piątek, 28 stycznia 2011

Bo zgubiłam....

i do dziś odszukać nie potrafię:( Wena Twórcza zapodziała mi się gdzieś... odpłynęła wraz ze starym rokiem w siną dal, jak nie przymierzając za kochasiem co najmniej. I zostawiła mnie samą... Chociaż właściwie nie, bo w zamian pojawiła się inna dama o jakże wiele mówiącym imieniu: Niemoc. No i kiszka jest teraz straszna, bo z niczym poradzić sobie nie umiem:(:( Nie mam natchnienia, żeby zacząć cokolwiek nowego, nie mam siły, żeby pokończyć to co pozaczynałam, zanim Wena T. się ulotniła... Nawet zdania prostego sklecić nie umiem, że o złożonym już nawet nie wspomnę:) Nic mi nie pasuje - co zacznę, to DELETE muszę naciskać wielokrotnie... dobrze, że pisarzem nie jestem czy dziennikarzem feletonistą piszącym w celach zarobkowych, bo jak mur beton wylali by mnie z roboty. I to z hukiem!!! 
No i tak sobie pomyślałam, że do Weny powrotu będę trzymać na blogu dziób zamknięty na siedem spustów, zamiast klepać bez sensu trzy po trzy i pierdoły o niczym wypisywać, i głowy Wam zawracać bzdurami, moje miłe blogowe koleżanki... I tak dobrze mi szło, ale niestety... Otrzymałam wiele maili, z których wynika, że się moje drogie koleżanki niepokoicie moim zamkniętym na kłódkę pyszczydłem. Może więc to jednak nie był doby wybór? Może powinnam była, pomimo braku Weny Twórczej, jednak klepać w klawiaturę i publikować moje bzdurne przemyślenia o niczym?:) tak czy siak, dziękuję Wam moje drogie za zainteresowanie, i tym samym wszem wobec i każdej z Was z osobna wiadomym uczynić pragnę, że żyję, zdrowa jestem i w sumie to nawet dobrze się mam, poza tym, że... zgubiłam i do dziś odszukać nie potrafię:)
I to tyle w kwestii wyjaśnienia zamkniętego dzioba. A żeby nie było bez fotografii (wszak post bez zdjęć to post stracony), to zapraszam na wirtualny spacerek; tylko bardzo proszę ciepło się ubrać i czapkę uszatkę na łepetynkę nacisnąć, bo zimno u nas jak w Laplandii...








Hę??? Czy ja się mylę, czy słyszę jakieś zażalenia?  Że gdzie tam zimno, że jaka Laplandia??? A koń w płaszczu to nie wystarczy???? No to jak nie wystarczy, to co powiecie na to? (na marginesie zaznaczam, że poniższe zdjęcia obrazują stan cieplny mojego mózgu, hehehe)






A swoją drogą naprawdę tego nie rozumiem:) Śniegu nie ma, ba!... temperatura - co prawda niewiele - ale jednak powyżej zera, a jak się tylko nochal wystawi za drzwi, to zimno aż szczypie. Normalnie człowiekowi przełyk zamarza w czasie oddychania:) Zdecydowanie lepiej zasiąść na kanapie z grzańcem, hehehe.... Ale najpierw trzeba do tej kanapy wrócić:)





























I to by było na dzisiaj na tyle... Prośbę mam jeszcze tylko, abyście drogie koleżanki zerknęly czy moja Wena T. nie ukrywa się gdzieś u Was za szafą albo pod łóżkiem, bo ja już szukałam wszędzie... i nijak odszukać nie mogę...:):):)
A... bym zapomniała:) Pozdrowienia dla Wszystkich od Dyzia i Panny Pushkin:)



17 komentarzy:

  1. Twoja wena siedzi w Twojej głowie i nieźle się z Ciebie nabija;):D:D:P Krótki post na pół monitora, okraszony pięknymi fotkami - i to się nazywa Brak Weny???
    ps. A to my te blogi swoje O CZYMŚ piszemy???:D:D:D
    Pozdrowienia z małopolski, z ciepłej...małopolski:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróci, z pewnością wróci i to ze zdwojoną siłą :)Jszcze czasu Ci zbraknie, żeby wszystkie pomysły zrealizować. Moja pani Wena odeszła na czas ciąży, a teraz wróciła z powrotem. Jak ręką odjął minęło bezwenie, tylko że teraz czasu trochę brak...

    Zwierzaki cudne. Kochać, przytulać, głaskać :)
    Pozdrawiam. marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Ty swietnie piszesz! tak przyjemnie się czyta.
    A zdjęcia piękne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja kochana!
    Ile bym dała aby ten spacer wirtualny był prawdziwy ,żebym choć przez chwilę mogła pooddychać powietrzem z tych miejsc!!!
    Wena twórcza może uśpiona ,powróci niebawem z ciepłem i słońcem wiosennych dni ((;
    Wygłaskaj zwierzaki a Tobie buziak!
    Pat

    OdpowiedzUsuń
  5. DeZealeczko Kochana!!!!!!!
    Witaj milo!!!! Masz nowa fryzurke???
    Cudnie!
    Nie martw sie Wena, czort z nia. Wroci, wroci koza do woza a piszesz pieknie, lubie Cie czytac, wiec zapomnij o zamykaniu "pyszczydla"!!!!!
    Piekne fotki pokazalas, chetnie obejrzalabym sobie takie Magiczne miejsca!!!
    Buziaczki i usciski sle!!!!!
    P.S. zwierzaczki wypiesc ode mnie:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wena to strasznie kapryśna pannica. Ale wróci:)
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. włosy obcięłaś, to i wena se poszła - nie znasz legendy o Samsonie ;)
    cudne zdjęcia i mimo zamarzniętego przełyku, chętnie bym z Tobą taki spacer odbyła
    pisz nawet o pierdołach, typu jaki motyw masz na srajtaśmie, bo i tak się będzie super czytało :D
    buziole i głaski dla sierściuchów

    OdpowiedzUsuń
  8. Ważne, że jesteś...a z Tobą kocie i Dyziowe cienie, nic więcej nie ma znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieki Tobie mialam piekny spacer w sobotni ranek. Ja przechodze podobna niemoc i tez nie mam pomyslow. Mam nadzieje, ze to minie czego i Tobie zycze. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooooooooooooo, jesteś :)) Kochana, przepięknie tam u ciebie, uwielbiam oglądać te strony :)) A czy jest wena czy nie - to nie ważne - ważne, że masz się odzywać, bo my czekamy :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Weny nie ma, ale wróci, nie martw się! A tak poza tym to witam po raz pierwszy :) Ma pytanie- czy nie udzielasz się przypadkiem na forum dogomanii, bo jakoś zdjęcie strumyczka kojarzę z pewnego wątku tam, a poza tym zwierzaczki super, więc może?

    OdpowiedzUsuń
  12. Żelku, ale piękne zdjęcia zapodałaś, urokliwa ta Twoja okolica, nic się nie martw, wena wróci :)
    Żelku daj znać odnośnie książki i podaj adres do wysyłki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. deZeal, wyobraź sobie, że wcale się Twoim przydługim milczeniem nie martwiłam, a nawet przekonana byłam, że świetnie Wam się żyje, bo gdyby inaczej było, to przecież choćby małym paluszkiem (u stópki) coś byś nam wystukała, prawda?

    Zwierzaki cudne (też pozdrawiam), zdjęcia fajne, i widzisz jaki długi tekst napisać można bez weny. A co dopiero z nią:)

    To do miłego

    OdpowiedzUsuń
  14. No Kochana! Ty się więcej brakiem weny nie zasłaniaj i nie milknij na tak długo, bo niektórzy zaczynają się martwić, zastanawiać... A jak są choć w połowie takimi panikarzami jak ja i mają choć połowę mojej bujnej wyobraźni to już Cię widzieli napoczętą przez wilka w tym ciemnym lesie, który właśnie dzisiaj dla mojej spokojności (łech, łech)tak uroczo obfociłaś. Buziaczki :))

    OdpowiedzUsuń
  15. No, przeszukałam cały dom i okolicę nic nie znalazłam :)))))co by do Ciebie należało :)))))
    Wena Ci nie potrzebna...masz taką piękna okolicę, że ona zaspakaja całe braki...
    Ubrałam się ciepło, pospacerowałam wirtualnie i od razu lepiej się poczułam...
    Pozdrawiam Cię mocno i wspieram telepatycznie
    Czochranko dla milusińskich :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pod łóżkiem ino koty mam ;-) A poważnie - dla takich plenerów to warto trochę tyłkiem z zimna potrząść. Cudna okolica.
    Uściski takie niedźwiedzie i dobrze że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ona tam łazi za tobą, chowa się po kątach, ale jest! Nie myśl, ze sobie kogoś lepszego znalazła!
    Z tymi wenami tak już jest, że albo ich za dużo na raz, pchają się na kolana, pod łokcie...albo gdzieś na bok odskoczą, zajmą się durnotą. A po to byś na tyłku spokojnie posiedziała, rodziną nacieszyła, sierściuchy wygłaskała i wypoczęła!!!!

    Zdjęcia piękne!

    OdpowiedzUsuń