Ludkowie moi drodzy,
Ponieważ po poprzednim poście oberwało mi się po uszach nieco, że niby tak bluźnię publicznie na blogu przeciwko Pannie Co w Zielonej Sukience Chodzi, to ja bardzo chciałam wyjaśnić, że post ów zamieszczony został wylącznie w celach prowokacyjnych:) Stanowczo oświadczam, że nigdy, przenigdy nie przyszłoby mi do głowy opowiadać takich bzdur na poważnie!!!!:) Słowo harcerza!!! (co prawda harcerzem nigdy nie byłam, ani nawet harcerką, ale co tam takie szczegóły...hehehe)
Nie mniej jednak, jak się dowiaduję prowokacja moja skutek zamierzony odniosła:) Wiosna JEST!!!!! I to nie tylko w kalendarzu, moi mili:) Oto ten, co to zwlekał wieki całe z otwarciem się na świat i wreszczie dzisiaj, w pierwszy dzień wiosny...
wybaczcie proszę mało wyraźne zdjęcie, ale ręce się mi z wrażenia i radości trzęsły okrutnie, a i wiosenny wiaterek (tak, tak) poruszał kwiatuszkiem, toteż... wyszło jak wyszło:):):)
Tym samym, moi mili, wszem wobec i każdemu z osobna wiadomym czynię, iż mając powyższe na uwadze, sezon wiosenny 2010 uważam za OTWARTY!!!!
Życzę wszystkim samych słonecznych dni (niech pada sobie w nocy, coby roślinki nie pousychały nikomu) i oczywiście udanego grillowania:)
I´m so frustrated!!! Just when I thought the spring was here...it started snowing some more, today!!!
OdpowiedzUsuńNo sun, no first signs of spring yet...Last year, this time of year I was cleaning my garden from autumn leaves, the sun was shining, it was beautiful...
Well, well, I guess the spring will be even more beautiful when it desides to come!
Have a wonderful sunday!
Hugs/
Luiza
W strugach deszczu sadzę bratki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie sezon wiosenny otwarty!Wczoraj był grill!Ale roślinki to u mnie takie mizerniutkie jeszcze!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Nareszcie! Resztki śniegu stopiły się wczoraj w 20 stopniowym upale (tak, tak, w Krakowie mieliśmy +20 na termometrach), sąsiedzi jak jeden mąż ruszyli grabić trawniczki, myć okna. Dzieci gromadnie wyciągnęły rowery, rolki i szalały po okolicy. Wreszcie mamy WIOSNĘ! Ale fajnie :)))
OdpowiedzUsuńNo to Ci zazdroszczę tego żonkila :)
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy na prawdziwą wiosnę. Astronomiczna przyszła, kalendarzowa również odhaczona... tylko jeszcze niech słoneczko mi zaświeci a będę szczęśliwa.
Ale ma cię fajnie a unas śnieg się zesypał ,masakra
OdpowiedzUsuńNareszcie kwiaty!! Koniec z bialo-szarymi zdjeciami. Mamy juz oficjalnie wiosne i nic tego nie zmieni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, w końcu wiosna 2010 zawitała do naszego kraju :) przebiśniegi, ranniki, krokusy kwitną już od parunastu dni, teraz czas na następne :)
OdpowiedzUsuńPiękny żonkil zakwitł i Wiosnę powitał...a wraz z nim pożegnaliśmy ZIMĘ. U mnie też cieplutko, pierwszy grill wczoraj zapłonął - choć po południu padał deszcz :)ale było SUPER po tylu miesiącach zimowania.
OdpowiedzUsuńKochana, u Ciebie WIOSNA faktycznie pełną parą zawitała!
OdpowiedzUsuńDo mnie niby też, ale...
No właśnie "ale"...
Pada deszczyk niemal codziennie i to caluteńki dzionek z małymi przerwami :(
z każdym dniem bardziej wiosennie i całe szczęście:)Tyle tylko że ja załapałamwiosennnego wirusa i chora jestem,świetny blog,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńu wszystkich wiosna...a u mnie snieg w sobote sypal:(
OdpowiedzUsuńe tam,jade po zonkile do sklepu...;)
deZeal, wyobraź sobie, że u mnie chyba też ciepło ma zamiar się zrobić, a nawet podejrzewam, że jakieś listeczki na zielono i kwiatuszki na kolorowo planują nieśmiało na świecie się objawić!
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że trzeba będzie się pożegnać z tym, może niezbyt urodziwym, ale jakże bezpiecznym schowkiem dla duszy, jakim była przypadłość afektywna sezonowa.
He, he i doczekałaś się:)))))))
OdpowiedzUsuńNo i super!!!! Nareszcie!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To ja toast wznoszę za Panienkę w zielonej !!! Vivat wiosno ! Vivat kwiaty !
OdpowiedzUsuńJest, jest, u nas też! Byłas skuteczna!;-) pozdrawiam baaardzo już wiosennie
OdpowiedzUsuń