niedziela, 10 marca 2013

Debiut / Debut

Naładowawszy delikatnie akumulatorki dzięki piątkowej pięknej pogodzie nabrałam ochoty (!!!) na zmierzenie się z demonami:) Tak sobie pomyślałam, że w pewnym wieku strach przez niektórymi rzeczami to po prostu wstyd. Dlatego też postawnowiłam do osobistej listy moich niebywałych osiągnięć dopisać coś, co bardzo lubię konsumować, nie mniej jednak do zrobienia czego podchodziłam od wielu, wielu lat jak do jeża. No bałam się i tyle:) A mowa moi drodzy o pierogach! Tak tak, w wieku bądź co bądź już nieco dojrzałym zdecydowałam się przygotować je sama samiutka:) Veni, vidi, vici, moi mili! PIEROGI zostały zdobyte:)

* * *

Having charged my batteries a little bit thanks to the gorgeous weather on Friday, I decided I want (yes, I actually wanted to do something, haha) to fight my demons. I think when we reach a certain age , being scared of particular things is simply shameful. So I finally decided to put something I was frightened of doing, on a very personal list of my amazing achievements... We are talking about PIEROGI here, my dear - a Polish dish, that I adore, but up till now was too scared to make them myself, and had to rely on shop bought ones (which although sometimes really good, rarely are as good as those made by my grandma:) So, dear friends: VENI, VIDI, VICI - the PIEROGI peak has been finally taken!


Na pierwszy rzut poszły ruskie. Był ku temu powód; mianowicie kilka tygodni temu w Exeter znalazłam Polski Sklep! Ale to nie jest taki tam sklep... To jest zjawisko! Weszłam i poczułam się jak w Polsce - kochani, tam nawet radio po polsku gra!! Zaopatrzenie genialne, obsługa niezwykle miła i uprzejma. Jedynym wyznacznikiem tego, że jednak nie jesteśmy w Polsce są ceny - te podane są oczywiście w funtach :) Ale do rzeczy - w ofercie tego skleu jest wszystko to, czego nam emigrantom brakuje za granicami naszego pięknego kraju: możemy kupić Michałki, czekolade Wedla, herbatki Herbapolu i inne Sagi, Kubusie i Horteksy, Majonez Dekoracyjny, i musztardy Kamisa. Możemy kupić pasztet i... konserwy turystyczne! I kiełbasę śląską i polędwicę sopocką, a nawet.... kaszankę:) (nie wiem czy dobra, jeszcze nie zakupiłam do spróbowania). Kisiele, budynie, ciasta i pączki. Wreszcie możemy kupić, śmietany przeróżne, maślanki i KEFIR!!! (mniam, mniam) i.... twaróg:) Ba... możemy nawet zkupic prasę:)
A skoro można zakupić twaróg, to postanowiłam zakupić i zrobić farsz do leniwych. A skoro już zdecydowałam zrobić farsz, to musiałam ten farsz do czegoś wsadzić. No i ostatecznie drżącymi łapami wyrobiłam ciasto na pierogi, wykroiłam kółeczka, nawaliłam farszu i... ulepiłam.

* * *

My first ever pierogi were stuffed with mashed potato/minced cottage cheese/fried onion filling. In Poland we call this type "ruskie pierogi". There was a reason, why I decided to go for this type of filling first. Well... couple of weeks ago, we descovered a Polish Shop in Exeter! But it is not just a shop - this is a real experience!  I went in, and I felt like I was in Poland - honestly - even the radio station that was on, was a Polish one! The stock in the shop is totally outstanding, the service very good, and the only thing that will make you realise you are not actually in Poland are prices - no, not high, they are just in pounds obviously:) Anyway, one of the things that are not really ready available in shops around here was my beloved kefir and minced cottage cheese (called "twaróg" in Polish - this is the type of cheese that you use for those heavy, Polish type of cheesecake). So since, I descovered a place where a proper Polish white cheese is available, I decided to make "ruskie pierogi" filling. And when I did, I realised I have to put this filling into something, and that way I finally fought my demons and made the whole thing!



Muszę bardzo nieskromnie przyznać, że pierogi wyszły genialne. Były niezwykle smaczne, farsz pikantny, ciasto świetnie się wyrabiało i bardzo łatwo kleiło - no super. Na 100% powtórzę ten pierogowy eksperyment (może tym razem z kapustą i grzybami???). Jedyny mankament tego przedsięwzięcia to fakt, że pierogi są takie praco- i czasochłonne. Zdecydowanie lepiej zrobić ich masę i zamrozić dużo na kolejnych kilka obiadków. Bo tyle pracy na tylko jedno posiedzenie, zdecydowanie się nie kalkuluje.

