wtorek, 24 stycznia 2012

Muszę... / I must....

... bo jak nie to się uduszę:) A więc kiedyś tam swojego czasu, wcale nie tak dawno temu, moja droga blogowa koleżanka Mira, zaprezentowała w swoim Poukładanym Świecie zdekupazowane przez się deseczki do starodawnych kalendarzy... I ja, wyobraźcie sobie, miłością ogromną zapałałam do jednej z owych deseczek. I..... od dzisiaj przedmiot moich westchnień jest u mnie!!!!!! O proszę:

* * *

I must, 'cause if not, I will explode... A while ago, my dear blogging friend Mira, showed on her beautiful blog a serie of handmade calendar holders. And I - not surprisingly at all - fell in love terribly with one of these holders. And..... today this gorgeous subject of my affection is with me!



Przedmiot moich westchnień nie tylko został cudnie przez Mirę zapakowany, ale również przyleciał do mnie w towarzystwie!!!. Dacie wiarę? Deseczce w podróży z PL do UK towarzyszyła bowiem niebiańsko pachnąca torebunia i zabawna kartka, która jak mniemam stanie sie logo naszego poniedziałkowego klubu, hehehe:)

* * *

The subject of my passionate feelings not only was wrapped wonderfully by Mira, but also came to me in company!! Will you believe it? My sweet calendar holder was accompanied in its travel from Poland to UK by heavenly scented little knitted bag, and a funny postcard, which I suppose, will become a symbol of our Motivational Manday Club (for those of you who do not speak Polish, it reads something like: "It's not important what sort of diet it is.. It's important that it works!":)




Cóż za cudowne prezenty, cóż za cudowny dzień. Miruś, jesteś wspaniała! Dziekuję Ci super-hiper-przeogromnie!

* * *

What wonderful pressies, what a fantastic day:) Mira, you are an angel!!! Thank you so so so MUCH:)

7 komentarzy:

  1. oj TY! ja tez zapalalam miloscia do jednej z deseczek:) i tez mam obiecane,ze jak sie w zaprzyjaznionej kwiaciarni nie sprzeda,to bedzie moja:) musze sie tylko przypomniec Mirze;)
    ta Twoja jest piekna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem coś o tym, jak Mira potrafi robić niespodzianki :-)
    Piękna deseczka, a karteczka może tylko mobilizować do zrzucania zbędnego tłuszczyku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. U lala :) no to ci Mira :)
    Wie jak sprawić radość :) deseczka Ci się trafiła superaśna, że o motywującej karteczce w sympatyczne krówki nie wspomnę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się te kalendarze kojarza tak szaro buro na scianie u starej babci:) zreszta mojej:)ktora innego kalendarza nigdy nie chciala.

    A ta deseczka sprawia że bylabym sklonna zakupic ten kalendarz dla tej pieknej oprawy.
    Bardzo ladna.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna. Mira to artystka a ty Szczęścira:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie bardzo mi wypada komentować ten post, dlatego napiszę tylko, że bardzo się cieszę, że decha dotarła w całości (choć Pocztą Polską).
    Pierwszy raz widzę "moją" deskę z kalendarzem :)). No i dziękuję Ci Anulko za te zdjęcia. Pięknie to wszystko skomponowałaś. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń