i do dziś odszukać nie potrafię:( Wena Twórcza zapodziała mi się gdzieś... odpłynęła wraz ze starym rokiem w siną dal, jak nie przymierzając za kochasiem co najmniej. I zostawiła mnie samą... Chociaż właściwie nie, bo w zamian pojawiła się inna dama o jakże wiele mówiącym imieniu: Niemoc. No i kiszka jest teraz straszna, bo z niczym poradzić sobie nie umiem:(:( Nie mam natchnienia, żeby zacząć cokolwiek nowego, nie mam siły, żeby pokończyć to co pozaczynałam, zanim Wena T. się ulotniła... Nawet zdania prostego sklecić nie umiem, że o złożonym już nawet nie wspomnę:) Nic mi nie pasuje - co zacznę, to DELETE muszę naciskać wielokrotnie... dobrze, że pisarzem nie jestem czy dziennikarzem feletonistą piszącym w celach zarobkowych, bo jak mur beton wylali by mnie z roboty. I to z hukiem!!!
No i tak sobie pomyślałam, że do Weny powrotu będę trzymać na blogu dziób zamknięty na siedem spustów, zamiast klepać bez sensu trzy po trzy i pierdoły o niczym wypisywać, i głowy Wam zawracać bzdurami, moje miłe blogowe koleżanki... I tak dobrze mi szło, ale niestety... Otrzymałam wiele maili, z których wynika, że się moje drogie koleżanki niepokoicie moim zamkniętym na kłódkę pyszczydłem. Może więc to jednak nie był doby wybór? Może powinnam była, pomimo braku Weny Twórczej, jednak klepać w klawiaturę i publikować moje bzdurne przemyślenia o niczym?:) tak czy siak, dziękuję Wam moje drogie za zainteresowanie, i tym samym wszem wobec i każdej z Was z osobna wiadomym uczynić pragnę, że żyję, zdrowa jestem i w sumie to nawet dobrze się mam, poza tym, że... zgubiłam i do dziś odszukać nie potrafię:)
I to tyle w kwestii wyjaśnienia zamkniętego dzioba. A żeby nie było bez fotografii (wszak post bez zdjęć to post stracony), to zapraszam na wirtualny spacerek; tylko bardzo proszę ciepło się ubrać i czapkę uszatkę na łepetynkę nacisnąć, bo zimno u nas jak w Laplandii...
Hę??? Czy ja się mylę, czy słyszę jakieś zażalenia? Że gdzie tam zimno, że jaka Laplandia??? A koń w płaszczu to nie wystarczy???? No to jak nie wystarczy, to co powiecie na to? (na marginesie zaznaczam, że poniższe zdjęcia obrazują stan cieplny mojego mózgu, hehehe)
A swoją drogą naprawdę tego nie rozumiem:) Śniegu nie ma, ba!... temperatura - co prawda niewiele - ale jednak powyżej zera, a jak się tylko nochal wystawi za drzwi, to zimno aż szczypie. Normalnie człowiekowi przełyk zamarza w czasie oddychania:) Zdecydowanie lepiej zasiąść na kanapie z grzańcem, hehehe.... Ale najpierw trzeba do tej kanapy wrócić:)
I to by było na dzisiaj na tyle... Prośbę mam jeszcze tylko, abyście drogie koleżanki zerknęly czy moja Wena T. nie ukrywa się gdzieś u Was za szafą albo pod łóżkiem, bo ja już szukałam wszędzie... i nijak odszukać nie mogę...:):):)
A... bym zapomniała:) Pozdrowienia dla Wszystkich od Dyzia i Panny Pushkin:)
Twoja wena siedzi w Twojej głowie i nieźle się z Ciebie nabija;):D:D:P Krótki post na pół monitora, okraszony pięknymi fotkami - i to się nazywa Brak Weny???
OdpowiedzUsuńps. A to my te blogi swoje O CZYMŚ piszemy???:D:D:D
Pozdrowienia z małopolski, z ciepłej...małopolski:)))
Wróci, z pewnością wróci i to ze zdwojoną siłą :)Jszcze czasu Ci zbraknie, żeby wszystkie pomysły zrealizować. Moja pani Wena odeszła na czas ciąży, a teraz wróciła z powrotem. Jak ręką odjął minęło bezwenie, tylko że teraz czasu trochę brak...
OdpowiedzUsuńZwierzaki cudne. Kochać, przytulać, głaskać :)
Pozdrawiam. marta
Jak Ty swietnie piszesz! tak przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia piękne!
Pozdrawiam
Moja kochana!
