstwo było; zmatowiłam papierem ściernym i smignęłam pistolecikiem... zobaczymy jak będzie. A w kwestii prywaty to zostało własnie załatwione:) Pozdrawiam,

    Aagaa - ja tez uwielbiam białe kuchnie. A teraz mam i ja:) A zdjęcie z pistoletkiem budzi respekt nie??? Że niby taka groźna jestem, hahaha:) Buziol!!

    OdpowiedzUsuń
  18. what a great makeover, and i love your kitties in your sidebar!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zmiana rewelacyjna! Wiem co gadam, bo sama nie mogłam patrzeć na swoją kuchnię - malnęłam i mam prawie fantastik :)))) Aaaa, i sprzęciorka zazdraszczam, ja machałam wałeczkiem:P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Aleś Kobieto cudnie przemetamorfoziła!!!! Jest cudnie i cudnie, że Ty się cieszysz, że masz cudnie, bo kto ma się najbardziej z tych zmian cieszyć, jak nie TY. Bardzo mi się podoba kolor "łysej" ściany, świetnie mu w towarzystwie tej bieli. A najbardziej, najbardziej podobają mi się Twoje warkoczyki dziewczynko. Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. The cape on the corner - thank you:)

    Ivalio - no ten sprzęt to faktycznie jest supcio:) Podziwiam za wałeczek, ja bym sie w zyciu nie zdecydowala gdybym sobie pistolecika nie zapodała - wałeczka bałam się za bardzo:)

    Mirulku - słońce Ty moje, dziekuję Ci bardzo... a warkoczyki, no wiesz, stara baba jestem to muszę sie troche odmładzać fryzurą na tak zwane dziewcze młode hahaha... Ściskam Cie mocno!

    OdpowiedzUsuń
  22. wychwalać nie będę, bo przecież wielbicielki bieli od razu wiedzą, zę tak jest o wiele, wiele lepiej :) Ale kliknąc musiała w kwestii technicznej i bardzo prosze o info na mailika teramisu@wp.pl Słoneczko powiedz mi cóż to za pistolet??? Proszę o markę, podstawowe dane :) Oj przydałoby mi sę takie maleństwo. Napisz cy jesteś zadowolona, czy nie robią się zacieki :)
    A teraz buziaki ... znów

    OdpowiedzUsuń
  23. Było nieźle, ale to co zrobiłaś, jak zakomponowałaś, jak odnowiłaś to po prostu dech zapiera!!!!!

    Jesteś WSPANIAŁA!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Kankanko - jak tak teraz patrze na te zdjęcia to faktycznie nie wygląda źle już po przemeblowaniu. Ale na żywo było ble... myślę że teraz jednak jest dużo lepiej - zwłaszcza na żywo:) Ściskam Cię mocno!!!

    OdpowiedzUsuń