sobota, 27 lutego 2010

Wyłącznie dla tych, co mocne nerwy mają, czyli drastyczny post kuchenny :)

Słowo się rzekło, kobyłka u płota :) Przyznać muszę, że od wtorku gryzłam się sama ze sobą, czy powinnam jednak narażać blogową brać na koszmary nocne spowodowane traumą związaną z oglądaniem mojej kuchni w stanie obecnym. Nie mniej jednak, podobno jak się mówi A to należy również powiedzieć B. Proszę zatem wziąć głęboki oddech i zaczynamy...
Oto naprędce naszkicowany przeze mnie plan kuchni w stanie obecnym (zaznaczam, że rysunek techniczny nigdy moją dobrą stroną nie był):


Myślę, że wszyscy dobrze wiedzą, że jak się człowiek przeprowadza z jednego domu do drugiego, to mu jakoś meble nie za bardzo pasują. Znaczy się, nie że stylem, tylko rozmiarami człowiekowi nie bardzo pasują. W starej kuchni mieliśmy stół okrągły i do tego cztery krzesła - dwa zwykłe (dla Młodego Pokolenia) i dwa z podłokietnikami - te dwa to oczywiście dla Pani Domu i Pana Domu. Niestety nijak nie udało się owych "podłokietnikowych" krzeseł ustawić w obecnej kuchni, a zatem Pani i Pan Domu obecnie zasiadają do posiłków na składanych krzesłach ogrodowych:( Wniosek numer 1: konieczna jest wymiana stołu na mniejszy (kwadratowy) oraz przynajmniej dwóch krzeseł.
Do nowej kuchni przyjechał z nami również "sajder" (nazwany tak, że niby "na stronie" stoi, hehehe), czyli kredens. Mebel ten został wyszperany przeze mnie i vonZeala na tak zwanym szrocie, i - jako, że deZeal miłością nieograniczoną i nieustającą do niego zapałała - zakupiony za całe 25 funtów. Wniosek: sajder zostaje, chociażbym miała połowę innych mebli z kuchni wynieść:)

A teraz droga braci blogowa, nastąpi kulminacja i poziom straszności sięgnie zenitu, hehe. Oto jak od strony okna wygląda moja kuchnia w stanie obecnym na fotografiach:


Uważny czytelnik z pewnością zauważył, że na pierwszym zdjęciu szafka zlewozmywakowa trochę, hmmm, nie pasuje do reszty szafek. I tak sobie pomyśłałam, że w związku z tym ją sru... wyrzucę, a na jej miejsce wstawię tę wystającą co to wyspę, czy raczej półwysep udaje. Coś tak mniej więcej jak na planie poniżej:

czyli szafka A znika, w jej miejsce wędruje szafka B, a w miejsce B idzie lodówka. To po pierwsze. Po drugie: planuję pozmieniać jakoś szafki wiszące, ale tu jeszcze nie mam tak zwanego konceptu :). Po trzecie, szafki zostają malnięte na kolor złamanej bieli (złamanie, myślę, będzie miało odcień szarego beżu, ale to się jeszcze może zmienić). Czy ktoś wie jak się maluje szafki kuchenne, żeby efekt był zadawalający, a po pół roku nadal dało się wejść do kuchni bez narażenia na zawał serca...?
Problem mam z szafką, która teraz jest "półwyspem" - jej brakuje jednej szuflady, jak widać na załączonym obrazku, a mnie pomysłu na to, co z tym fantem zrobić :(
Po czwarte; musi zostać położona nowa podłoga. Hmmm... jest to dylemat przyprawiający mnie o ból głowy. :(  Dechy nie da rady, bo dech się chyba nie da bezpośrednio na beton, plus cena nie teges. Kafle - praktyczne, ale zimne, no i jak mi pokrywka się z rącząt wyślizgnie, to mi taki kafel  zgodnie z zasadą o złośliwości przedmiotów martwych może pęknąć. Panele -  cholerstwo się elektryzuje i rysuje jak diabli, ale za to nie takie zimne jak kafle.... Są jeszcze takie hmmm... panele drewniane, to znaczy układa się toto identycznie jak panele, ale nie jest to takie plastikowe, tylko ponoć z przetworzonego inżynieryjnie (cokolwiek to znaczy) drewna - oj, skomplikowane to wszystko bardzo....
Po piąte - malujemy ściany, oczywiście po ich wcześniejszym naprawieniu (czytaj wypełnieniu dziur, których teraz więcej niż w dobrym gatunkowo serze szwajcarskim, nasztukowaniu fragmentów tapet, tudzież ich zerwaniu, i tak dalej). Ściana, moi kochani, wygląda tak (o proszę, nawet kawałek sajdera i mój Ptasiek się załapali na zdjęciu):

Wiecie, ja mam ogromną fantazję, czasem tak wielką, że aż ułańską fantazję niemalże. Ale przy tej ścianie, kochani, to ja po prostu wymiękłam kompletnie :)
Poza tym jeszcze, gdzieś tak pomiędzy "po drugie" a "po trzecie", chciałabym wymienić zlewozmywak i kran. Ja jestem osoba stuprocentowo praworęczną i gubię się kompletnie w przestrzeniach przystosowanych dla leworęcznych. Tymczasem zlewozmywak mój obecny jest, psia kostka, leworęczny! No nie umiem sobie z nim poradzić!!! No i te kurki! Moi drodzy, od lat mieszkam w Anglii i nie potrafię zrozumieć tej tutejszej fascynacji osobnymi kurkami na ciepłą i zimną wodę. Jak juz wcześniej pisałam, vonZeal twierdzi, że mam natręctwa - mam jedno: myję gary wyłącznie pod bieżącą wodą; jak nie są umyte pod bieżącą to dla mnie są tłuste. I nie ma, że pół litra płynu do zmywania zostało wylane na jeden talerz - tłuste i już! Nawet jak nie jest tłuste, to jest tłuste!!! No a powiedzcie mi, jak tu umyć naczynia pod bieżącą wodą jak z ciepłego kurka mi leci wrzątek, a z zimnego woda o temperaturze maksymalnie +1 stopień???? Tak więc absolutnie i bezwględnie w trybie natychmiastowym potrzebuję nowy zlewozmywak i kran. A przy okazji może jeszcze zmywarka do naczyń by sie przydała (wtedy zamiast tradycyjnego zlewozmywaka, mogłabym chyba tylko samą miskę zlewową zamontować, już bez tej części ociekaczowej, czy jak to tam zwą... i tym samym zaoszczędzić trochę miejsca na blat roboczy; czy może się mylę?). Na tę zmywarkę to sobie taki podstęp wymyśliłam: u nas ogrzewanie i ciepła woda są na olej opałowy, a olej drogi. To wymyśliłam, że z taką zmywarką to i olej, i wodę się zaoszczędzi, nie? No to może vonZeal się da przekonać do zmywarki, hehehe:). A i jeszcze kiedyś w niedalekiej przyszłosci nowe blaty robocze by były wskazane...
No i takie to mam plany na tę moją kuchnię straszliwą. A co z tego wyjdzie, pokażę jak już coś będzie... gdzieś tak może w nastepnej pięciolatce.....:)

A na zakończenie, żeby Wam moja droga braci blogowa humorki popoprawiać, pokaże Wam jeszcze mój ulubiony sprzęcior w kuchni - mój piec! Piec jest elektryczny, bo gazu we wsi niet, niedogrzewa o jakieś 40 stopni i ciągnie prąd jak wściekły. A wygląda tak:


Piękny prawda? Być może nie powinnam się go pozbywać, bo niedługo pewnie będzie warty kupę kasy jako zabytek klasy "zero" i eksponat muzealny:):):).

Pozdrawiam wszystkich cieplutko i pamiętajcie, uprzedzałam o treściach drastycznych, więc proszę nie mieć do mnie pretencji o koszmarne sny. Reklamacji nie uwzględniam:)

14 komentarzy:

  1. Moja wyobraźnia podsuwała Mi bardziej drastyczne obrazy. Przeżyłam i mam się dobrze. To prawda, w takiej postaci to do dizajnerskiego magazynu nie zaproszą...
    Ale kuchnia ma potencjał. Pomieszać klamoty, poprzestawiać, przemalować + dobrane do stylu dodatki i będzie git !

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana! ALe z Twojejkuchni DA SIĘ Cudo wyczarować! SzuFladę zastąpiłąbm innym frontem. Gdybyś pobielła szafki, wówczas ten jeden front szufladowy wtopi się w reszte.Zrobiłąbym na nim decoupage ale taki,wiesz- ponadczasowy, zeby nie znudził się. U mnie też "zabrakło" drzwiczek i widziałąś co wykombinowałąm:) Nosek do góry.UDa się bo z TEJ kuchni DA SIĘ wyczarować cudo!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zegar i ptasiek u powały wyglądają bardzo malowniczo :-) Żebyś widziała kuchnię u mojej siory, która ma na całej szerokości wiszące pranie pod sufitem. Ale serio, coś się da na pewno wykombinować. Muszę na spokojnie pomyśleć, lubię takie wyzwania. Jak wymyślę - napiszę maila :-) Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  4. __ŻYWIENIE RACJONALNE; wg: IRL KRAKÓW.

    Ja jednak polecam i wskazuję na rozsądek oraz umiar.
    Jemy niskotłuszczowo, 0% negatywnych TOKSYN, energetyczne węglowodany wyłącznie do 26% wzrostu.
    Pokarmy o właściwym doborze białek, oraz co niezmiernie istotne, nie zawierające toksyn spowalniających
    i zatruwających nasze organizmy.
    Tabele; Dozwolone oraz Zakazane dopełniają właściwej identyfikacji prawd przyrodniczych.
    Skuteczne i warto !!
    Zobacz też;
    __Książka; _pt._______: PORADNIK ŻYWIENIOWY człowieka w XXI wieku.
    __Skrót adresu strony w Internecie_______: MAGDALIRL
    __ADRES_______: http://www.magdalirl.com.pl/

    Donata LOGY, Roma

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja tu przed czytaniem sobie meliski zaparzyłam a okazało się, że nie była wcale potrzebna ;)
    Kochana, nie jest tak źle.
    Meble koniecznie poprzestawiać i pobielić, drugą szuflądę wyciepnąć i w obie dziury fajne, pasujące kosze wiklinowe wsunąć no i koniecznie nowe gałki wprawić i będzie bosko :))
    Uściski i powodzonka!

    OdpowiedzUsuń
  6. No myślałam,że bedzie gorzej ale naprawdę coś da się z tej Twojej kuchni zrobić!Dobry pomysł z przestawieniem tych szafek.Z szufladą bym zrobiła tak jak radzi Margott.Jak pomalujesz póżniej wszystko na jednolity kolor ,to nie będzie się rzucało w oczy..
    A na podłogę..hmm..nie wiem czy w kuchni płytki nie byłyby najpraktyczniejszym rozwiązaniem..
    Cierpliwości i powodzenia życzę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. kochana z wszystkiego da się coś zrobić, a u Ciebie jest naprawdę wporzo :)
    Oj znam Ci ja ten ból z przestawianiem i zman trzeba zarzywać, bo humor poprawiają :) Ale myślałam, zę faktycznie tynk odpada i takie tam :):):):):):) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Hihihihi, wiecie co? Faktycznie tak strasznie na zdjęciach to to nie wygląda... słoneczko w dniu fotografowania ładne przyświecało to i kuchnia lepiej wygląda. No i posprzątałam trochę - to też pomaga :) W rzeczywistości jest trochę gorzej, ale wszystko się zrobi w swoim czasie:) Bo gdzie się człowiek spieszy, tam....
    Chociaż widziałam, że sporo ludzi mnie odwiedziło od soboty, a komentarzy w sumie nie za wiele - może rzeczywiście ludziki się wystraszyły i zapomniały języka w gębie :):):) A może po prostu nie chcieli mnie dołować :):)
    Pozdrawiam wszystkich cieplutko i dziękuję za miłe i podtrzymujące na duchu słowa:) Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj. zapraszam do współtworzenia blodu POLSKIE WNĘTRZA. Proszę o maila z wyrażeniem zgody na zamieszczenie linku to strony. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no nie lada wyzwanie kuchenne :) co to przemalowywania mebli to sie kompletnie nie znam ale wydaje mi sie ze meble z plyt pazdziezowych to chyba raczej ciekawego efektu sie nie uzyska,

    OdpowiedzUsuń
  11. E, nie jest tak źle, jak sądzisz. W prawdzie dużo pracy, ale jak się chce, to się da.
    Przemalować meble, wymienić uchwyty, poprzestawiać, kredens zostawić na łysej, ale nie dziurawej ścianie ;) i koniecznie zmywarka-wiem co mówię, bo chociaż mam ją dopiero 2 lata, to nie umiałabym bez niej żyć:).
    Drugą szufladę aut i dać kosze,jeżeli chcesz mieć otwarte szafki na górze, to polecam półki na ładnych wspornikach - mogą być dla kontrastu w kolorze blatu, jeżeli on będzie ciemny, a meble białe/kremowe.
    Piec może i zabytek, ale mnie by trafiły rach za prąd i to niedogrzewanie, ale ja typowa kuchara jestem ;).
    Czy kredens zamierzasz przemalowywać? Oby nie, to wtedy blaty i owe półki dobrałabym w miarę kolorystycznie do niego, żeby nie było za dużo gatunków drewna i żeby ładnie ze sobą współgrały.
    Nad kredensem zrobiłabym galerię rodzinnych fotek w stylowych ramach.
    Na podłogę nie wiem co poradzić, bo to zależy od wielu czynników- jak ogrzewanie, wiek dzieci i chodzenie w kapciach czy boso, osobiście będę miała odnawiane dechy, na których obecnie leżą panele.
    Jak jeszcze coś wymyślę to dopiszę, nie wiem czy trafiłam w Twój gust, ale ja to tak mniej więcej widzę:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się cokolwiek powiedzieć:) Wiem, że niektórym z wrażenia zaschło w gardłach (tudzież dłoń nad klawiaturą zawisła w paraliżu spowodowanym strachem, hehehe)...
    Polskie Wnętrza - oczywiście, że nie mam nic przeciwko linkowi, tylko, że mój blog to tak o wnętrzach w sumie tylko trochę jest, a wnętrze polskie niestety nie jest :(
    Blogu Niedzielny - no właśnie... vonZeal też ma objekcje w kwestii malowania... Ja jednak jestem pełna nadziei, bo chce białe i już, heheh. najwyżej będę sobie po fakcie pluć w brodę :)
    Kasiu - skrobnę mailika do Ciebie dzisiaj :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj kochana z tymi drastycznymi kuchennymi obrazami, to przesadziłaś...nie jest tak źle...moja kuchnia wyglądała o niebo gorzej. Z kurków się uśmiałam, ja też takie widziałam i za cholerę nie mogłam zrozumieć jak można coś tak idiotycznego stworzyć! We Francji tak mieliśmy w łazience, no i jak ręce umyć, żeby się nie poparzyć?! Ja mam na podłodze właśnie takie panele drewniane:) całkiem dobrze się spisują i nie narzekam, a w kuchni dużo gotuję , więc są eksploatowane. Malowałam już płyty paździerzowe i fajnie wychodzi, spokojnie mogą udawać drewno, tylko trzeba pamiętać o odtłuszczeniu i zmatowieniu powierzchni, bo inaczej farba będzie odłazić,.Zacznij od zaszpachlowania dziur i pomalowania, a od razu będzie piękniej:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. DeZeal, też się wtrącę: sądzę, że ta ściana, przy której "wymiękasz", to najlepsza ściana w kuchni, no bo możesz z nią zrobić, co tylko zechcesz. I ja bym powiedziała, że roboty za wiele z nią nie ma. Usunąć te płyty, pomalować na biało, pod ścianą zostaje ten ciemny kredens-pomocnik (jaki ładny!) i pod sufitem ta ciemna belka.
    Następną ścianę robisz za jakiś czas, aby się nie zniechęcić (i nie przepracować) i po jakiś 2-3 miesiącach możesz startować ze swoją kuchnią w tych wnętrzarskich magazynach.

    OdpowiedzUsuń