należy otaczać się przyjemnościami... ulegać pokusom... pławić w rozkoszy :) W dniu Św. Walentego należy zapomnieć co nieco o diecie i podać swojej Walentynce/Walentemu czekoladowe cudo...
* * *
On Valentine's Day we need to surround ourselves with pleasure... to succumb to temptations... to submerge in delight...
Przepis na owo cudo otrzymałam od zaprzyjaźnionej osoby, a nazywa się ono - jakże na miejscu - Kaprys:) Jest niezwykle proste w wykonaniu i rozkosznie pieszczące wszystkie zmysły, zwłaszcza zmysł smaku Dodakowo, ponieważ nie zawiera mąki, będzie doskonałe dla Walentynek i Walentych na diecie bezglutenowej.
Składniki:
150 g gorzkiej czkolady (min 70% kakao - w przeciwnym razie ciacho bedzie troche jasne, chociaz rownie dobre),
200 g zmielonych migdałów,
150 g masła (stopionego i ostudzonego)
3 jaja,
125 g drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Rozpoczynamy od rozgrzania piekarnika do 170 stopni. Następnie rozpuszczamy masło (najwygodniej chyba w mikorfali) i odstawiamy do ostygnięcia. Czekoladę wrzucamy do procesora i rozdrabniamy na kawałki. Jesli nie mamy procesora, kroimy czekoladę na drobne kawałki nożem.
Ubijamy w misce jajka z cukrem i ekstraktem z wanilii do czasu aż masa będzie prawie biała, dość gęsta, niemal o konsystencji musu (ja ubijałam mikserem około 8 minut). Wtedy należy do masy wmieszać (nie miksować) zmielone migdały, czekoladę i masło.
Ciasto przekładamy do tortownicy (ja użyłam tortownicy o średnicy 18 cm i "Kaprys" mial około 5 cm wysokości. Jesli życzycie sobie niższe, można uzyć większej)
Pieczemy około 45 do 50 minut.
Podajemy posypane cukrem pudrem, z owocami (np. mrożonymi o tej porze roku malinami) i smietaną (u mnie Devonshire Clotted Cream - tradycyjny przysmak dewoński) i kawusią tudzież winkiem albo sherry:)
Dla koleżanek z Poniedziałkowego Klubu Dietetycznego mała informacja: "Kaprys" przygotowany z ze składników w podanych przeze mnie ilościach ma około 3800 kalorii... w zaleznosci na ile porcji go pokroicie, kawałek będzie miał od 380 (10 porcji) do 475 (8 porcji) kalorii. Do tego oczywiście trzeba doliczyc kalorie z dodatków, czyli śmietanki, owoców i dodatków w płynie:)
* * *
I got the recipie for this absolutely irresistable "Torta Caprese" from a friend. It is a very easy cake to make and in addition - as it is flourless, will be perfect for any Valentine that is on a gluten free diet:)
We will need:
150 g dark chocolate (minimum 70 % cacao)
200 g ground almonds
150 g butter (melted and cooled)
3 eggs
125 g caster sugar
1 tsp vanilla extract
Preheat the oven to 170 degrees (340 F). Melt the butter (use microwave) and set aside to cool. Blitz the chocolate in a food processor until it is finely chopped but still with some texture. if you don't have one, chop the chocolate with a knife.
Beat the eggs with the sugar and vanilla extract until the mixture is pale in colour, thick and almost moussey in consitency. Then fold in the chopped chocolate, almonds and butter.
Spoon the mixture into 18cm diameter cake tin (that is a size I used and my tarte was about 5 cm high) and bake for about 45 to 50 minutes.
Serve dusted with icing sugar, some fruit (I used frozen rasberries - blisssssss!!!!) and cream (I used clotted cream - blisssss again :), and coffee or a glass of wine!
And a little message for my Motivational Monday friends: the whole cake baked from the ingredients I have given will have around 3800 calories. Depending on how many portions you will cut it into, one serving will have 380 calories (10 servings) to 475 (8 servings) calories. Then you have to add calories coming from the fruit, cream and drinks:)
Po pożarciu ciacha należy udać się na rodzinny spacerek, no chyba że komuś się chce udać na silownię:)
* * *
After gobbing in the 'torta caprese" you really should go for a nice family walk.... unless you would rather fancy a trip to the gym:)
Wesołego Walentego, moi mili:)
* * *
Happy Valentines day everybody:)
mniam mniam
OdpowiedzUsuńja zrobiłam biszkopt z bitą śmietaną, żeby zaspokoić gusta wszystkich domowników,bo każdy ma niestety inne preferencje ;)
buziaki i wszystkiego najlepszego w dniu św Walentego :)
Kasia
U mnie dzisiaj trufelki, ale Twoje do wypróbowania, bo bezglutenowe.
OdpowiedzUsuńI najlepszego w serduszkowy dzień:)
o raju...ale pysznosci....:)
OdpowiedzUsuńa u Ciebie juz kwiaty?? sliczne!
happy walentynki;)
O mamusiu.... jak dobrze, że już po St.W.... Takimi pysznościami kusisz.
OdpowiedzUsuńJa nie zrobiłam NIC. Wczoraj zupełnie nic mi się nie chciało :))) może to też sposób na święto zakochanych.
Wszystkiego Naj..... i uściski przesyłam :))
Ależ ja nie lubię piec... Dobrze, że chociaż moja córa ma takie zamiłowania, podrzucę jej przepis ;)) Aaaaaaa i miałam rzec, że CUDNA wiosna u was, aż miło popatrzeć! Buziaki ślę :*
OdpowiedzUsuńWitam deZeal, dziękuję że do mnie wpadasz i zostawiasz ślad w postaci komentarza .
OdpowiedzUsuńCiasto pewnie pyszne , ale ja jakoś nie mam serca do wypieków , ale spacery uwielbiam z rodzinką jak najbardziej ! Pozdrawiam
Kasiu - no tak to jest niestety:) Z preferencjami nie powalczysz za bardzo... znam to ;) Ściskam Cie mocno!
OdpowiedzUsuńMeis ideis - zachęcam, naprawde pychotka:) Pozdrawiam serdecznie!
Emocjo - no kwiaty:) Te przebisniegi to zrobione w czasie wczorajszego spacerku, a krokusy to jakies 10 dni temu w ogrodzie... bo wiedzisz kochana, u mnie przedwiośnie jak nie wiem:) tylko wiatr diablo zimny dzisiaj powiewa ;/ Buziole śle:)
Alizee - absolutnie! Nic-nie-robienie też jest formą rozkosznego luksusu, która jak najbardziej się nam nalezy! O!! Ściskam mocno!
Annaszo - a wiesz, ja tez nie za bardzo lubię, bo mi rzadko w sumie wychodzi tak jakbym chciała:) Ale jak mi wyjdzie to wtedy jakoś bardzo lubię piec... ciekawe, nie? Buziol!
Cat-arzyno - ależ bardzo proszę:) Pozdrawiam gorąco:)
YUMMM!
OdpowiedzUsuńLove for you to share it at my linky party here if you haven't already :)
http://www.jaqsstudio.com/2012/02/made-by-me-18-linky-party-and-features.html
bosko wygląda... ślinka mi leci:)
OdpowiedzUsuńQ@JAQS - thanks for your invite. I have linked up:) Hugs.
OdpowiedzUsuńBella - a jak bosko smakuje.....:) Buziol:)
Jakoże azaliż czekolada zeżarta do imentu, malin niet to wsadzę do blachy jabłecznik!
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację!
I za brak weryfikacji!!!!
:))))))
Te kwiatki to tak sobie rosną???? Same z siebie????
Kankanko - a wsadź, albowiem jabłecznik równie smakowitym kąskiem jest. A do tego swojski.
OdpowiedzUsuńA kwiatki same z siebie... coś się im widać w pręcikach poprzestawiało:) Ehhhh, widać hormony...
Pozdrawiam:)
Wiesz, bo może te GMO zadziałało????
OdpowiedzUsuńMylisz??? Bo ja mam nadzieje, że nie. Wszak ja na wsi typowo wsiowej mieszkam, i to jeszcze z parkiem narodowym w tle (a tło jest zaraz za ulicą, więc nie tak daleko..). A toś mi klina zabiła:)
OdpowiedzUsuńJuż wiem, wynawożone są i tyle!
OdpowiedzUsuńChyba że przez psa... :-P
OdpowiedzUsuńPies dobry na wszystko!
OdpowiedzUsuń