czwartek, 11 marca 2010

Przygoda arktyczna, archeologia ogrodowa i moja poetycka dusza :)

Halooo???? Halo? Słychać mnie?? Raz, dwa, trzy... Czy mnie słychać? Tak? Dobrze, to zaczynamy....
"Dzień dobry, witam Państwa serdecznie. Dzisiaj przeprowadzamy relację z igloo. Tak, proszę Państwa, z igloo. Temperatura w Moorland Home systematycznie spada od niedzieli....Tak, tak, w tym dniu bowiem kaloryfery ogrzewające tenże dom, ogłosiły strajk..." 
Hehehe... Myślicie może, że sobie żarty stroję. Otóż moi drodzy, siedzę sobie teraz pisząc te słowa odziana w grube wełniane skarpety (kolanówki raczej :)), dżinsy, podkoszulek, gruby sweter i polar. Na szyi mam malowniczo przewiązany szalik... Myślałam o założeniu rękawiczek, ale nie mam takich bezpalczastych, a w innym nie mogę operować tym takim bajerem myszowym w laptopie (znaczy się tym odpowiednikiem myszy w normalnym komputerze) :) Najprawdziwsza prawda to jest. W niedzielę skończył się nam niestety olej ogrzewający domek i od tego czasu troche tu zimno. Generalnie da się wytrzymać, bo mamy przecież kominek... tylko, że tym kominkiem to my ogrzewamy duży pokój, a reszta do nieba przez komin ucieka:) No i w kuchni jest jeszcze ciepło, ale tylko jak akurat coś gotuję... Nie jest źle kochani, żyjemy:) A najzabawniej jest rano, jak trzeba z wyrka ciepłego i piżamki wyskoczyć, coby się w ciuchy dzienne przebrać :( Przypomina to wyścig formuły pierwszej, hehehe... chyba nigdy w życiu tak szybko się nie ubierałam, hehehe. Ale nie pękam moi mili, w końcu Magoda nasza droga miewała jeszcze zimniej... A na dowód przedstawiam wam fotografię mojej stacji meteorologicznej, która pieszczotliwie nazywam Dziewczynką. Otóż Dziewczynka pokazuje temperatury w sypialniach tego typu:



Jak ktoś niedowidzi, to ja podpowiem, że tam jest 12,9 stopnia. O dziesiątej minut jedenaście już się oczywiście trochę ociepliło - kiedy się budzimy jest ciut ciut mniej, tak może ze dwanaście i pół :)
Nie należy się zatem dziwić, że przez ostanie kilka dni, moim najlepszym przyjacielem - oprócz Dyzinka oczywiście, mojego futerka kochanego - jest MuMu. Popatrzcie sami, jaka zachwycona jest moja MuMu, że z szafy ją wytargałam i do łóżka zabrałam :), hehe...


MuMu codziennie wieczorem dostaje michę gorącej wody do picia, po czym z pełnym i gorącym brzuszkiem idzie ze mną spać... Oj jak cieplutko i milutko z moim MuMu - termoforkiem:):):)
Jest jednak nadzieja, że MuMu nie będzie musiała mnie dzisiaj w nocy dogrzewać - ma się bowiem dzisiaj, już za chwileczkę, już za momencik, pojawić nasz wybawca z dostawą oleju. Będzie ciepło, mili Ludkowie!!!!

Ja nie wiem jak Wy macie, kiedy jest zimno. Ja dokonuję na sobie hibernacji. Od niedzieli robię bardzo niewiele, żeby nie powiedzieć nic. vonZeal powtarza mi na okrągło, że jak zimno to trzeba coś robić, żeby się temperatura człowiekowi podniosła, ale ja wolę sie przykryć kocykiem, siedzieć przy ogniu i hibernować. No tak już mam i nic na to nie poradzę... Chałupa zarasta brudem, a ja hibernuję:) Ale co tam, stwierdziłam, że przez parę dni nicnierobienia robale mi się w domu nie zalęgną, hehehe. Jutro będzie ciepło, to domeczek się oporządzi na błysk, nie? A póki co, hibernuję:) ku rozpaczy vonZeala oczywiście. On z kolei stosuje promowane przez siebie metody walki z niskimi temperaturami w domu. Wybył on bowiem mianowicie do ogrodu (tak, tak, tam podobno było cieplej, słońce przyświecało, i tak dalej) i rozpoczął porządkowanie terenu. Przyciął żywopłoty, które nie były przycinane od co najmniej trzech sezonów. Przemielił gałęzie w takiej śmiesznej maszynie do mielenia, posegregował donice i inne śmieci, uporządkował patio :) Taki cudowny vonZeal!!! Ogród nie wygłąda już jak przerośnięta dzika dzikość... jak piękny ogród też jeszcze nie wygląda, ale pierwsze kroki zostały poczynione :) No i tak wykonując te wszystkie ocieplające ciało prace w ogrodzie, vonZeal przeprowadzał czynności wykopaliskowe. A tutaj efekt jego wysiłków archeologicznych:
1. Porcelana urody cudnej



Niestety, po oczyszczeniu część skorup okazała się być uszkodzona. Ale "nocnik" (czyli to-to na pierwszym planie, co ponoć osłonką na doniczkę jest) jest cały!

2. Taczki drewniane :


3. Pojazd:



Niestety, jestem pełna obaw, że nasze umiejętności nie pozwolą na pełne odrestaurowanie tego wykopaliska:(

4. Bucik (pieszczotliwie nazwany przeze mnie "pantofelkiem Kopciuszka"):


A ponadto znaleziony został kawał alabastru tudzież marmuru, który prawdopodobnie służył jako tak zwany splash back, czyli "antychlapacz" za zlewem w kuchni, bądź umywalką w łazience, a który może uda się nam jakoś wykorzystać w kuchni; a także zlew ceramiczny, niestety pęknięty na pół:(:(:(

A na zakończenie słowo o jakże modnych ostatnimi czasy wyróżnieniach. Ja je naprawdę lubię, dostałam w sumie cztery razy (dziękuję MarioPar, Margott, Bestyjeczko i Kasiu) i zawsze jest mi z tego powodu bardzo miło. A nawet bardzo bardzo miło. I serce jakoś tak mocniej zabije na wieść, że ktoś je przyznał... Zauważyłam jednak ostatnio - podobnie jak wiele moich blogowych koleżanek - że trochę się nam te wyróżnienia wymknęły spod kontroli ;) No tak jakoś się zrobiło łańcuszkowe towarzystwo wzajemnej adoracji, niestety. Szkoda, bo chyba nie taka początkowo była idea przyznawania wyróżnień. No i w konsekwencji tego przerostu formy nad treścią narodził się BUNT, STRAJK, AKCJA ANTYWYRÓŻNIENIOWA. Na blogach pojawiły się znaczki. I ja chciałam taki znaczek stworzyć (bo póki co podkradłam od Bestyjeczki), ale moje umiejętności graficzne są hmmm... żadne. Dlatego też popełniłam dzieło poetyckie (nie, żebym w tej akurat dziedzinie miała jakieś umiejętności, o czym zaraz się przekonacie, tylko tak jakoś mi się w główce zrodziło - chyba z tego zimna hehehe). Dzieło moje prezentuje się tak:


Geniusz przeze mnie przemawia, ot co:):):)
I póki co tym artystycznym akcentem kończę, mili Państwo; kontemplujcie urodę dzieła mego i talent mój nieprzeciętny:) A ja... idę sobie zrobić gorącą herbatkę i założyć rękawiczki na zmrożone rączęta...

21 komentarzy:

  1. Jezu ! Jakbym Szekspira czytała !!
    :-)
    Taczusia do Mnie przemawia. Już ją widzę w ogródeczku sielskim...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało mi się być pierwszą :))) Chociaż, zanim ja ten komentarz "popełnię" może mnie wyprzedzić ktoś, kto nie choruje na słowotok i wodolejstwo. Współczuję Ci tego zimna, chociaż i ja za ciepło nie mam. Za oknem znowu śnieg (!),grzejemy się tylko kominkiem a nawiew jakoś do mojego gabineciku słabo dociera. Łapki mam więc zgrabiałe, więc żeby je rozgrzać klikam w klawisze. To Ci jeszcze powiem, że zakładam fan-club Twojego pisania i dziwię się nadal (bo zaczęłam na swoim blogu), że wcześniej na Ciebie nie trafiłam. Teraz się już nie opędzisz, bo zostaję. Pozdrawiam cieplutko mimo aury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholerka, a nie mówiłam, że mnie ktoś wyprzedzi ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku, bez ogrzewania brr nie zazdroszcze Ci. Mi sie tez kiedys w zimie zepsul piec i mialam w domu 9 stopni. I pomyslec, ze kiedys tak ludzie zyli. Mamy jednak dobrze. Znaczek antywyroznieniowy bardzo mi sie podoba- fajny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z temperaturą w domu to u nas całkiem podobnie: drewno właśnie się skończyło, a gaz oszczędzamy, jak tylko można. Więc wczorajszej nocy trzy koty ze mną spały, ale co tam noc, poranek jest paskudny a najgorsze wstawanie.Brrr

    Wykopalisa udane, ale kopcie głębiej, może jaka waza z rzymskich czasów się trafi?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję tego zimna. Musi być okropnie wstawać rano z łóżka przy takich temperaturach.

    Pozdrawiam i gratuluję lekkiego pióra.

    OdpowiedzUsuń
  7. podobno negatywne zdarzenia maja zawsze swoje pozytywne strony...;)
    czyli:jest czas na taki piekny i dlugi post,chwila na przemyslenia,swiadomosc,ze jednak kobieta moze szybko sie ubrac,no i wysprzatany ogrod:)))
    a pantofelek Kopciuszka-sliczny!

    OdpowiedzUsuń
  8. No to się pięknie zahartujesz moja droga w tak niskich temperaturach. Ale nie zazdroszczę Co tego hartu, bo straszny zmarzlak ze mnie. Już byłabym sopelkiem, bo ja prawdopodobnie mam wyższą temperaturę zamarzania ;)
    A Twój mężczyzna pięknie czas chłodzenia domu wykorzystał. Masz ogródek wysprzątany... i jeszcze znaleziska archeologiczne :)
    Życzę szybkiego ciepełka i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Poetka z Ciebie niezła, ciepełka życzę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wierszydło niesamowite! ukradłabym z chęcią ;-) Trzymaj ciepło jak termos i nie daj się!!! U nas funkcjonuje, zamiast krówki MU-MU hipcio, młody go bardzo lubi.
    Gorące uściski na ogrzanie!!!!
    PS. Bucior jest też niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany z tą temperaturą! Trzymajcie się ciepło! Wykopaliska ogrodowe całkiem, całkiem, szczególnie te drewniane taczki mi się podobają :))) I wierszyk też niczego sobie, poezja adekwatna do sytuacji :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :) Świetną masz krówkę. A ja właśnie sobie przypomniałam jak to w środku lata, jeszcze bardziej na południe, bo w Kornwalii dostałam na noc również termoforek, taki zwyczajny, prozaiczny. I wówczas obiecałam sobie również takowy sprawić do domu na zimę. No i zapomniałam. Ale zima ponoć wraca, więc jeszcze zdążę się pogrzać :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Współczuję Ci tego zimna!Ja tez bym nic nie mogła robić w takiej temperaturze!A dom brudem nie zarośnie przez pare dni!
    Wykopaliska niesamowite!
    No i poetka z Ciebie jak się patrzy!!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. Przy takiej temperaturze też bym hibernowała:(współczuję.Mężczyźni jakoś lepiej to znoszą...mój ma podobnie:)Podziwiam wykopaliska,bucior i taczka fantastyczne ,choć i porcelance nic nie brakuje:-)
    PS a pod wierszykiem to się obiema rękami podpisuję.
    Gorące uściski zostawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. 1. Zdolna z Ciebie osóbka, takie poemaciki tworzysz - ślicznie!
    2. Zimno w domu, wiem coś o tym...poprzedni mój dom był ogrzewany na olej, jak olej się skończył to się czekało na przywóz a w domu zimno*******, wszyscy poubierani, opatuleni, w nocy w dresach lub polarowych piżamach spaliśmy :( Ja i Olcia jesteśmy zmarzluchy i lubimy ciepełko :) teraz w obecnym domu jest ogrzewanie gazowe i jest ciepło - Posyłam Ci więc dużo gorącego podmuchu dla ogrzania całego Twojego Domu<<<<<<<<<<<<<<

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja także przy takiej temperaturze dołączyłabym do Ciebie z tą hibernacją :)
    Kochana, zazdroszczę pantofelka Kopciuszka, taczki i nocnika :)
    Są niezwykle urodziwe!
    Kurcze, może jeszcze jakiś skarb wykopiecie? Czego Wam serdecznie życzę.
    Moc ciepełka wysyłam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. No wiecie co? Jestem absolutnie rozczarowana! Myślałam, że ja została wybrana jako osoba szczególna do wzięciu udziału w eksperymencie hibernacyjnym, a tu sie okazuje, że więcej z was cierpi na "zimno mi w domu", hehehehe. Ale z drugiej strony jakoś tak cieplej na duszy się robi, kiedy się wie, że ktoś też tak ma - jej jaki ze mnie samolub:)

    MarioPar - :) Aleś mi zajechała z Szekspirem, hehehe
    Miro - witam Cie, moja droga, bardzo mi miło, że poczułaś się u mnie jak w domu:) Zapraszam tak często jak tylko chcesz:):)
    Violcio11 - no właśnie, ludzie tak kiedyś żyli i żyli, a my wydziwiamy:). Jednak takie przygody jak moja arktyczna, albo przygoda pustynna Asi z Green Canoe (która wody przez półtora miesiąca nie miała) uczą pokory. I jest to diabelnie dobra lekcja! Nie mniej jednak, cieszę sie, że u mnie już ciepło:)
    Ma.ol.su - fajnie masz, że koty z Tobą śpą. Ja też lubiłam, jak Biupsia ze mną spała, teraz mi tylko Dyzinek został do przytulania (no bo że vonZeal jest do przytulania to oczywiste :))
    Imoen - no nie było łatwo wstawać rano, oj nie. Ale wszystko dobre co się dobrze kończy.
    Emocjo - masz rację: świadomość, że mogę się szybko ubrać - bezcenna:)
    Penelopo - ja też tak mam, temperatura zamarzania u mnie to gdzieś tak +10 stopni, więc było już blisko punktu krytycznego, hehehe.
    Zulo, W drodze... Annaszo - witam Was kobietki i zapraszam częściej:)
    Bestyjeczko - jak chcesz to wiersz bierz:):) A jeszcze Ci powiem, że wcale się nie dziwię, że Aleks lubi hipcia:)
    Aagoo - no troche chałupka jednak zarosła, najgorsze są podłogi, wiesz tu się coś wyleje, tam pies błota nawnosi... Ale zaraz kończe z komentarzami i się zabieram za chałupę, bo energia mnie roznosi... :)
    Małgosiu - no właśnie też zauważyłam, że faceci to jakoś tacy gruboskórni, spadków temperatury nie odczuwaja tak bardzo jak my, eteryczne niewiasty:)

    Pozdrawiam Was babeczki mocno z cieplutkiego już (!!!) Moorland Home:)

    OdpowiedzUsuń
  18. I jeszcze dopisuję:
    Ivciu - w poprzednim domu mieliśmy gazowe ogrzewanie, i to jest chyba jedyna rzecz, której mi brakuje tutaj...
    Alexo - chyba będe musiała vonZeala znowy wysłać na wykopaliska do ogrodu. Apetyt mi na skarby rozbudził hehehe...
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękne wynaleziska, osłonka vel nocnik bardzo urocza ;)
    Będziesz miała cudny ogród!
    Cieszę się, że już masz ciepło, ja jako istota typowo ciepłolubna szczerze ci współczułam
    Buziolez obrzydliwie pochmurnego Poznania ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. hahhahahahah pojazdy sa the best, no a krowa na mrozy niedozastapienia,gospodarke masz nie zla hahahahahah, niestety jak jest zimno w domu to tez nic nie potrafie robic :) no co zrobic ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. He, he..uśmiałam się z komentarza MariiPar:))))Pojazdy odkryłaś niesamowite i co tam dla Was renowacja takiej taczki:)Twój ogród to kopalnia skarbów! Bucik jest przeuroczy! Nocnik- rewelacja!
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń