wtorek, 6 kwietnia 2010

Komu bije dzwon?....

Święta, święta i... po świętach. Ale nie o tym dzisiaj chciałam. Dzisiaj mianowicie chciałam się chwalić! Tak, tak, moi mili, bo ja nie tylko leniem ogromnym, śpiochem paskudnym i samolubem okropnym z kolosalną tendencją do wyjątkowego samouwielbienia jestem! Ja do tego wszystkiego jestem jeszcze PRZEOKROPNĄ CHWALIPIĘTĄ!!! I wiecie co? Dobrze mi z tym, hehehe. Taka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju się czuję:) No bo przecież chyba nie może być więcej osób na tym ziemskim padole, które by były aż tak zepsute do szpiku kości i pełne wad jak ja!!!! No widzicie? Samolub i chwalipięta:):):)
Ale o czym to ja....? Ach tak. Nie tak dawno temu szczęście sie do mnie podwójnie uśmiechnęło:) Raz, kiedy wygrałam (jako jedna z dwóch osób) koleżeńskie candy u Alexy. Troszkę sobie w tym przypadku na to szczęście zapracowałam komentarzami u Alusi, bo ja coś tam u niej zawsze muszę skrobnąć - lubię i ją, i jej bloga, toteż taka praca to sama przyjemność:) Ale i szczęście było, bo oprócz mnie były jeszcze dwie kobietki z taką samą ilością komentarzy co ja, no i Alutek nasz losować musiał... I padło na mnie:) Pierwszy raz wówczas coś wygrałam:) Kilka dni później szczęście uśmiechnęło się po raz drugi... wygrałam candy u Margott:) No to pomyśłałam sobie, że jak takie szczęście mam to może i w Totka sobie zagram... i zagrałam i..... nic nie wygrałam:( Ale uświadomiłam sobie właśnie, że nie tylko jestem leń, śpioch, samolub z tendencją i chwalipięta, ale jeszcze do tego wszystkiego zachłanna baba jestem, hehehehehe!!!!!
Ale do rzeczy.... W Wielką Sobotę dotarła do mnie przesyłeczka od Małgosi. Pospiesznie rozerwałam kopertę na strzępy i oczom moim ukazał się ON:


Cudeńko jest to zaiste wyjątkowe. Zdjęcia niestety robione są moim kompakcikiem i to jeszcze z lampą błyskową, toteż urody dzwonka nie oddają. Ale pokazać go chcę, a i talent Małgosi pod niebiosa powychwalać trochę też muszę:) Dzwonek piękny jest i basta! Dziękuję Ci Małgoś bardzo:)

Powiesiłam sobie ów dzwonek na łoża wezgłowiu, coby codzinnie rankiem dzwonić na vonZeala, aby śniadanie swojej królewnie do łóżeczka przyniósł, hehehehehe..... Taka jestem zepsuta do szpiku kości i wad pełna!!!!:) Ale wiecie co jest w tym wszystkim najfajniejsze? Że on rzeczywiście całkiem często mi śniadanko do łóżka przynosi! Taki kochany mój vonZeal jest!
A poniżej jeszcze dwie fotki dzwoneczka, tym razem razem z Mają, czyli Panią Misiową, która koniecznie do zdjęcia chciała zapozować:)




I to by było dzisiaj na tyle.
A tak już całkiem na koniec, chciałam wszystkim bardzo bardzo podziękować za życzenia świąteczne pod poprzednim postem. Było mi niezwykle miło:)

18 komentarzy:

  1. Piękny ten dzowneczek. Zazdroszczę. Ciekawe miejsce mu znalzałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzwon jest PIĘKNY - aż...zazdroszczę ;) No a misiaczka przeurocza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twojego posta ucieszyłam się naprawdę:))))) Cudowne uczucie wiedzieć, że Ktś, czyli Ty się cieszysz:))))) Ja cieszę się dwa razy:))) że mogłam "Cię ucieszyć" Chyste Panie ale masło maślane..ale t z tego ucieszenia:)))
    Buziaczki:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. margott to zdolniacha a ty to szczęściara a misiowa to fajna ja mam pana Minia, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach Ty ,zepsuta do szpiku kości ,kobieto!!!Fajna jesteś a to najważniejsze!
    A szczęścia Ci zadroszczę!Cudny ten dzwoneczek!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. He, he właśnie napisałam komentarz i przeczytałam to co napisały dziewczyny, no i muszę zmienić, bo zaczęłam dokładnie tak samo jak Aga:))) Dzwoneczek jest uroczy, misiowa słodka, że o męzu co śniadanka dostarcza nie wspomnę:)
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się że to Ty go wygrałaś, primo chociażby dlatego, że można przeczytać takiego posta, tyle w nim radości i humoru, że samej mi się twarz uśmiecha, secundo: wiem, ze się nim dobrze zaopiekujesz :D
    PS. podoba mi się "wezgłowie", ach te gałki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę jakie szczęście,dwie wygrane :)Dzwon ciekawy,ale łóżko jak dla mnie jeszcze bardziej ciekawsze hahaha ;) Pokażesz kiedyś w całej okazałości?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Misiówa jest najlepsza ! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, rzeczywiście chwalipięta z Ciebie okropna. Tylko nie waż się zmieniać!! :)))) Po takich wygranych też bym fruwała pod sufitem i wszystkim opowiadała jaka to ze mnie szczęściara :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana Ty moja Żelko ;) (tak cię w skrócie przezywam) myślę, że te wszystkie wady wymienione z taką pieczołowitością przez Ciebie nie tylko dodają Ci uroku ale także świadczą o głębokim samokrytycyźmie, a to, moja droga, przeogromna ZALETA jest!! :)
    Dzwoneczek przecudownej urody jest :) ciekawe czym sobie trzeba u Małgosi na takowy zasłużyć ;)
    Pozdrawiam iście słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Widać Kochany(a) deZeal'ku prawda musi być nieco inna niż piszesz, bo te śniadanka do łóżeczka o czymś świadczą :) Tylko kochane i dobre żonki są tak rozpieszczane do szpiku kości ;)
    Ale do rzeczy, dzwoneczek jest nieprzeciętnej urody! Małgosia potrafi wyczarować cudeńka.
    Ściskam Cię mocniutko, cieplutko i wiosennie :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Babeczki moje kochane, dziękuję za bardzo milutkie komentarze:) A jeśli chodzi o moje wyrko (to tak a propos komentarza Pauli), to nie jest to nic specjalnego - zwykłe "pudło" z materacem na wierzchu. Ale wezgłowie to już inna historia - zakupiliśmy je wraz z vonZealem na szrocie, czyli tak zwanym TIPie za całe 12 funtów (nówki takie ponoć po około 200 chodzą, hehehe). Jak na mój gust jeden z dwóch naszych najlepszych szrotowych zakupów (razem z moją wielką miłością, kredensem co w kuchni stoi;))
    Buziolki dla Was wszystkich:):)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny i praktyczny dzwon, nie bije i nie hałasuje a budzi (swoim urokiem)
    ...- a Misiowa jest tak cudowna i słodziutka jak TY :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  17. deZeal! Witam, bardzo się cieszę, że przypadkowa wizyta przeciągnie się w stałe zameldowanie w mojej KUCHARNI:) Ja też kiedyś omijałam kuchnię szerokim łukiem, dziś kuchnia zajmuje serce mojego domu, a w moim sercu kucharzenie plasuje się na samej górze ukochanych zajęć. Z kolei zaczynam przygodę z blogowaniem...Uwielbiam odkrywać smaki, bawić się gotowaniem...Nie pytaj o pozwolenie, rozsiadaj się wygodnie kiedy tylko masz ochotę, a talerzy mam pod dostatkiem:)
    Właśnie zerknęłam na Twój profil, i widzę, że nie tylko rocznikowo jesteśmy "zbliżone", ale i spod Bliźniąt:)
    Piękne rzeczy tu widzę! Zatem do następnego razu Bliźniaczko! Podrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna kobietka z Ciebie !!! Z ogromnym poczuciem humoru !!!
    Dzwonek piękny, niech Was budzi do życia co rano.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń