poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Bez tytułu póki co...

...bo zapeszyć nie chcę. Ale w moim małym móżdżku rodzi się pomysł na dalsze blogowanie. Nie wiem jeszcze czy będę kontunować ten tutaj, czy może raczej in zacznę nowy. Jeśli nowy, to podam link, żeby zainteresowani mogli sobie zerknąć (o ile zainteresowani się znajdą)...
To... do zobaczenia x

niedziela, 22 listopada 2015

Czas....

... ucieka dzień za dniem. Nie było mnie tu wiele miesięcy, a przypuszczam, że nie było tu również większości z Was. Albo i nikogo nie było....
Dzisiaj w poszukiwaniu składników do mojego bożonarodzeniowego ciasta, które za kilka dni przyjdzie mi robić (o ile starczy czasu, ma się rozumieć :) ) zajrzałam na swojego bloga i przypomniałam sobie jaką frajdę miałam z pisania i czytania innych... a teraz jakoś tak czas ucieka dzień za dniem...
Tak czy siak, dzisiaj nie o cieście będzie, ani nie o przygotowaniach do świąt, bo na to na razie... czasu nie mam :) Dzisiaj przedstawię nowego członka naszej bandy. Panie i Panowie, oto Roman:


Roman, zwany również Romanem Romanescu, jak sama nazwa wskazuje pochodzi z Rumunii, Jest psem schroniskowym, który zostaw adoptowany przez fundację zajmująca się ratowaniem psów właśnie z Rumunii. Zanim jednak trafił do nas mieszkał u innej rodziny w okolicy. Teraz mieszka z nami :) Roman ma trzy lata i jest mieszańcem. Czego - możemy się jedynie domyślać. Jedno jest pewne, chłopak ma charakterek!



Luna la Lique kompletnie oszalała na jego punkcie. Kocha go miłością absolutnie bezgraniczną :)




... a Dionizy? No cóż, Diesel, jest już poniekąd troszkę starszym panem i zabawy podlotków nie całkiem go interesują ;)



sobota, 4 kwietnia 2015

Wielkanoc....




Minął sierpień, minął wrzesień, i październik, i ta jesień.... potem zima, styczeń, luty, marzec minął... że tak sparafrazuję moich ukochanych Starszych Panów :) I nadeszła Wielkanoc. A wraz z nią silna potrzeba pojawienia się na blogu i złożenia wszystkim życzeń.
 
Wiem, że dla niektórych nie będą to wesołe, szczęśliwe ani beztroskie święta. Dla niektórych będą to święta smutne bo... czasem tak się toczy życie....
 
Wielkanoc to czas zrozumienia, zmartwychwstania, nowych początków, nadziei... 
 
Kochani, oby te święta przyniosły nadzieję i wiarę, że nawet w najbardziej ciemnym tunelu w końcu pojawia się światełko... w najbardziej mrocznym momencie życia pojawia się ktoś z uśmiechem na twarzy i pomocną dłonią... a po najczarniejszej z czarnych nocy, znowu wschodzi słońce... 


środa, 7 maja 2014

O szafie słów kilka...


OK... Post się trochę przelażał, ale już to nadrabiam. Otóż jak pisałam nie tak dawno, zakupiłam w Anno Domini 2013 (!!!) białą farbę Annie Sloan z myślą o pomalowaniu biurka panny vonZealówny. Biurka (a raczej biura) oczywiście jeszcze nie ruszyłam, bo pojawiła się paląca sprawa szafy na środku pokoju dziennego:) Szafa przed potraktowaniem jej przeze mnie była niebieska i pomalowana farbą olejną.  Po potraktowaniu jej farbą AS natomiast wyglądała tak:
 
 

Przyznaję się.... popełniłam grzech okrutny, za który wielbiciele AS i Szabiego Szika znienawidzą mnie pewnie do końca życia. Malowałam pistoletem. Bo tak chciałam:) Bo ja Szabiego nie lubię za bardzo i już - podoba mi się u innych w ilościach zrównoważonych, natomiast u siebie nie i koniec kropka! A pistolecikiem zwykle jest ładnie, równiutko i przede wszystkim szybko :)  


Farby kredowe AS mają do siebie to, że nie trzeba powierzchni przeznaczonych do malunku w żaden sposób przygotowywać. No i generalnie jest to prawda, pod warunkiem, że mebelek nie był pierwotnie potraktowany farbą olejną, z istniejącymi gdzie-nie-gdzie zaciekami, tudzież z lekka łuszczącą się farbą. Ja co prawda łuszczącą się farbę delikatnie potraktowałam papierem ściernym, ale..... niestety nie wystarczyło:


A trzeba wam wiedzieć moi mili, że powyższe zdjęcie przedstawia szufladę z 3 warstwami farby... no dobrze faktem jest, że warstwami nałożonymi pistoletem, a zatem nader ekonomicznie, ale zawsze....
W desperacji zdecydowałam się zatem potraktować szufladę pędzlem.... Się mnie osobiście nie podoba - jednak zdecydowanie wolę gładka powierzchnię popistoletową:) Osobiście oczywiście:) A placki i tak pozostały....


A zatem generalnie nie jestem specjalnie zadowolona z Annie Sloan, ale nie będę jeszcze wyrażać ostatecznej opinii, bo zostało mi pół puszki (pistolecik jednak oszczędny jest, hehe), a biurko nadal czeka na swoją kolej.
 
Szafa po pomalowaniu została potraktowana woskiem bezbarwnym AS. Wosk z kolei mi się podobał, bo jak dla mnie ładnie pachnie woskiem (ale tym się nie sugerujcie, bo ja mam pod tym względem trochę nie ten tego), fajnie się nakłada i jest dziwnie przyjemny w dotyku - taki zimny i gumowy trochę. Czy komuś niniejsze będzie odpowiadać, czy nie, to już kwestia gustu. Osobistego :)

 
A zatem jak dotąd farba AS na minus, wosk AS na plus. Natomiast to co jest na plus z dużym plusem to ta farba w spreju:) (zdjęcie z netu, jak mi się będzie chciało to zrobię sama i tu wrzucę) 
 




Rust-oleum Universal w kolorze Rubbed Bronze:) Świetnie się nakłada, nie pryska za bardzo w trakcie malowania, no i ma doskonały "mechanizm sprejujący", dzięki któremu nie boli palec:) Pompki nie naciska się od góry, co u mnie zawsze natychmiast powoduje ból palca i ręki, ale tak bardziej naturalnie - tuż pod dziurką z której farba się wydostaje :) No i ten kolor!!!!



 
I to tyle:) Rust-oleum brać w ciemno, nad Annie Sloan proponuje się poważnie zastanowić, zwłaszcza jeśli budżet napięty, a Szabi nie jest waszym ukochanym.....:)
 
 


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

GGGGGRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wziąwszy sobie i w pięknym stylu skasowawszy listę ulubionych blogów ze strony głównej, po czym próbowawszy sobie poradzić w sposób następujący:
1. dodawszy gadżet pod tytułem "moja lista blogów"  (się dodaje elegancko),
2. dodawszy najbardziej ulubione blogi ze wszystkich obserwowanych  (się nie dodaje bardzo nieelegancko),
3. próbowawszy dodać wszystkie obserwowane blogi i guzik z pętlami dwoma, (się nie dodaje i już.....)
stwierdzam, że diabli mnie tu wezmą zaraz i zostanie mokra plama!

CZY JEST NA MOJA GŁUPOTĘ JAKAŚ RADA?? JAK MAM ODZYSKAĆ ULUBIONE I ODWIEDZANE PRZEZ MŁA BLOGI NA STRONIE GŁÓWNEJ?????

HELP!!!!

sobota, 19 kwietnia 2014

Jajco, nie piernik....

No i rzutem na taśmę udało mi się posprzątać chałupę na Wielkanoc... na błysk, łącznie z koszeniem trawnika (to vonZeal), umyciem okien (od wewnątrz) i wyczyszczeniem piekarnika.... No dobrze, na błysk to może za dużo powiedziane;  komnaty książąt dartmoorskich z powodzeniem bronią się bowiem przed błyskiem dzięki wielkiemu samozaparciu i sile charakteru.... A co tam, stwierdzam, że nerwów zżerać sobie nie będę:) W swoich komnatach mam błysk i już:)




W kuchni nie szalałam zbytnio... zrobiłam jedynie kilka rzeczy, w tym - tradycyjnie, jak to i na Boże Narodzenie i na Wielkanoc - upiekłam piernik. Po czym udałam się wieszać pranie w ogrodzie.....
Lunie piernik, i owszem, smakował bardzo:) Zostawiła nam trochę, żebyśmy też mogli spróbować!  

 
Wesołych Świąt!!!!!
 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Mam ci ja....

Mam ci ja w domu farbę do malowania. Nie byle jaką farbę, ale wyjątkową: Annie Sloan Chalk Paint w kolorze białym (czy jakoś tak).

 
Mam ci ja również w domu szafę, która do pokoju vonZealówny z przyczyn praktycznych iść musi, gdyż u rzeczonej vonZealówny jedynie szafa z półkami ma zastosowanie. Szafa do wieszania się nie sprawdza, bo z jakiejś niezrozumiałej mi przyczyny żadne ubrania wisieć w szafie zdolne nie są:) Jakoś wygodniej im na podłodze... A zatem z nadzieją, że jeśli będą półki, to ciuchy przynajmniej na te półki powciskane będą (bo o poukładaniu ubrań według kolorów i długości rękawów nie śmiem nawet marzyć), miast po podłodze walać się bezkarnie, wytargałam od znajomej szafę, której ta się właśnie pozbywała...
Szafa owa pomalowana na biało być musi, bo takie życzenia wyraziła vonZealówna....


No i wreszcie... mam ci ja pytanie do wszystkich, którzy jakieś tam doświadczenia z Annie Sloan mają. Czy ta farba rzeczywiście nie wymaga przygotowywania obiektu przeznaczonego do malowania? Nie trzeba matowić, zdzierać starej farby, itd.??
A jakby mi jeszcze ktoś powiedział, że można jej użyć do pistoletu do malowania, to już bym w siódmym niebie się znalazła!
Czy jest ktoś kto zna odpowiedzi na te pytania? Za szafę muszę się zabrać niezwłocznie, bo rzeczony obiekt na środku dużego pokoju stoi :)