poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Dartmoor Folk Festival

Dzień dobry... To ja:) Wasza utalentowana (hehehe) tancerka! Tydzień temu pląsałam radośnie i wywiałam kijami na Darmoor Folk Festival:) Pląsy miały miejsce w sąsiednich dwóch pubach oraz na festiwalowej  scenie głównej...

* * *

Hi, it's me, your talented (ahem, ahem) dancer!. A week ago I was able to joyfully bounce and wave the stickes at Dartmoor Folk Festival. We started hopping outside of two local pubs and then moved to the main venue in the village...

 



 

Niestety, pogoda w tym roku nie dopisała specjalnie. Z tego też powodu występy artystyczne odbywały się w wielkim namiocie, a nie pod chmurką. Z tego samego powodu zdjęć jest niewiele, a te co są, są nieszczególnej jakości. Wiecie... vonZeal (podobnie jak ja) poruszony był ogromnie moim festiwalowym debiutem (wszak pląsy na festiwalu to nie to samo co turnee po okolicznych pubach - nie, żeby puby nie były fajne, ale jakoś tak festiwal wyzwolił we mnie większą tremę). No więc, jako, że vonZeal poruszony był niezmiernie, poruszone były również jego ręce, a tym samym fotografie jakieś takie hmmm... zamglone poniekąd wyszły.
Poniżej jednak dla dokumentacji: ja na scenie głównej... od tyłu.

* * *

Unfortunately, the weather was not kind to us, perfomers, and our artistic abilities had to be presented in a big tent, instead of a big green field:) That was the reason, that there were not many photos taken on the day, and the photos that were taken are, let's say, not the best quality. You know, vonZeal was enourmously moved by my festival debiut (performing at the festival is by no means the same as a "local villages pubs tour" that I attend nearly every Thursday... not that pubs are not fun, but the festival made me feel a bit (!!!) more nervous, haha). So, since vonZeal was very moved, his hands were moved as well, and therefore the pictures came out a bit... foggy. But for documantation purposes, here we go: me dancing at the main stage... from behind:)

 


Hulanka udała się wyśmienicie, a sukces przypieczętowany został pintą tradycyjnego napoju, zwanego piwem (no dobrze, powiedzmy, że półtradycyjnego, jako że to blond piwo, a nie tradycyjne angielskie ALE). 

* * *

Hopping and stick bashing / hunky waving was a great success which I happily marked with a pint of traditional drink (OK, let's say half traditional, since the one I am consuming is lager and not a REAL ALE)


A na zakończenie mam małe pytanko... ponieważ chcę aby mój blog mógł być czytany również w języku Szekspira, a do automatycznych tłumaczy zaufania nie mam za grosz... postanowiłam, że będę pisac również po angielsku. A pytanie dotyczy formy... otóż ja osobiście nie jestem specjalnym wielbicielem blogów dwujęzycznych (mam tu na myśli pisane w takiej formie jak ten właśnie post - fragment w jednym języku, i potem tłumaczenie na inny język). Nie żeby mi specjalnie przeszkadzało, ale jakoś tak wolę czytać w formacie blokowym, znaczy się jak już czytam, to czytam cały post bez rozkojarzania się i konieczności poszukiwania dalszego ciągu w języku w któym akurat czytam (czy ja sie w ogóle zrozumiale wypowiadam?????) Tylko, że jak napiszę cały post po polsku razem ze zdjęciami do końca, to co - mam pod spodem zacząć pisać to samo po angielsku i zamieszczać te same zdjęcia jeszcze raz? Jakoś tak mi się to bez sensu wydaje... To może blog bliźniaczy - post po angielsku otworzy się po kliknięciu na ikonkę - flagę??
Jak myślicie, które rozwiązanie będzie najlepsze? Bardzo mi zależy na Waszej opinii moje drogie koleżanki:)

* * *

And finally I have a little question. As I would like my English speaking friends to be able to read this blog in their own language, and I have absolutely no trust for any auto translating programmes, I decided to write in English as well as in Polish. The question is about the form of my blog. Personally I am not too fond of blogs wirtten in two languages like this very post (I mean few sentances in one language, and then the same sentances translated to different language). For some reason I am more comfortable with reading blogs from the beginning to the end in one language without having to scroll down to search for words in a language I understand... But how would that be? To write whole post in Polish, including the photos, to the end and then start the same in English, with the same pictures?? Seems a bit pointless... Maybe I should create a twin blog - post in English would be available to read after clicking on a icon (a flag for example...)???
What do you think? Which way would be the best? I would really appreciate if you shared your opinions with me...

19 komentarzy:

  1. Widac zabawa byla przednia! :)
    Mysle,ze taka wlasnie forma pisania bloga jest ok.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuwielbiam Twoje posty, czuję jakiś niewyobrażalny sentyment do miejsca w którym mieszkas. Cudownie, wspaniale, kolorowo, uśmiechnięci ludzie...sielanka istnym słowem ;) Po Twoim uśmiechu widać że jesteś bardzo szczęśliwa - czemu się wcale nie dziwię :)
    ***
    Co do postów dwujęzycznych zupełnie mi nie przeszkadzają, jeśli jednak wygodniej by ci się pracowało na bliźniaczym blogu masz moje pełne błogosławieństwo byle byś nam nie zniknęła z naszego ;) :)
    Buziaki i uściski posyłam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Cie na ostatnim zdjeciu- czysta radosc.
    pisz jak chcesz-mi nic nie ;przeszkadza, mozesz pisac nawet w kółko po chinsku.
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  4. Żelku kochany,
    znów zniknęłaś na dłużej, ale jeśli owo zniknięcie pląsami było spowodowane, to jesteś usprawiedliwiona :))
    No faktycznie, na każdym zdjęciu jesteś :od tyłu: czy to coś oznacza?? ;)
    Zdjęcie z piwem jest bombowe i uważam, że je powinnaś dać na swojego awatarka bo na obecnym jesteś takaś jakaś zkwaszona :/ a przeciez takie ładne dziewcze jesteś :))
    Taka forma Twego pisania bardzo mi odpowiada, może się nawet nauczę troszku angielskiego? ;)
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gwiazdo Ty nasza festiwalowa! Przepięknie wyglądasz nawet od tyłu, nawet z kijem, nawet zamglona i nawet "ruszona" ;) A co do pisania, to Ci ułatwię decyzję (he, he, he) Pisz, jak Ci wygodniej. Mi nie przeszkadza omijanie anglijskich fragmentów a i chętnie zakukam do komentatorek z tamtego obszaru językowego, jeśli będziemy w komentarzach sąsiadować (wychodzi na to, że chyba jednak skłaniam się ku jednemu dwujęzycznemu blogowi). Twoja piaskownica, Twoje zabawki a ja czy tak czy siak będę z rozkoszą zaglądać. Buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń
  6. zdecydowanie fotka z piwem jako awatar - oddaje chyba całą Ciebie :)
    fajno, że się tak wciągnęłaś w te pląsy, niefajno, że nam zanikasz na długie okresy z blogowego światka
    mi nie przeszkadza takie pisanie bloga, ale może któryś język trochę wyeksponujesz np pogrubiając, to wtedy nie ma szoku, że czytam, czytam , a tu nagle nic nie kumam ;)
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi tez nie przeszkadza, wiele blogow jest prowadzonych w ten sposob:)
    Alez z ciebie plasawka ze hoho :) z co tam za boa masz na ramionach?

    OdpowiedzUsuń
  8. TO sobie potańcowałaś! Świetne wdzianko :)
    Co do formy bloga, to mi odpowiada taka jak jest w tym poście, bo już się przyzwyczaiłam, wiele blogów tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, tańcorka z Ciebie, że ho, ho !
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak niewinnie się zaczynała Twoja kariera taneczna :) a tu proszę Festiwal :)
    Cudna jesteś...szkoda, że nie mogę oglądać Cię na żywo...to musi być niesamowite wrażenie.
    Tańcz nasza Anusiu i rozwijaj swoją taneczną karierę, kto wie może obejrzymy Cię w TV ???
    Buziaki.
    ps. Ja się dostosuję do układu Twoje bloga...pisz jak Ci wygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No cudowny awatarek Żelku! :))
    cudowny, specjalnie wpadłam do Ciebie zobaczyć ;)
    Buziaki tancereczko

    OdpowiedzUsuń
  12. No i proszę - wynika z tego, że zostanie tak jest, czyli trochę tak trochę siak:)
    Awatarek został na specjalne życzenie zmieniony (Ikuś, aleś wymysliła, no naprawdę: "skwaszona" hahahaha.... to chyba na tym pomniejszeniu tak wyglądało, bo na zdjęciu w normalnym formacie było ładnie:):):)
    Monique - to nie boła, hahaha, to moje łachy, czyli część "służbowego" uniformu, że się tak wyraże.. chyba będe musiała napisać posta o poszczególnych elementach stroju, bo to bardzo ciekawy temat, hihihihi.
    Pozdrawiam Was wszystkie bardzo cieplutko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. You look really happy at the last photo! :)

    Co do wersji bloga polsko angielski czy odwrotnie - ja tez o tym myslalam, wstawilam tlumacza z google, ale jak wiadomo on jest do d...(tu brzydkie slowo:) ) - mi sie wydaje ze tak jest dobrze, a nawet super... Dalas mi tym do myslenia...moze tez cos takiego wymysle??!?

    BTW nice jacket??

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że bawiłaś się przednio... Fotki mówią same za siebie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z przyjemnością zaglądam do Ciebie po powrocie z wakacji :) Podziwiam zdjęcia i tancerkę :) Widziałam takie tańce w Lands End! :) Pisz bloga jak Ci najwygodniej, chętnie będę czytać obydwie wersje :) I zdjęć umieszczaj - dużooo! :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pisz po kawałku lub po całości w obu językach, zdjęcia niech będą raz. mnie to nie przeszkadza, a może pomóc w nauce przynajmniej czytanych zwrotów.

    OdpowiedzUsuń
  17. First of all, you are so cute with your beer and little outfit! I just think it's great you write in 2 languages. I can handle the every other paragraph thing you have going. I can handle it. Wouldn't it be so much more work to write 2 completely separate posts, with pics and everything?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale! O'le!...co za róznica, ważne że tańcowanie się udało i zabawa była. Kocham te Twoje fotki z wywijańców.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzieki za ciekawe informacje

    OdpowiedzUsuń