poniedziałek, 14 listopada 2011

Migawki... / Snaps...

Oj.... a to się blogowo wyleniuchowałam przez ponad dwa tygodnie, hahaha...  Czy ktoś się stęsknił? :) Jestem już znów w Moorlandowej Krainie, i głupio mi strasznie, bo znowu się nie wyrobiłam... Tak to jest, że jak się przyjeżdza raz na jakiś czas w rodzinne strony, to człowiek lata jak z pęcherzem, żeby wszystkiego jak najwięcej... jak najwięcej nowych rzeczy zobaczyć, jak najwięcej osób odwiedzić. I znowu mi się nie udało zobaczyć wszystkich, z którymi zobaczyć się planowałam, za co bardzo przepraszam. I obiecuję, że następnym razem osoby te zostaną potraktowane priorytetowo!!!

* * *

Looks like I have been a bit lazy for last couple of weeks :) Anybody missed me? Well, anyway, I am back in Moorland Home (literally, and virtually haha) and I feel a bit bad, 'cause - as usual - I didn't have enough time to do everything I was planning while visiting my parents. As it always happens when one visits their old places, one is in a rush to do the most. To see the most, to visit the most. And again I didn't managed to see all my friends I was going to... So sorry :( I do  promise to treat these people with priority next time I'm there though!!!


Ponieważ podróżowałam tym razem jedynie z bagażem podręcznym, nie mogłam zabrać ze sobą aparatu fotograficznego, który dość znacznych rozmiarów jest, hahaha... Dlatego też nie zrobiłam jakiejś oszałamiającej ilości zdjęć mojego pięknego miasta rodzinnego, jedynie kilka, szybko pstrykniętych telefonem miejsc, które szczególnie mi się spodobały:)
Po pierwsze nasz piekny teatr... no cudny budynek po prostu :) Kiedyś wyglądał tak jak powyżej (zdjęcie wygrzebał deZealowy Tata gdzieś z sieci lata temu, kiedy jeszcze nikomu do głowy nie przychodziło, żeby sobie zapisać źródło, a o Pintrest tym bardziej nikt jeszcze nie słyszał:)) Teraz wygląda tak:

* * *

As I was travelling only with hand luggage this time, I couldn't take my rather big camera with me (well... I probably could, but that would have meant, I'd have to wear the same clothes for over two weeks). Therefore I didn't take crazy amount of pictures of my beautiful hometown. Just a few snaps taken with a phone (!) of the places I particularily liked:)
Firstly, our gorgeous theatre. What a stunning building that is! Decades ago it used to look like at the photo above (this picture has been found on the net by my Dad long ago, when nobody was thinking about saving the source - sorry). Now the theatre looks like this:

Teatr Polski w Bielsku i placyk przed nim jest od wieków jednym z ulubionych miejsc nowożeńców. Przyjeżdzają sobie oni w swoich ślubnych ubrankach (czasem w soboty ustawiają się kolejki młodych par oczekujących na możliwość zrobienia sobie zdjęć! haha) i się fotografują. Od niedawna nie muszą już stać, tudzież przechadzać się, ponieważ z myślą jak sądzę o nich między innymi, powstała specjalna ławeczka. Została ona wykonana przez bielską artystkę Lidię Sztwiertnię, nazywa się "Ławeczka Zakochanych" i jest przecudnej urody! No i tak sobie zakochani teraz zasiadają i fotografują przed teatrem: 

* * *

The Polish Theatre in Bielsko (that the official name of our theatre) has been for ages one of the favourite spots for wedding photography. Newly-weds come in their wedding clothes (sometimes on Saturdays you can experiance queues of brides and grooms waiting for their turn!!) and have their photos taken. Now they don't have to pose standing or walking anymore, because... they have a special bench! The bench has been made by local artist - Lidia Sztwiertnia, it is called "Lovers bench" and is totally gorgeous! So now those that are in love can sit on it together and be photographed! Like this:



Jeszcze kilka szczegółów ławeczki :) (dwa pierwsze zdjęcia są autorstwa mojej cioci - Mai)

* * *

Few more details of the bench :) (first two pictures have been taken by my aunt - Maja)





Fajna, nie? Ale lecimy dalej :)
Przed jednym z centrów handlowych, a konkretnie przed SFERĄ II goszczą bohaterowie mojego dzieciństwa. No to jakże mogłabym nie zostać sfotografowana z dwoma kumplami: Bolesławem i Leopoldem (tudzież Karolem)...??? No dobrze, może co nieco zbyt oficjalnie, z Bolkiem i Lolkiem po prostu???? Proszę bardzo, tyle lat już mają na karku, a nic się nie zmienili, hahaha:

* * *

Lovely isn't it? But let's see more:)
In front of one of the huge shopping centres, and more precisly in front of SFERA II I was able to meet two friends from my childhood. I simply could not resist having a picture with them two, gorgeous boys, Bolek and Lolek (I should explain here that Bolek and Lolek cartoon was extremely popular in Poland (though not only), and it has been actually made in The Cartoon Studio in Bielsko-Biała. Underneath the picture you can see a sample of the cartoon, please, do take time to watch it - it is really great, with lots of moral and educational values! and so different from what kids watch these days)



Wreszcie, udało mi się też w drodze powrotnej z Cieszyna zahaczyć o Ustroń. Musiałam koniecznie, bo w Ustroniu powstał mural, który bardzo chciałam zobaczyć. Mural ów został namalowany na budynku biblioteki i przedstawia wnętrze biblioteki w Dublinie. Bardzo ciekwawe dzieło!

* * *

Finally, I managed to pop in to Ustroń when coming back from Cieszyn. I really really needed to go to Ustroń, because there was something there I really wanted to see:) It is a mural on the outside of Ustroń's library - the painting shows inside of the Dublin Library. Worth seeing :) 





A jutro zaproszę Was na ciacho:) Miłego dnia!

* * *

And tomorrow I will invite you for a cake:) Have a good day!