Parę postów temu chwalilam sie moimi "niewiarygodnymi" umiejętnościami pod tytułem robienie na drutach. Zachwycona Ci ja byłam jak diabli moimi szalikami - zamotańcami i co?? I inne zaprzyjaźnione babeczki pokazały co to one nie wyprawiają z drutami (taka na przykład Mira, Ata, czy Annasza) i cała moja duma uleciała, jakby ktoś ze mnie powietrze spuścił, hehe...
Ale obiecałam też na ten ówczas, że pochwalę sie moim DZIEŁEM. Tym sasmy, które to po pierwszej próbie, na skutek mojego braku kompetencji i zdrowego rozsądku (no, liczyć trzeba było, misiu!!!, albo przynajmniej sprawdzać długość...) skończyło jako jeden z zamotańców. Dziełem, które zgapiłam nie-bezczelnie (bo pozwolenie dostałam, o!) od koleżanki Kankanki. Dziełem, z którego jestem bardzo zadowolona, bo ja zimnokrwista osobą jestem bardzo, znaczy sie zimno mi ciągle:) A zatem... uwaga.... TADAM!!!
* * *
A few posts ago I was boasting about my "unbelievable" knitting skills. I was so extremely proud of my infinity scarves, and guess what?... My other blogging friends showed publicly what they are capable of doing with their knitting niddles (let me just mention Mira, Ata or Annasza).. My pride disappeared like the air from a holey balloon :-/
But... I did promise I would show off my very special knitted THINGY. The THINGY, which after my first attempt, and purely because of my lack of competence and common sense (I was apparently suppose to count rows, or at least check the length occasionally, hehehe), ended up as one of the infinity scarves. The THINGY which I found at Kankanka's blog and lost my heart for (you can find the original project here; Kankanka was so lovely, that after my questions, she put the pattern scheme on her blog!). The THINGY that I am very, very pleased with, particularily because I am a person that is constantly cold. Please, may you all stand to admire (hehehe) THE THINGY!
Dzieło owo, pieszczotliwie nazwane przez mnie ocieplaczem naramiennikowym, jest w kolorze grafitowym i zostało wykonane włóczką o składzie 80% akryl i 20% wełna. Druty numer 5. Dokładny przepis na to cudeńko znajdziecie u koleżanki Kankanki (link podałam już wcześniej). Ja zmieniłam co nieco wzór - zrobiłam tylko trzy warkocze po 8 oczek każdy. Cała reszta jest przerabiana oczkami prawymi. Golf przerabiany jest ściegiem ściągaczowym na okrągło, z konsekwentnie zmniejszana ilością oczek (dokładnie jak we wzorze Kankanki).
Ocieplacz, moi mili, spełnia swoje zadanie ocieplające w stu procentach. I do tego jest wielofunkcyjny. Można go nosić w domu - co widać na powyższych obrazkach - gdzie świetnie sprawdzi się podczas wykonywania pracy siedzącej (na przykład podczas pisania kolejnego posta, hehe). Można go również założyć na płaszcz, czy kurtkę i traktować jako rodzaj szala:)
* * *
The THINGY, aka shoulder warmer is made from charcoal yarn (80% acrylic and 20% wool). I used niddles number 5. I changed slightly Kankanka's project (which you will find at the end of her post here) - you will see I put only 3 cables.
The shoulder warmer is working 100% - it makes me warm! Yay:) Also it is kind of multifunctional; you can wear it at home, where it will be great when you have to sit down and work on the computer (like writing another post on your lovely blogs:). You can also put it on top of your coat and wear outside as a sort of a scarf! Here we go; indoor-outdoor shoulder warmer with a polo neck:)
Mam nadzieję, że DZIEŁO się Wam podoba:) Mnie się podoba bardzo i aż nie moge uwierzyć, że sama je zrobiłam:) Dumna jestem tak bardzo, że będę się nim chwalić na kilku blogowych imprezkach, czyli tzw. BLOG PARTY:) W bocznym pasku mojego bloga będę sukcesywnie umieszczać linki do blogowych prywatek (czy takie słowo jeszcze w ogóle funkcjonuje w języku polskim???) dla chwalipięt takich jak ja:) Każdy jest mile widziany, więc wpadajcie drogie koleżanki:)
* * *
I hope you like my THINGY:) I do like it a lot and I am really happy I made it:) I am in fact going to show it off at some blog parties which I am going to start listing in the side bar of my blog:)
PS. Fotografie zostały wykonane przez mojego osobistego fotografa vonZeala, modelką była deZeal:)
* * *
PS. Photography: vonZeal, model: deZeal:)
Podoba się i to bardzo. Ja w drucianej materii nie potrafię nic a nic, podziwiam więc tym bardziej. Naprawdę ekstra Ci to DZIEŁO wyszło !
OdpowiedzUsuńKotek! To jest cudne a Ty jesteś mistrzynią! I tu proszę bez niepotrzebnej skromności, bo ja oczy wywaliłam z zachwytu nad otulaczem i nad Otuloną. Śliczności Ty moje, powiedz mi jeszcze tylko ile włóczki zużyłaś na to cudo i ja lecę do sklepu i rujnuje się na podobny. Mogę? Powiedz, że mogę, please! Na pewno nie będzie szary, marzy mi się jakiś wściekły kolor pełen energii.
OdpowiedzUsuńMarto - dziekuję Ci bardzo:) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńMiro - az się zarumieniłam, haha:) I w ogóle to dlaczego Ty się mnie pytasz czy możesz sobie zrobić podobny? Czy to ma coś wspólnego z ACTA??? Pewnie że możesz, tylko musisz się nim potem pochwalić... publicznie:) A zużyłam niecałe 200 gram z jednego motka (bo taki mot sobie zakupiłam, który ważył 400 gram). Buziolki Ci ślę i życzę miłego dnia!
Chrzanić dzieło- no ładne ładne, ale
OdpowiedzUsuńAle moja droga JAK TY WYGINASZ ŚMIAŁO CIAŁO????
Auuuuuu
po cholerę ty się odchudzasz- zdenerwowałam się, bo nie dość , że ładna to jeszcze chuda i na dodatek miła no i ta rodzina
W ilu kolejkach ty u Boga stałaś?
Żelku! skromniacho ty nasza :)) podpisuję się pod tym co HANNAH napisała :) po cholerę Ty się odchudzasz kiedy Ty zgrabniutka i piękniutka jesteś, hę??
OdpowiedzUsuńOtulacz superaśny, i zdjęcia Pan Żelek piękniusie zrobił :))
A teraz nie mówi się prywatki ino domówki ;)
Buźka!
Już mi dziewczyny z ust wyjęły.
OdpowiedzUsuńNo po kiego grzyba Ci to odchudzanie???
I to z taką żelazną i naukową konsekwencją?
Reszta Twojego klubu się załamie po tych zdjęciach:)
Pozdrawiam, Marta
Hehehehe... no ja tak szczupło wygladam, bo ja już trzy i pół kiloska straciłam! A tak w ogole to jest złudzenie optyczne, to Pan Żelek (jak go Ikunia słodko nazwała) takim dobrym fotografem jest, i tak mnie fotograficznie dobrze ustawiał, że wyglada szczupło:) A jeszcze chciałam powiedzieć, że ja w rejonach górnych nie miałam zbyt wiele do zrzucania, mój zbędny balast znajduje sie w rejonach, które na fotografiach uwiecznione nie zostały... znaczy sie zad mam wielki, hehehe:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam bardzo bardzo pięknie podziękować za słodkie słowa, moja droga Hanko, Iko i Marto Anonimowa:) Hanko - ja właśnie stałam w wielu kolejkach widzisz, tylko zawsze jakoś tak pod koniec i dlatego takie mi sie resztki trafiały zawsze, zwłaszcza w dziedzinie talentu, oryginalności i kreatywności jeden wielki ochłap, czyli BIG ZERO, hahaha:)
Moja droga nowa obserwatorko, podziwiam Ci ja od dawna Twoje talenty rozliczne. I jak widzę oto nowy: sztrykowanie wyszło Ci fantastycznie:) Stara Obserwatorka:)
OdpowiedzUsuńsztuczne roze kolekcjonujesz?
OdpowiedzUsuńNie... mamy z powodów sentymentalnych taki bukiecik (nalezal do kogos, po kim niewiele zostalo) i jest on czasem wykorzystywany w taki sposob :)
OdpowiedzUsuńBello - wlasnie po zostaniu Twoja obserwatorka zorientowalam sie, ze Ty mnie juz od jakies czasu...:) I bardzo dziekuje za komplement a'propos talentow, :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno!
Talentów masz zbyt stanowczo dużo!!! Też bym chciała umieć tak dziergać - cudny ocieplacz, toteż duma uzasadniona i chwalić się wypada wszem i wobec, a w szczególności na prywatkach!
OdpowiedzUsuńI fakt, z tymi kiloskami to Koleżanka mocno przesadziła!
Rewelka ! Naprawdę extra! Sama jestem zmarźlakiem i na pewno pokochałabym taki ocieplacz milością wielką! Ale, że o zdolnosciach drutowych i czasie na ewentualną naukę tychże mogę sobie tylko pomarzyć...czekam więc na wiosenne ocieplenie ;))
OdpowiedzUsuńna drutach to ja sie zupelnie nie znam....ale wyglada to pieknie i cieplo:)
OdpowiedzUsuńale przede wszystkim,widzac Cie na tych zdjeciach pytam - z CZEGO Ty sie odchudzasz Kochana?????!!!! ;)
bo wygladasz rewelacyjnie -ze jeszcze dodam:)
OdpowiedzUsuńNo, moja droga!! Żadnego krygowania tutaj nie chcę nawet słyszeć, boć to wyższa szkoła jazdy jest po prostu!! :)) Otulacz - ocieplacz jest ŚWIETNY, a ty wyglądasz w nim PIĘKNIE, kochana :))
OdpowiedzUsuńAle towar !! I nie tylko otulacz mam na myśli :-)
OdpowiedzUsuńBuźka
Lovely blog, thanks for stopping by:-)
OdpowiedzUsuńHugs, Biljana
It is beautiful and inspiring! Thank you for sharing!
OdpowiedzUsuńSo beautiful! I wish I knew how to knit so I could make myself one :)
OdpowiedzUsuńShelley
http://westermanfam.blogspot.com
łał, podziwiam umiejętność i cierpliwość! Super Ci wyszedł, a jak ładnie w nim wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńI have never seen anything like your 'thingy' - it's wonderful! I'm a huge fan of cabling. I'm thrilled that you've joined in with our Making Winter project.
OdpowiedzUsuńIvalio - dziekuję, i - uwierz mi - naprawdę nie przesadziłam z kiloskami... tych w nadmiarze na zdjęciach nie widać, bo są poza kadrem :)
OdpowiedzUsuńArco - wiesz co? ten ocieplacz był naprawdę bardzo prosty do zrobienia, trzeba było tylko troche pilnować liczenia. Spróbuj, co Ci zależy? Buziol:)
Emocjo - jak mi zadawano pytanie z czego się odchudza we wczesniejszej nieco młodości (bo przecież my jesteśmy wiecznie młode, nie??) to odpowiadałam, :z kości na ości, a z ości na pył" hahah... Z zadu zrzucić muszę, ot co:) A do zdjęć na tak zwanym wdechu pozowałam, więc wygląda lepiej niż jest faktycznie:) Buźka wielka:)
Annaszo - dziękuję Ci bardzo :)
Mario - :) Aż się zarumieniłam... buziol!
Biljana - thank you:)
OhioMomPatriot - thank you for your kind words:)
Shelley - please, do try; it really isn;t difficult at all:)
Katesz - jaką cierpliwość? Dwa wieczory i było (no dobra, może trzy) :) Pozdrawiam:)
SilverPebble - thank you soooo much; you are very kind:) Hugs:)
Jaką piękną "CHUDĄ" kobietkę moje oczęta widzą!
OdpowiedzUsuńOj lanie na kwaśne jabłko się należy! Wiesz za co? Za kłamstwo deZeal'ku. Chudy szczypiorek kreował się na przerośnięty por! ;)
Skoro moim marzeniem jest wyglądać tak jak Ty, to nawet boję się pomyśleć jakie jest Twoje marzenie... ;)
Ale ja też muszę się pochwalić :)
Spadłam z wagi i to sporo. Nie powiem ile w kilogramach, bo od czasu urodzenia syna nie staję na wagę (takie skrzywienie), ale zwęziłam ulubione pary spodni UWAGA!!! o całe 10cm :)
Eureka! Oby tak dalej :)
Ściskam Cię szczypiorku :*
O QRCZAKI ALE TY LASKA JESTEŚ:)))ŚLICZNY TEN OTULACZ...I JAKI CUDNY KOLOR:)))POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńDeZealko kochana - lasencja jesteś i tyle! Nawet jakbyś sobie wór po kartoflach nałożyła to cudo by cudem zostało!
OdpowiedzUsuńOdchudzanie warto sobie na przedwiośnie zafundować, w tych temperaturach no nijak. Ale ty nie masz z czego, lecz i tak rozumiem, ja mam to samo :))))))
Otulacz żeś se walnęła ekstra, pierwowzór nijak się tu nie podpina. Cuda!
A i jeszcze wracam, bo fryzura cudna.
OdpowiedzUsuńNamówię męża, może mi moje kłaki podetnie z tyłu a z przodu sama sobie porzeźbię, coś wyjdzie.... mam nadzieję.....
Waćpani żartować raczy niechybnie:) Kłaki me odrośniete paskudnie po ostantnim strzyżeniu w lipcu ubiegłego roku!!! Czas się do fryzurowni udać:)
OdpowiedzUsuńNo żesz, ale fajnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńStrzyżenie ładnie je modeluje, no w życiu bym nie rzekła, że to odrośnięte!!!!!!!!!!!
:)
OdpowiedzUsuń