OdpowiedzUsuńIle bym dała aby ten spacer wirtualny był prawdziwy ,żebym choć przez chwilę mogła pooddychać powietrzem z tych miejsc!!!
Wena twórcza może uśpiona ,powróci niebawem z ciepłem i słońcem wiosennych dni ((;
Wygłaskaj zwierzaki a Tobie buziak!
Pat
DeZealeczko Kochana!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj milo!!!! Masz nowa fryzurke???
Cudnie!
Nie martw sie Wena, czort z nia. Wroci, wroci koza do woza a piszesz pieknie, lubie Cie czytac, wiec zapomnij o zamykaniu "pyszczydla"!!!!!
Piekne fotki pokazalas, chetnie obejrzalabym sobie takie Magiczne miejsca!!!
Buziaczki i usciski sle!!!!!
P.S. zwierzaczki wypiesc ode mnie:-)
Wena to strasznie kapryśna pannica. Ale wróci:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
włosy obcięłaś, to i wena se poszła - nie znasz legendy o Samsonie ;)
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia i mimo zamarzniętego przełyku, chętnie bym z Tobą taki spacer odbyła
pisz nawet o pierdołach, typu jaki motyw masz na srajtaśmie, bo i tak się będzie super czytało :D
buziole i głaski dla sierściuchów
Ważne, że jesteś...a z Tobą kocie i Dyziowe cienie, nic więcej nie ma znaczenia.
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie mialam piekny spacer w sobotni ranek. Ja przechodze podobna niemoc i tez nie mam pomyslow. Mam nadzieje, ze to minie czego i Tobie zycze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOoooooooooooo, jesteś :)) Kochana, przepięknie tam u ciebie, uwielbiam oglądać te strony :)) A czy jest wena czy nie - to nie ważne - ważne, że masz się odzywać, bo my czekamy :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWeny nie ma, ale wróci, nie martw się! A tak poza tym to witam po raz pierwszy :) Ma pytanie- czy nie udzielasz się przypadkiem na forum dogomanii, bo jakoś zdjęcie strumyczka kojarzę z pewnego wątku tam, a poza tym zwierzaczki super, więc może?
OdpowiedzUsuńŻelku, ale piękne zdjęcia zapodałaś, urokliwa ta Twoja okolica, nic się nie martw, wena wróci :)
OdpowiedzUsuńŻelku daj znać odnośnie książki i podaj adres do wysyłki :)
deZeal, wyobraź sobie, że wcale się Twoim przydługim milczeniem nie martwiłam, a nawet przekonana byłam, że świetnie Wam się żyje, bo gdyby inaczej było, to przecież choćby małym paluszkiem (u stópki) coś byś nam wystukała, prawda?
OdpowiedzUsuńZwierzaki cudne (też pozdrawiam), zdjęcia fajne, i widzisz jaki długi tekst napisać można bez weny. A co dopiero z nią:)
To do miłego
No Kochana! Ty się więcej brakiem weny nie zasłaniaj i nie milknij na tak długo, bo niektórzy zaczynają się martwić, zastanawiać... A jak są choć w połowie takimi panikarzami jak ja i mają choć połowę mojej bujnej wyobraźni to już Cię widzieli napoczętą przez wilka w tym ciemnym lesie, który właśnie dzisiaj dla mojej spokojności (łech, łech)tak uroczo obfociłaś. Buziaczki :))
OdpowiedzUsuńNo, przeszukałam cały dom i okolicę nic nie znalazłam :)))))co by do Ciebie należało :)))))
OdpowiedzUsuńWena Ci nie potrzebna...masz taką piękna okolicę, że ona zaspakaja całe braki...
Ubrałam się ciepło, pospacerowałam wirtualnie i od razu lepiej się poczułam...
Pozdrawiam Cię mocno i wspieram telepatycznie
Czochranko dla milusińskich :)
Pod łóżkiem ino koty mam ;-) A poważnie - dla takich plenerów to warto trochę tyłkiem z zimna potrząść. Cudna okolica.
OdpowiedzUsuńUściski takie niedźwiedzie i dobrze że jesteś!
Ona tam łazi za tobą, chowa się po kątach, ale jest! Nie myśl, ze sobie kogoś lepszego znalazła!
OdpowiedzUsuńZ tymi wenami tak już jest, że albo ich za dużo na raz, pchają się na kolana, pod łokcie...albo gdzieś na bok odskoczą, zajmą się durnotą. A po to byś na tyłku spokojnie posiedziała, rodziną nacieszyła, sierściuchy wygłaskała i wypoczęła!!!!
Zdjęcia piękne!