Może jeszcze nie do końca, bo takie prawdziwe szkolne wakacje letnie tutaj w tym roku rozpoczynają się za 10 dni:) Ale dla mnie wakacje zaczęły się kila dni temu kiedy w moim ogrodzie zakwitły pierwsze nasturcje. Bo nasturcje kojarzą mi się niezmienne z wakacjami:) Kiedy byłam małą dziewczynką, czyli jakieś 127 lat temu, każde letnie wakacje spędzałam u mojej kochanej cioci Mai nad morzem.... Świnoujście było moim drugim domem w lecie:) Całonocna podróż pociągiem, i bieg wczesnym rankiem prosto do kojca, aby przywitać się najpierw z kochaną Sagusią, najsłodszym wilczurem na świecie.... a po drodze do tegoż kojca minąć właśnie płomiennie kwitnącą rabatkę nasturcji, zdobiących schody...
* * *
Not formally, as the summer holiday here starts in 10 days. But for me, my summer holiday started a couple days ago, when first nasturtium started to bloom in my garden:), as for me these lovely flowers are a sign, that summer is here. When I was a little girl (so a long time ago, really) I used to spend my summer holidays at my autie's house at the seaside. I would travel all night on the train, and then, on arrival, run straight to lovely Saga, a fantastic and sweetest Alzatian to say hello to her... yes, she was always the first I would see there... And on the way to say hello to Saga, I would run past a bed of said flowering nasturtium....
Tak, kiedy zakwitają nasturcje, w mojej głowie zaczynają się wakacje...
* * *
Yes, when nasturtiums start blooming, summer holiday starts in my head:)
Bo kiedy zakwitają nasturcje, należy wskoczyć na najprostszą huśtawkę i nie martwić się o jutro:)
* * *
And when nasturtiums start blooming, you need to jump on the simplest swing in the world... and swing like there is no tomorrow:)
Uwielbiam nasturcje:)
* * *
I love nasturtium:)
Cudnie. nasturcje uwielbiam :) a Świnoujscie to pierwsze miejsce nad morzem w ktorym bylam :)
OdpowiedzUsuń:) To jest nas dwie!! Pozdrawiam
UsuńOch nie.. jakie piekne wakacyjne wspomnienia... hustawka i pepegi :) ale wtedy było fajnie :)
OdpowiedzUsuńWakacje bez huśtawki i pepegów to by nie były wakacje (chociaż my nazywaliśmy je "meszty"). Oj tak Monique... wtedy było fajnie:)
UsuńMnie nasturcje kojarzą sie z przedszkolem. Rosły wokół budynku...
OdpowiedzUsuńWspomnienia masz piękne i w tak cudowny sposób je przedstawiłaś...Łezka w oku sie kręci.
Ewuś.... nie płacz:) Buziaki ślę;)
Usuńa wiesz... wcale się nie zmieniłaś !
OdpowiedzUsuńoj jak lubię czarnobiałe foty
No popatrz :) A całe wieki upłynęły:) Pozdrawiam mocno!!!
UsuńdeZeal, wyglada, że byłaś mocno urwisowatą panienką;) Ciekawe, czy Ci to zostało?
OdpowiedzUsuńJa?????? No coś Ty :) Ja byłam zawsze bardzo grzeczna i tak mi zostało do dziś:) Buziaki ślę i miłej niedzieli:)
UsuńCoś w tym jest. Ta lekkość bytu na zdjęciach bardzo mnie wzruszyła i uświadomiła moc przemijania :-)
OdpowiedzUsuńUściski
Bez przemijania nie byłoby jutra :) Ściskam mocno!
UsuńPS. Jak tam Helenka? x
W moim ogrodzie od 40 lat są zawsze i... słoneczniki właśnie pierwszy zakwitł.Dziękuję Aniu za tak piękne wspomnienia i tak literacko opisane, to b. dobry mały reportażyk. Uściski i pozdrowienia z nad Bałtyku.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem:) Widziałam zdjęcia:) Ściskam mocno i miłego dnia!!!!!!!
UsuńCudownie mieć takie kotwice emocjonalne,dla mnie wakacje to serial "podróż za jeden uśmiech",ciekawa jestem jak to będzie z naszymi dziećmi:)
OdpowiedzUsuńO właśnie! I jeszcze "Wakacje z duchami" i "Pan Samochodzik" :) Dziś już nie kręcą takich fajnych filmów:/ Pozdrawiam!
Usuńfajne masz wspomnienia i powiązania z nasturcjami :)
OdpowiedzUsuńi dziękuję Ci za ten wpis bo dzięki Tobie wiem jak wyglądają nasturcje!! ;)
cmoki Żelku!
Ikuś:) Jak miło że wpadłaś:) Stęskniłam się już za Tobą:) Buziaki!!!!
UsuńUwielbiam nasturcje i nawet któregoś roku pięknie wyrosły mi na balkonie. Niestety moje uwielbienie podzielały też mszyce, które licznie pomieszkiwały na moim balkonie w owym czasie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wspomnienia.... Boszszsz, czym jestem starsza, tym więcej mam też takich wspomnień. A jak ostatnio nieletnią wysyłałam na kolonie, to prawie trzeba było mnie powstrzymywać, żebym z dzieciarnią razem nie wpadła do autokaru. Tak bardzo lubiłam jeździć na kolonie...
Pozdrawiam,
Asia
U mnie póki co spokój z mszycami:) Ja akurat na kolonii byłam raz jeden jedyny, bo jakoś zawsze wolałam do Cioci i Sagi, i na huśtawce się pobujać:) Ściskam Cię mocno!!!
UsuńCudne te nasturcje. Kocham je. Dwa lata temu zasiałam je w ogromnym koszu na balkonie, ale, niestety, mszyce były silniejsze. Zjadły mi wszystko, a ze względu na kociaka nie chciałam ich pryskać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPaskudne mszyce! Buziaki!
UsuńNic się nie zmieniłaś, trochę fryzura, ale do warkoczyków zawsze można wrócić ;)
OdpowiedzUsuńU mojej babci też zawsze były nasturcje, wiły się wszędzie - nierozerwalnie kojarzą się z wakacjami.
pozdrawiam,
Marta
Hej :) zapraszam do mnie na Candy, do wygrania ozdobna tablica do pisania :) Poza tym z okazji otwarcia sklepu 10% rabatu, pozdrawiam i zapraszam. Pastelowy domek
OdpowiedzUsuńAWWW SO CUTE:) Love this post....and thanks for sweet words.
OdpowiedzUsuńCheck out my new summer dress post and have av awesome week dear.
LOVE Maria at inredningsvis.se