* * *

I have to say with no false modesty here, that pierogi were delicious! I will 100% repeat the whole process again, who knows, maybe I'll even venture different types of filling??? The only vice of the making process is time - it does take a lot of it to make pierogi, so it is much better to make lots and lots, and freeze some. Making enough just for one dinner is a bit pointless.


Moje pierogi powstały według przepisu, który znalazłam na Wielkim Żarciu. Przepis jest genialny, tylko z proporcjami mi coś nie po drodze.... Ilość farszu, którą przygotowałam wg przepisu spokojnie wystarczyłaby na składniki na ciasto razy 3.  W konsekwencji robiłam ciasto dwa razy, a farsz i tak został:) Ale się nie zmarnował, bo usmożone z niego zostały leniwe placuszki:) Bardzo interesujące, musze powiedzieć:)

* * *

The recipe I used was found on a popular Polish food forum, and I have to admit it really is a good one.


Z podwójnej ilości ciasta (zużyłam kilogram mąki) ulepiłam około 110 pierogów - tak mi sie wydaje, bo szczerze powiedziawszy straciłam rachubę w pewnym momencie:) Po prostu odechciało mi się liczyć:) Myslę, że powinno być ich więcej z takiej ilości mąki, ale ja pewnie - jako nowicjusz kompletny - nie rozwałkowałam ciasta wystarczająco cieniutko:)

* * *

Using 1 kg of flour I managed to make circa 110 pierogi. I think (as to be completely honest I lost count at some point). I do think I should manage more, but possibly I didn't roll the pasta out thinly enough.


A oto przepis:

Na farsz:
1 kilogram ziemniaków,
0,5 kilograma białego sera,
2 średnie cebule
sól, pieprz i czosnek

Ziemniaki ugotować i jeszcze ciepłe zgnieść wraz z serem na papkę. Wmieszać drobno posiekaną, podsmażoną cebulę i przyprawić do smaku - według mnie farsz powinien być dość pikantny:)
Jak napisałam powyżej z takiej ilości składników, farszu jest bardzo dużo, i spokojnie można przygotować więcej ciasta. Ja robiłam dwa razy, a więc podaje składniki już podwojone:)

Na ciasto:

1 kg mąki pszennej,
1 łyżka soli,
2 żółtka
2 łyżki masła
2 łyżki oleju (ciasto jest ponoć bardziej sprężyste, kiedy doda się do niego oleju)
460 ml ciepłej wody

Do miski wsypać mąkę, sól, żóltka, masło i olej. Rozmieszać. Dodawać powoli wodę wyrabiając w tym samym czasie ciasto. Ja zaczełam od wyrabiania widelcem, a po dodaniu całej wody wyrabiałam ręcznie:) A potem to już wiadomo... rozwałkować ciasto, wyciąć kólka szklanka albo innym narzędziem :), ciepnąć na środek farszu i sklejać:)
Tak przygotowane pierogi wrzucamy na osolony wrzątek, gotujemy do wypłynięcia plus około 3 minuty i jemy:) oczywiście można polać masełkiem z cebulką, albo jakimś innym wynalazkiem:) 
Pierogi, które planowałam zamrozić, układałam natomiast na tacce styropianowej, przykryłam folią spożywczą i włożyłam do zamrażarki. Po około godzinie zmrożone pierogi poporcjowałam do woreczków i włożyłam z powrotem do zamrażarki:) Dzięki temu zabiegowi pierogi nie będą sklejone, a ja będę miała szybki obiad w najbliższej przyszłości:)
Smaczego!!

* * *

And here is the recipe:

Filling:
1 kg potatoes
0,5 kg minced cottage cheese (find a proper Polish one - it does make a difference in my opinion)
2 medium onions
salt, peper, garlic

Boil the potatoes, then mashe them with the chees when still warm Mix in the onion (which you dice thinly first and fry gently). Spice it up - in my opinion the filling is the best when quite peppery.

Pierogi pasta:
1 kg plain flour
1 tbsp salt
2 yolks
2 tbsp of butter
2 tbsp oil
460 ml warm water

Put flour, salt, yolks, butter (not melted) and oil into a bowl and mix together. Then gradually add water while working on the dough. Istarted doing it with a fork, and then when used up all the water I worked on the dough by hand. Then the pasta dough is ready (should be elastic and not sticky) roll it out thinly. Cut out circles using a juice type of glass or a cookie cutter. Put a bit of filling onto each circle and using your fingers stick the edges together (you can use "pinching" method, as that gives you lovely frilly edges).
When that is done, put pierogi into a pan with salty boiling water, mix gently and boil for approxiamtely 3 minutes from the moment they start floating on the surface. And voila nad bon appetite:)

I decided to make more of pierogi to save them for quick dinners in near future. To do so, put them onto some sort of tray, making sure they do not touch each other, cover with cling film and put them in your freezer. After about an hour, when they are already slighly frozen, you can put them into zip bags and back in freezer - this way you will make sure you still have your pierogi individual rather than stuck together into one blob:)
Enjoy:)

33 komentarze:

  1. No kochana, a gdzie Twoja chandra??? Pewnie poszła precz jak tylko słońce wyjrzało?
    Smakowite te twoje pierożki, często je robię ale ciasto zarabiam tylko mąka, sól i ciepła woda - jest wtedy bardzo mięciutkie:) Ale Twoje wyglądają pięknie!!! Hmmm...narobiłaś mi ochoty:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Ewuś, te też były bardzo mięciutkie. Ja zdecydowałam na bardziej makaronowe, hehe, ciasto, bo u mnie takiego z samej mąki nie lubią :( Jesli kupowałam pierogi z takiego ciasta, tu musiałam najpier gotować, a potem odsmażać - inaczej nie jedli:) A te zjedli gotowane i jeszcze się oblizywali, tak że sukces totalny! Ale fakt, z tego co pamiętam babcine też były chyba z samej mąki.... Buziak wielki:)
      PS. Chandra, a właściwie niemoc, wróciła - słońce świeciło tylko w piątek, a dzisiaj to i śnieg zaobserwowałam za oknem :( Bleeeee

      Usuń
  2. Wielka wyżera !
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo! Zuch Dziewczyna, a pierogi jak malowane!
    A skąd Ty taką piękną dechę masz, co? Też taką poproszę:)
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kucharnio najdroższa - taki komplement z Twoich ust to jak kulinarna nagroda Nobla!! Wielkie dzięki:) A deska to nie deska, tylko stół:) Wielki buziak!

      Usuń
  4. Dezaleczko - super! Pierogi własnoręcznie przygotowane to wspaniała rzecz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie i w 100 procentach się z Tobą zgadzam:) Ściskam mocno!!

      Usuń
  5. Super ze zmierzylas sie z pierogami i wyszlas z tego zwyciesko!
    Ja nadal mam stracha, ale to nie jedyny powod bo z polskimi produktami w moim malym miasteczku po prostu ciezko. A niedawno zamkneli sklep w ktorym bylo co nieco polskiego, tak wiec klapa.
    Ale ilekroc jestem w pl. zawsze z mama robimy a wiadomo u mamy zawsze najsmaczniej ;)
    sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale stracha miałam niemałego:) Ja też do tej pory tak miałam z polskimi produktami, że ich nie miałam (no czasem udało się jakiegoś Kubusia albo Majonez Kielecki w TESCO upolować), ale teza z tym nowym sklepem jest bosko:) Tylko trochę daleko mam więc nie mogę tam bywać zbyt często... ale może to i lepiej:) Buziaki przesyłam wielkie!!!

      Usuń
  6. Chyba trochę nas bujasz, bo te pierogi wyglądają, jakby zrobił je najlepszy fachowiec :). Czapki z głów! I pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo harcerza, że nie bujam! Lepienia się nie bałam, wprawę mam z dzieciństwa, bo pamiętam że babci pomagałam czasem:) To ciasto mnie tak przerażało okrutnie przez wieki... Ściskam mocno!!!!

      Usuń
  7. Fajne zdjęcia:D aż mi ślinka cieknie na widok tych pierogów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierogi wyglądają bardzo apetycznie:-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Również mocno pozdrawiam!!

      Usuń
  9. Ha - ja też jestem pierogową nogą ;) Tzn nigdy chyba jeszcze sama samiuteńka nie robiłam - zawsze pomagam tylko siostrze i mamie :) Ale Twoje wyglądają pysznie a ja pierogi kocham :) No i rzeczywiście niezły patent na szybkie obiady, tyle, że mój D. musi mieć z mięsem a to już chyba wyższa jazda ten mięsny farsz :/
    Pozdrawiam wiosennie deZealku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... też bym chciała z mięsem, ale z tym jest trochę problem, bo my nie gotujemy rosołów i takich tam, więc gotowanego mięsa do pierogów u mnie nie ma:( Tak więc smakołyki z miesem, typu krokiety, to tylko u Mamy, kiedy przyjeżdzam do domu w odwiedziny.... Ściskam mocno!!!

      Usuń
  10. no to podziwiam Cię Żelku niesamowicie, bo tak jak pisałaś, ja też, nie wiedzieć czemu zresztą, czuję respekt przed zrobieniem tej potrawy, bo przed jedzeniem jej to już nie ;) :P a ruskie uwielbiam!!!
    może i ja się kiedyś przemogę?
    Ty zdałaś test doskonałej gospodyni śpiewająco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikuś, rób, bo to naprawdę nic trudnego, a ten przepis jest naprawdę bardzo ok:) Tylko zarezerwuj sobie tak pół dnia wolnego czasu:) Wielki buziol!

      Usuń
  11. No kochaniutka gratuluję :)
    Wyglądają smacznie ... Ja również lubię pikantny farsz :) Mnie nauczyła moja mama i robię je raz do roku - na Święta. Oczywiście zapasy mrożę na pyszne, szybkie obiadki :) Uwielbiam jeść pierogi ! Robić ? hmm o wiele, wiele mniej.
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię je jeść:) A robic też bym lubiła gdyby nie schodziło na to tyyyyle czasu. Ale od czasu do czasu warto się poświęcić, chyba:) Ściskam mocno!!!

      Usuń
  12. CUDNE PIEROŻKI!!!!!! ZDJĘCIA SĄ PRZEŚLICZNE!!!!!!!A mi w piątek teściowa pierogów narobiła, a były pikantne bo jej się pieprzu niechcący sypnęło ;) całe szczęście ja też lubię pikantne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Ty szczęściaro!! Ma pierogi a nie musiała palcem kiwnąć:):) Buziaki wielgaśne!

      Usuń
  13. Jestem absolutnie oczarowana Twoim blogiem, rozsiadam się tutaj na dłużej .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) Bardzo się cieszę i oczywiście zapraszam tak często jak tylko masz ochotę:) Pozdrawiam mocno!

      Usuń
  14. Gratulacje;) Jesli to Twoj debiut, to powinnas byc z siebie dumna;) Pieknie je ulepilas:) I jakie cudne rowne kuleczki z farszu.. :) u mnie to taki bardziej artystyczny nielad, jak ze wszystkim.. :) I to oczywiscie jesli tylko pomagam.. bo przyznaje sie bez bicia, ze ja tez jeszcze nigdy sama pierogow nie zrobilam.. Przez mojego M (dzieki niemu, chcialam powiedziec.. ) jestem tylko gosciem w kuchni - co mi jak najbardziej zreszta odpowiada :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję - bo to rzeczywiście mój pierogowy debiut:) Ściskam mocno:)
      PS. U mnie też dość często w kuchni gości męska część Moorlandowa, co jest mi oczywiście jak najbardziej na rękę:) Buziak!!

      Usuń
  15. Pierogi cudo, aż ślinka leci :) My właśnie za tydzień wybieramy się do Exeter, mogłabyś powiedzieć gdzie ten sklep jest? Byłabym wdzięczna :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj, to jest sklep na Cowick Street (na przeciwko, a właściwie równolegle do TK Maxa i Next. Nazywa się Pawełek. A najlepsze jest to że oni mają otwarte codziennie od 8.00 do 20.00, a w niedziele chyba od 9.00 do 19.00, tak że prawie caluteńki dzień:) KOd EX4 5AA:) Daj znać jakie wrażenia:) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kochana za szczegóły, jeszcze takiej szczegółowej lokalizacji nikt mi nie podał :) Zawsze było tak: no, na tej głównej, koło jakieś restauracji, jak będziesz jechała przez rondo, to chyba pierwsza w lewo :) Dam znać jak wrażenia, ale to dopiero za tydzień :) Miłej niedzieli życzę :)

      Usuń
    2. To jeszcze Ci powiem, ze sklep jest pomiedzy pubem a zakladem szewskim:) Ale i tak najpierw zobaczysz sklep bo mają wielki czerwony szyld z bialymi literami:) A z daleka jedziesz? Buziak.

      Usuń
    3. Cześć Kochana :) Jechaliśmy do Exeter z Barnstaple. Sam sklep nie był naszym głównym celem. Dzięki Twoim danym przed samym wyjazdem sprawdziliśmy gdzie jest i na miejscu na szczęście nie mieliśmy problemów aby go odnaleźć. Szyld jest widoczny z daleka, szczególnie jak się wie, że jest obok centrum handlowe (tak jak pisałaś :)) Wchodząc do sklepu mieliśmy na szczęście listę tego co chcemy (co jest pożyteczne), inaczej byśmy wyszli z całym sklepem :) Tak jak pisałaś mają wszystko to czego tutaj nie dostaniemy, czyli MAŚLANKI MOJE ULUBIONE, kefiry, wędliny, kiełbasy, prasę, pieczywo, chyba prawie wszystko co przyjdzie do głowy. Nie znaleźliśmy tylko kaszy gryczanej, mogło już zabraknąć :) Sam sklep nie jest wielki, ale zaopatrzony jest bardzo dobrze. Jesteśmy bardzo zadowoleni z zakupów, szczególnie, że załapaliśmy się na białą kiełbasę, ale z jej oceną musimy poczekać do Wielkanocy :) Jeszcze raz dzięki za adres :) Miłego weekendu :)

      Usuń