środa, 7 września 2011

Projekt - schody, część pierwsza / Project STAIRS (part 1)

O matko!!!! Mój dom to plac budowy!!!! Nie bardzo jest co pokazywać, chyba tylko chmurę kurzu unoszącą się w powietrzu, hahaha... cud, że mój la'ptok osobisty nie zastrajkował i mimo chmury pyłu - działa:) Ale nie ma innego wyjścia, ponieważ muszę taki mały "update" na temat moich schodów zamieścić, hahaha:) To tylko część pierwsza, na efekty końcowe trzeba jeszcze będzie poczekać. 
Jak mówiłam w poprzednim poście, plan był "poranno-poniedziałkowy". No więc po wyekspediowaniu młodzieży do placówki edukacyjnej szkołą zwanej i po wybieganiu Dionizego, zdecydowałam przy kubeczku kawy przygotować się do roboty. Przygotowanie owo oznaczało włączenie kompa i przestudiowanie, bardzo dokładne, pewnego postu o tym jak postępować ze schodami, który napisała Sarah - właścicielka bloga Thrifty Decor Chick (Sarah jest również właścicielką schodów z myszami, które pokazywałam w moim poście o inspiracjach schodowych:). No i tak się zabrałam za czytanie tego posta szkoleniowego, i... na tym skończyła się moja robota:) Na deZeal bowiem - moi mili - padł blady strach!!! Strach usiadł sobie wygodnie koło mnie i mówi "Nie dasz rady, tu trzeba profesjonalną cykliniarkę, a nie taki fiu-bździu - kawałek papieru ściernego... Nie dość, że będziesz nad tym siedzię do końca świata i jeden dzień dłużej, to jeszcze pewnie schrzanisz.... Nie dasz rady, i już!!!" I tak w kółko do mnie Pan Strach nawija, no to mu uwierzyłam w końcu, nie??? No przecież Strach nie świnia, w balona by mnie nie robił! Jak mówi, że nie dam rady, to chyba ma jakieś pojęcie na ten temat, hahaha... No i tak sobie siedzę z tym Strachem, a tu z drugiej strony się dosiada Pan Sumienie i prosto w ucho mi rzuca "O rany, ale ty beznadziejna jesteś, wiesz? Strach Cię obleciał i co? Pełna dezercja! No beznadziejna baba i tyle". No i tak mi Pan Sumienie nawija, no to mu uwierzyłam nie? Sumienie nie świnia, bzdur by nie gadał gdyby nie wiedział...
I siedzę... i myślę... No, jak nic nie dam rady, bo beznadziejna baba jestem... No i dalej siedzę.... No bo co mam robić? Strach z Sumieniem do kupy mi powiedzieli, a przecież nie świnie są, to pewnie wiedzą, i dzień w zad poszedł:) Aż w końcu wieczorem vonZeal zdecydował, że jak ja jakimś tam obcym facetom wierzę, to on sam się za to zabierze... I jednym zamaszystym ruchem ręki (no dobra, nie całkiem, ale chciałam żeby tak hmmm... poetycko zabrzmiało) zerwał... wykładzinę ze schodów! Widok był taki:

* * *

Oh dear! My house is like a building site.... Not much to show, maybe just a massive cloud of dust in the air... It truly is a miracle that my laptop has not refused to work considering the extreme conditions hahaha... But I need to write a little update about my stairs, so - to be honest - it really has no other option but to work:) It is only part one of the project though, you will still have to wait for the final effect (I honestly hope it will be a bit earlier than around Christmas, lol)..
Anyway, as I said previously the plan was to start on Monday morning. So after sending the young generation to school and giving my dog Diesel a good run, I decided to prepare myself for hard work. The preparation is very important, as we know it, hahaha. So I sat down with my computer and decided to read Sarah's (Thrifty Decor Chick) post about how she worked on her stairs (Sarah is the owner of those fantabidotious stairs with mice, that I showed in one of my recent posts). And... that was the end of my work ;-/ I totally chickened out! You see, while I was reading, Mister Doubt sat next to me, and whispered straight into my ear "You CAN'T do it!!!!! You need a professional sander to sand these stairs... Not only would you sand it with your little piece of sand paper forever and one day more, but also you, my friend, would surely ruin the stairs altogether!. YOU CAN'T DO IT!!!!!!!!" So he is sitting there next to me, saying all those things so... I decided I should believe him... Mr Doubt is not a pig, is he? I mean he wouldn't pull my leg, so if he says I can't he must surely know. I think...
Anyway, I am sitting with Mr Doubt and suddenly on the other side of the sofa I can see Mr Conscience and he is saying: "Geee, you are so totally hopeless, you know! A bit of cold feet about stupid stairs and you running away... REALLY HOPELESS!!!!" So Mr. Conscience is yapping along, and I decided I should believe him... I mean, he is not a pig, is he? Why would he say things like that to me if it wasn't true? Haha. Ha...
So I am sitting there and thinking.... I simply can't do it, because I am sooo hopeless. And carry on sitting.... Finally in the evening vonZeal got upset and with one Zorro-like movement (OK, maybe not one, but I just wanted it to sound a bit more romantic) ripped off.... the carpet of the stairs. And that's what was to be seen....




Następnego dnia miało miejsce wstępne zdrapywanie niegdyś białej farby z brzegów. Podstopnie będą malowane więc nie trzeba farby zdzierać do gołego drewna, Bogu dzięki:)

* * *

On the next day vonZeal scraped off the long-time-ago-it-used-to-be-white paint of the stairs. The vertical part of the stairs (does anybody know what is the proper name of that part of a stair?) will be painted white, so the paint does not have to be sanded down to bare wood - thank God.



