Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, a zwłaszcza ci, którzy przeczytali poprzedni post, w niedzielę moi rodzice obchodzili 40 rocznicę ślubu. Wiadomo, że panna młoda musi mieć bukiet ślubny, tak? No więc mając powyższe na uwadze, siostra deZealowego Taty, a moja chrzestna i ja stworzyłyśmy taki bukiet dla niedzielnej panny młodej. Muszę przyznać, że kolorystycznie bukiet bardzo współgrał z suknią deZealowej Mamy ze ślubu cywilnego, którą nawiasem mówiąc wytargałysmy z szafy:) Niestety, nie została ona przymierzona... powiedzmy, że jedynym (hehehe) powodem nieprzymierzenia, był fakt, że suknia była bardzo zakurzona i nie nadawała się do założenia, hahaha ;) Natomiast nieoficjalnie proponuje zerknąć na zdjęcia młodej panny z poprzedniego posta i zastanowić się jak wiele z nas mogłoby wcisnąć się do takiej sukienki - ja raczej nie za bardzo :):)
A oto on.... (na zdjęciu tego nie widać, ale łodyżki różyczek zostały pięknie owinięte atłasową wstążką, tak jak powinno to być w prawdziwym bukiecie panny młodej hahaha)
* * *
Some of you, and especially those who read my previous post, might know that my parents celebrated their 40th wedding anniversary last Sunday. And we all know that a bride MUST have a beautiful flower bouquet, don't we? So... my dad's sister (and my godmother) and myself made such a bouquet :) I do have to say the bouquet went more than very well with one of my mums wedding dresses, which - by the way - we found on Sunday in a forgotten wordrobe.... Unfortunately noone decided to try it on. Let's say the only reason for not doing so was the fact that is was really coverd with dust... ;) But just have a look at my mums pictures from my previous post and decide for yourself how many people would be able to squash into her dress from those days, haha...
And here we have the bouquet...
Wiem, że w sieci można znaleść wiele tutków na temat róż z liści, ale powiem szczerze, że nie chciało mi się szukać, a że aparat miałam pod ręką, a do zrobienia jszcze dużo (mama wymyśliła, ze chce wianki na Wszystkich Świętych z takich róż właśnie), to zrobiłam mój własny :) Otóż do zrobienia róż potrzebujemy klonowe liście. Właściwie to można wykorzystać inne, ale klonowe są najlepsze. Są dośc duże, cudnie kolorowe, i dość miękkie (oczywiście mówiemy tu o świeżych liściach, które dopiero co spadły z drzewa, a nie o zbiorze zeszłorocznym, bo te napewno miękkie już nie będą :)
* * *
I know you can find lots of tutorials for making these roses, but to be honest I couldn't be bothered to search (yes, I am terribly lazy), and as I had a camera next to me and still lots of roses to do (my mum wants some more (like hundreds I think) to make wreaths from them), I decided to prepare my own tutorial:)
So... to make leaf roses we need maple/acer leaves. Apparently we can use any type of leaf, however the maple ones are the best because they are quite big, fantastically colourfull and pretty soft - of course we are talking about leaves freshly fallen of a tree, and not about last years leaves; they surely wouldn't be soft anymore, hahaha :)
Każda róża składa się z trzech, czterech, czasem pięciu liści. Zależy to głównie od wielkości liści, jak i wielkości samej róży. Zaczynamy od w miarę niewielkiego liscia, składamy go delikatnie na pół, zwykle matową stroną do środka, chyba że liść ma wyjątkowo piekny układ żyłek. W każdym razie zawsze staramy sie aby bardziej efektowna strona liścia była na zewnątrz. Następnie zwijamy. Kiedy zwiniemy pierwszego liścia na kształt rozwijającego się pączka róży, bierzemy kolejny liść. Składamy go na pół i owijamy nasz "pączek". I kolejny, jak na zdjęciach:
* * *
Every rose is made from three, four, sometimes five leaves. It depends on the size of leaves, but also on the size of a rose itself. To start, we take one of the smallest leaves and fold it gently. We usually fold it the matt side inside, although if the leaf has very pretty pattern of vains on the bottom side we can of course use the matt side instead. Anyway, we always use the most attractive side of the leaf to make our rose. After folding the leaf, we roll it to shape of a opening rose bud. Then we take another leaf, fold it, and roll it around our "bud", And so on, as on the photos:
I tak dodajemy kolejne liscie, aż osiągniemy zadawalający nas wynik:) Kiedy liściana róża wygląda tak jak chcemy, bierzemy cieniutki drucik albo nitkę i mocujemy wszystko tak, aby nam się nie rozpadło:)
* * *
And then another leaf untill we are pleased with the shape and the size of our rose. Then, we need to secure the rose with a thin wire or a cotton thread.
Bardzo to proste, a jakie efektowne!
* * *
It is so very simple, and how effective!!!
Zachęcam do zbierania klonowych liści w czasie jesiennego spaceru i życzę Wam moi mili miłego i słonecznego dnia:)
* * *
Let's gather some maple leaves my friends, and make some lovely roses:) Have a fantastic day!
PS. I am linking my ecological (haha) bouquet for a special bride to Allison's party at A Glimpse Inside and to Weekend Wonders:)
Świetny pomysł Żelku!
OdpowiedzUsuńi masz racje, wieńce na Wszystkich Świetych będa jak sie patrzy, oryginalne i naturalne i może ich nikt nie świśnie ;)
Buziaki kochana!
PS impreza sie udała?
sliczny bukiet fajny pomysl - jesienny bukiet na cmentarz tez dobrze sie kojarzy
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że zbieram i robię różyczki:)
OdpowiedzUsuńCudo, kochana ! Kolorystyka iście jesienna.
OdpowiedzUsuńBuziaki łykendowe
deZeal, super bukiet! Pomysłowe bardzo, i ładne. No i oczywiście podziękowania za opis. Może także się skuszę na podobną dekorację na grobach.
OdpowiedzUsuńWiele pozdrowień
piękny bukiet :)
OdpowiedzUsuńmasz rację, w sieci pełno takich liściastych bukietów, ale dopiero Twój tutek pokazał mi jakie to proste do wykonania jest - dziękuję bardzo :)
buziaki
Kasia
Widziałam już taki pomysł z różami robionymi z klonowych liści i bardzo mi się spodobał :) Jak zdążę to może jeszcze wymodzę, wszak w tym roku jesień taka piękna...
OdpowiedzUsuńI bukiet piękny, i panna młoda także, choć z sukni już wyrosła...
Uściski :))
Klonowe róże!!Jesoo, dziewczyno, dzięki Ci!!Zapomniałam na śmierć o tym jakie są piękne, pora nadrobić to niedopatrzenie i udać się po liście klonu w najbliższej okolicy. Niech żyje prostota!A Twój bukiet- piękny!!
OdpowiedzUsuńtez robiłam takie bukiety, super pomysł na zrobienie z nich bukietu slubnego.
OdpowiedzUsuńbuziole
Te jesienne bukiety maja swój niepowtrzalny urok.
OdpowiedzUsuń...a dla Twoich uroczych rodziców przesyłam moc pozdrowień i życzenia, aby po prostu "Trzymali tak dalej"...się za ręce! Ze zdjęć emanuje z nich miłość. Jakie to piękne!
Pozdrawiam serdecznie.
What a beautiful bouquet! I have never seen this before and it's truly gorgeous!
OdpowiedzUsuńto już wiem dlaczego nigdy mi nie wychodziły:) robiłam to z liści dębu.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje cudne tworki , a jeszcze bardziej podobają mi się kociaki. Są przeurocze. Uwielbiam koty:)
pozdrawiam
Love the leaf roses! I have some huge leaves in my backyard and will have to try this.
OdpowiedzUsuńDzien dobry :)
OdpowiedzUsuńczy mozna nadal prosic o zaproszenie na Pinterest ?
Bede dluznikiem ;)
klaraija@gmail.com
ale bajerancki bukiet,co za pomysl! nigdy nie widzialam,no i nie wiedzialam,ze tak mozna-cudo!
OdpowiedzUsuńa dla Rodzicow-gratulacje:)
Bardzo ładny bukiet. Ciekawa kolorystyka.Poprzednim razem gdy robiłam podobny, (niestety nie tak piękny jak Twój) użyłam kolorowych serwetek dla urozmaicenia.
OdpowiedzUsuń