... że mnie tu nie było przez chwilkę. Chwilkę, która trwała - bagatelka - 4 miesiące i 7 dni. Jakoś tak mi sie troszkę o blogu swoim własnych i blogach zaprzyjaźnionych zapomniało w trakcie tej chwilki i tylko od czasu do czasu jakiś miły nagabywacz mailikiem przypominał mi, że jeszcze coś takiego jak blogspot istnieje... No i moja Mama oczywiście - nagabywaczka numer jeden: "Kiedy w końcu coś napiszesz na blogu????" No to jestem... O ile ktoś jeszcze o mnie pamięta, hehehe. A... jeszcze lojalnie muszę uprzedzić, że w trakcie owej chwilowej przerwy zardzewiały nieco moje niezwykłe zdolności literackie (buahahahahahaha) a zatem uprzejmie poproszę o wyrozumiałość :)
No i tak będąc poniekąd zmuszona do przypomnienia sobie co to takiego jest ten mój blog, zdecydowałam poczytac sobie cóż to ja ciekawego naskrobałam tę czteromiesięczną chwilkę temu. I tak sobie pomyślałam, że właściwie to ja bym mogła przekopiować ten deszczowy post z lutego i byloby jak najbardziej na bieżąco. Bo u nas w tym roku lato deszczowe jest... znaczy się jesień taka, hehehe. Lato drodzy Państwo było u nas w kwietniu, zaś w maju jesień taka listopadowa zawitała i tak trzyma... za tydzień albo dwa pewnie śnieg spadnie.......... hehehe. No dobra, żarty na bok, dzisiaj akurat było ładnie, ciepło, słoneczko zza chmurek dość często nawet zaglądało i... NIE PADAŁO!!! Korzystając zatem z pogodnego dnia fotek kilka cyknęłam. O proszę:
Naparstnicę obfociłam, bo przez tę niezykle sprzyjającą pogodę nic innego właściwie nie obrodziło. Piwonie były super, ale już się zmyły, i to by było chyba na tyle. Pomidory nawet jeszcze kwiatków nie mają, truskawek może z piętnaście było, przyrost ogórków zakończył się na... czterech liściach. Porzeczka czerwona, szkoda słów... o proszę:
No więc o ogrodzie nie ma za bardzo co pisać... no to napiszę o pewnym wydarzeniu w którym udział zaszczyt wziąć miałam miesiąc temu, a z czego dumna ci jam jak nie wiem co:) Wydarzenie owo zorganizowane zostało z okazji 15 rocznicy istnienia Cogs and Wheels, czyli mojego zespołu tanecznego, miało charakter charytatywny, a jego celem było zebranie kwoty 5.000,00 GBP (funtów znaczy się), która miała zasilic organizację o nazwie FORCE zajmująca się wspieraniem osób dotniętych chorobami nowotworowymi (w tym zarówno chorych, jak i ich bliskich). Westward Hey! (bo tak nazywało się wydarzenie, o którym mowa) polegało na spacerku (spacerku...dobre sobie...) z hrabstwa Devon do hrabstwa Kornwalia, oraz tańcach, hulankach i swawolach zespołu naszego, jak i zaprzyjaźnionych z nami innych grup tanecznych, trupami zwanymi. Weekend cały maraton ów trwał... Na początku wszyscy się uśmiechali :)
No dobra, dobra... to tylko takie naburmuszone zdjęcia wybrałam żeby śmnieszniej było, hehehe. Cały czas się wszyscy uśmiechali :):):)
Niedzielnym popołudniem grupa spacerowiczów dotarła do zamku w Launceston (Kornwalia) i tym samym rozpoczeło się nasze "Westward Hey! La Grand Finale". Były tańce, przemowy (w tym przemowa Pana Mera miasta Launceston (czyt. Lounston)), tańce, fotografie, losowanie zwycięzcy loterii fantowej (fant był jeden - obraz namalowany przez jednego z naszych muzyków - śliczny, a dochód z loterii został oczywiscie z całości przekazany na rzecz FORCE), tańce....
a potem już zmęczeni ale zadowoleni udaliśmy się na zasłużony obiad urodzinowy, a następnie równie zasłużony odpoczynek:) Po kilku tygodniach liczenia banknotów i bilonu okazało się, że wydarzenie nasze odniosło sukces!!! Zebraliśmy... 5.999,62 funtów (to jest suma aktualna na 15 czerwca, czyli już nieaktualna, bo kasa wciąż spływa:):):) Jeśli ktoś życzy sobie pooglądać więcej zdjęć z tej imprezy jak i innych tanecznych wydarzeń (a zapewniam, że warto, bo autorem ich jest vonZeal) to ja bardzo zapraszam na Cogsowego Fejsbooka.
I na dzisiaj to by było tyle. Chociaż nie... jeszcze jedną rzecz muszę napisać. Swojego czasu dostałam od Iki książkę Edyty Czepiel "Jasne błękitne okna". Książka oczywiście została już przeze mnie przeczytana, a tym samym zdecydowałam że prześlę ją kolejnemu miłośnikowi słowa pisanego:) Jeśli ktoś reflektuje, proszę napisać w komentarzu, a jeśli będzie więcej reflektujących to zdecyduje los:)
I to by było już naprawdę na tyle, przynajmnie na dzisiaj... Buźki...
Oj Ty niedobra... zapomniałaś... o blogu, o nas, o pisaniu... no niedobra i już! Ale co? Poprawisz się, prawda? Spacerki z pomalowanymi panami możesz sobie organizować za dnia, dzwoneczkami u nóżek zgrabnych dzwonić w tańcu, ale wieczorkiem bardzo proszę laptopik odpalić i poopowiadać co tam w Żelkowym świecie słychać. Ściskam Cię mocno i cieszę się, że jesteś.
OdpowiedzUsuńPS.1 Ładnie Ci w różowym :) Czy jesteś najmłodsza w zespole? Bo tak na oko to mocno zaniżasz średnią wieku :)))
PS2 A "Jasne błękitne..." chętnie przeczytam, bo ani książki nie czytałam ani filmu nie widziałam. A temat jest mi bliski.
Alleluja, jesteś narejszcie ;)))))))) Pisz i pokazuj wszystko jak leci, nie uciekaj już od nas :)) Ja mam tę książkę i polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńI ja wołam Alleluja! Ileż można na Ciebie czekać! Litości - nigdy więcej takich przerw!
OdpowiedzUsuńCałusy:)
Witaj, witaj... :)
OdpowiedzUsuńPrzetańczyłaś te cztery miesiące? Najwyraźniej przednio się bawisz w tym "egzotycznym" zespole ;)
No Żelku, jak mogłaś tak o nas zapomnieć???!!! ale w tańcu zapomina się o całym świecie ;) więc Ci wybaczam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie roztańczoną i szczęśliwą i czekam na następny wpis!!!
DeZealko Kochana! Wspaniale, ze znowu piszesz i jeszcze to pisanie okraszasz pięknymi fotami. Ty wiesz, że tego zespołu to zazdroszczę jak diabli! Fajnie wyglądasz z dzwoneczkami na nogach ;-) Mocne uściski!!!!
OdpowiedzUsuńAle się ucieszyłam. Witaj u nas.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńtoś nas wzięła na przeczekanie :)
OdpowiedzUsuńteraz nie ma bata, musisz codziennie pisać, co robiłaś przez te 4 mce i 7 dni :)
widzę, że taniec Cię wciągnął na całego :D
książki nie czytałam, ale film oglądałam
buziole
Ale sobie zrobiłaś odpoczynek od bloga. Hulasz sobie i tańcujesz, a o blogu nie pamiętasz. Dobrze, że dałaś znak życia :)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, wierzyc sie nie chce, ze tak dlugo Cie nie bylo!
OdpowiedzUsuńLato faktycznie znalazlo sobie ciekawsze miejsce, niz wyspy. Nasi tubylcy przepowiadaja, ze lipiec ma byc ladny. Tak bardzo tesknie do ladnej pogody, ze wierze w te dyrdymaly:)
Zazdroszcze zespolu tanecznego... Fantastycznie wygladacie z dzwoneczkami:)
Pamiętamy o Tobie kobietko!!!
OdpowiedzUsuńZatęskiło mi sie już za Twoimi cudnymi zdjęciami!!!!
Gratuluję Waszemu zespołowi, musicie być naprawdę dobrzy skoro udało Wam się zebrać takie dzikie mnóstwo twardej waluty;)))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i dziękuję za Twoją wizytę u mnie
ps, Za książkę dziękuję, oglądałam film...książki NA PEWNO nie przeczytam, filmu nie powtórzę...Ale mogę polecić każdemu, komu wydaje się, że posiada ogromne problemy, jest w dołku i nie widzi jasnych stron życia, po przeczytaniu tej książki- można zobaczyć wszystkie kolory tęczy, własnej tęczy.