A resztę pokażę Wam wkrótce... przynajmniej taką mam nadzieję:)

* * *

And the rest you will see soon... At least I hope it will be soon:):)


PS. Właśnie mi się przypomniało, że muszę zamieścić wyjaśnienie. Czytając komentarze do posta o kryzysie schodowym doszłam do wniosku, że niektórzy komentujący odnieśli wrażenie iż schody na pierwszym zdjęciu, to MOJE schody. Nie, moi drodzy - to zdjęcie zostało zapożyczone z netu (link) aby pokazać Wam jak moje schody wyglądają pod wykładziną:) Jeśli kogoś wprowadziłam w błąd - przepraszam:)

* * *

PS. I have just remembered I need to explain something. After reading comments under "Stair crisis" post I realized some of you might have thought the stairs shown in the 1st photo are MY stairs. Unfortunately they are not - I used a photo from the Internet (here is the source) to show you how my stairs look like (more or less) under the carpet. Sorry, if you have been mistaken.

18 komentarzy:

  1. Oszesz Ty! No to już teraz nie ma odwrotu. Najgorsze chyba za Wami, bo darcie farby a przy okazji paznokci i skóry na kolanach to najmniej przyjemna część tej metamorfozy. Teraz malowanko i pewnie delikatne zatory komunikacyjne, ale potem... cud, miód, malina. A co do P.S., to Twoje schody całkiem podobne do tych "linkowych" :))) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany!! powodzenia!!! wrrrr;)
    :) dacie rade:) ale za to beda piekne schody pozniej

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet malownicze te schody :-) Wyobrażam sobie efekt końcowy - będzie super. Raczej schrzanić się nie da, grunt to dobry plan ;-)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  4. mrrr, remonciki to, to co tygryski lubią najbardziej
    zapowiada się super akcja i jeszcze bardziej superanckie zakończenie :)
    będzie cudnie - a Pana Stracha nie słuchaj, on ma tylko wielkie oczy ;)

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  5. No,no zapowiada sie super!Czekam z niecierpliwoscia na efekt koncowy:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. przecieraj szlaki, mnie schody czekaja w następnym roku.
    buziolki

    OdpowiedzUsuń
  7. napracowaliscie sie przy tych schodach,ale czuje ,ze niezly efekt bedzie.juz nie moge sie doczekac.pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja też nie mogę się doczekać efektu!
    I też by mnie strach obleciał na taaaką robotę :)
    Schody w domu - fajna rzecz :)
    Pozdroo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Courage, my friend! Have you thought about just doing one stair for now, see how it goes and, when it sands well perhaps that will spur you on to do the others. Sometimes when you look at a big project like this, it's easy to get cold feet, but if you just decide to do ONE thing only, it can really help get you started. I wish I could take my own advice;)

    I'm not sure if someone else has already helped you with stair terminology, but here it goes:

    The part that you put your foot on is called the tread.
    The vertical part that you are painting white is called the riser.

    Hope that helps!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie taki diabeł straszny. Schody wyglądają zachęcająco do dalszej pracy. Będzie gites !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. A to żeś se pogadała z panem strachem i panem sumieniem ;) super! i nie ma to jak twardy facet, przyszedł, podjął decyzję, zerwał i już, po robocie! ;) schody bardzo fajne, lubie takie pokręcone i życzę byś już nie przeprowadzała żadnych rozmów tylko tak bardziej po męsku {chociaż ten jeden raz} ;)
    Pozdrawiam Żelku

    OdpowiedzUsuń
  12. Pooodoba mi się...najbardzie postawa Pana DeZala;):D:D Twardym trzaaa być, następnym razem powiedz temU strachU, że jakby coś miało nie pójść zgodnie z planem, to zawsze możesz się przeprowadzić do nowego domu z nowymi schodami...szału nie ma....;)::D
    Pozdrowienia i duuużo siłki do pracy życzę:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Schody jak dla mnie już są fajne, a jak je zrobicie będą super:)
    Podglądam z ciekawością bo sama się mierzę ze schodami:)
    Trzymam kciuki:)
    pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ma strachu , UDA SIĘ ,NIE MA INNEGO WYJŚCIA . Tak właściwie , to podobają mi się nawet takie ,jakie są !
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  15. deZeal, wiesz co? Moje schody wyglądały jeśli nie całkiem tak samo, to w każdym razie bardzo podobnie. Przed 14 laty:)
    I podobnie je potraktowaliśmy. Potem jeszcze przerabialiśmy je ze dwa razy. Teraz są fajne.
    Więc u Was będzie dobrze, to znaczy ładnie. Ale narobić to się będzie trzeba. Takie życie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Te schody już są piękne... no nie wiem jaki masz styl domu, ale na moje oko są rewelacyjne.

    Uściski i życzę powodzenia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Hm...strome schody ...powiem ci, że jak kupiliśmy swój dom w stanie surowym ( nie nasz był projekt )to wszystko było fajnie oprócz ...właśnie schodów. Rok czasu myślałam co by tu przykombinować a skończyło się na tym, że M zrobił ze starych 50-letnich grubaśnych dech, grubych na 10 cm...schody wobec tego mam tylko, że już parę razy fajnie z nich zleciałam...hihi

    OdpowiedzUsuń
  18. Najlepiej hurtem, za jednym bałaganem. A to "dzieło sztuki"... imponujące;D

    OdpowiedzUsuń